Ewa CZACZKOWSKA we „Wszystko co Najważniejsze”
Dnia 25 listopada urodziła się dr Ewa CZACZKOWSKA, polska historyk i dziennikarka, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty dr Ewy CZACZKOWSKIEJ opublikowane na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Prymas dla Niepodległej
.„Powszechnie jest uznawany za jednego z największych Polaków stulecia Niepodległej. Był nastolatkiem, gdy Rzeczpospolita się odrodziła, ale przecież i on, jako członek tajnej organizacji harcerskiej, współpracującej z POW Piłsudskiego, miał maleńką w tym cząstkę. Na pewno zaś w umacnianiu niezależności odrodzonego państwa – jako duszpasterz, działacz Chrześcijańskich Związków Zawodowych i publicysta, po wojnie zaś jako prymas i interrex – w umacnianiu wolności wewnętrznej narodu, bez której nie byłoby wolnej Polski” – pisze dr Ewa CZACZKOWSKA w tekście „Prymas dla Niepodległej”.
Jak podkreśla, „prymas wierzył, że tak jak czynili to bohaterowie Niepodległej, tak również kolejne pokolenia Polaków – okresu wojny i powojennego – gdy będą czerpać z sił i wartości tkwiących w narodzie od wieków, gdy uruchomi się w narodzie ogromne pokłady sił duchowych, co miała też na celu Wielka Nowenna i Milenium Chrztu Polski, Polacy odzyskają wolność. Wybiją się na niezależność, podobnie jak w 1918 r. Ale, co ważne, prymas podkreślał, że na wolność i niepodległość mogą się wydobyć tylko ludzie wewnętrznie wolni”.
„Kardynał Wyszyński za św. Ambrożym miłość do ojczyzny stawiał na drugim miejscu, zaraz po miłości do Boga. Ta miłość uczy bowiem męstwa, a ono «broni czasu wojny, służy słabym, potrzebującym opieki czasu pokoju». Miłość ojczyzny uczy «roztropności, umiarkowania w wymaganiach dla siebie, uczy też wielkoduszności», wspaniałomyślności i «daje siłę ducha na chwile trudne, gdy trzeba zapomnieć o sobie». Miłość ojczyzny «uczy patrzeć daleko w przyszłość ojczyzny i pragnie jej istnienia i pomyślności – nie tylko dziś, ale i w przyszłości» – mówił w 1975 r., w 50. rocznicę sprowadzenia zwłok Nieznanego Żołnierza, obrońcy Lwowa, do Warszawy. Ale, co może najistotniejsze na dziś, mówił też, że czasem trudniej niż umrzeć dla ojczyzny, jest żyć dla niej” – pisze dr Ewa CZACZKOWSKA.
Papież, który uwierzył. Jak Karol Wojtyła przekonał Kościół
.„Od czasu gdy kardynał Alfredo Ottaviani dał metropolicie Krakowa zielone światło dla rozpoczęcia beatyfikacji siostry Faustyny Kowalskiej, sprawa zaczęła nabierać przyspieszenia. Już dwa miesiące po zakończeniu trzeciej sesji soboru arcybiskup Karol Wojtyła otrzymał w tej sprawie list od księdza Andrzeja Marii Deskura. Pismo, datowane 10 lutego 1965 roku, z odręcznym dopiskiem nadawcy: «Poufne», zachowało się w Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie” – pisze dr Ewa CZACZKOWSKA w książce„Papież, który uwierzył. Jak Karol Wojtyła przekonał Kościół do kultu Bożego Miłosierdzia”, której fragment opublikowany został na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Dr Ewa CZACZKOWSKA podkreśla, że „tego dnia metropolita Krakowa przebywał w Rzymie, dokąd przyleciał 31 stycznia w związku z pracami zespołów roboczych nad projektem konstytucji o Kościele w świecie współczesnym. Oznacza to, że list ten ksiądz Deskur wręczył mu osobiście w Rzymie – najprawdopodobniej był on podsumowaniem ich wcześniejszej rozmowy na ten temat”.
„Ksiądz Deskur pisał: «Wydaje się, że nadeszła chwila odpowiednia do ponownego zbadania sprawy SIOSTRY FAUSTYNY [pisownia oryginalna – przyp. red.]. Znany Dekret Świętego Oficjum nie odnosi się bezpośrednio do sprawy Beatyfikacji, lecz do charakteru objawień”. Deskur ze swoją znajomością watykańskich procedur sugerował rozpoczęcie procesu w Krakowie, dodając: „nie jest jednak możliwym, by sprawa ewentualnej beatyfikacji mogła być w Rzymie wdrożona, tak długo jak nie jest cofnięty wyżej wymieniony Dekret». Dlatego, wyjaśniał, do «ponownego rozpatrzenia sprawy są konieczne nowe, nie znane przedtem elementy»”.
„W październiku 1965 roku, osiem miesięcy po liście księdza Andrzeja Marii Deskura, po uzyskaniu mniej oraz bardziej oficjalnego przyzwolenia w Watykanie, metropolita Krakowa wszczął proces beatyfikacyjny siostry Faustyny Kowalskiej” – przypomina dr Ewa CZACZKOWSKA.
Autorka zaznacza, że „inauguracja procesu informacyjnego siostry Faustyny Kowalskiej nastąpiła 21 października 1965 roku. Metropolita Krakowa nie uczestniczył w niej, gdyż 14 września wyjechał do Rzymu, by wziąć udział w czwartej sesji II Soboru Watykańskiego. Proces w Krakowie, którego postulatorem został franciszkanin ojciec Izydor Borkiewicz, trwał krótko. Zaledwie dwa lata. W tym czasie trybunałowi udało się zebrać informacje o życiu i cnotach Siostry Faustyny, zgromadzić wszystkie jej pisma, przesłuchać czterdziestu pięciu świadków. Trybunał stwierdził też brak kultu publicznego Siostry Faustyny oraz istnienie jej kultu prywatnego, co jest warunkiem niezbędnym w każdym procesie beatyfikacyjnym”.
Dr Ewa CZACZKOWSKA przypomina, że „proces formalnie prowadził biskup Julian Groblicki, ale arcybiskup Wojtyła dyskretnie czuwał nad jego przebiegiem – i nad rozwojem kultu Bożego Miłosierdzia. Wiedział, że trzeba działać rozważnie i bardzo ostrożnie. Dlatego w styczniu 1966 roku przez postulatora procesu ojca Izydora Borkiewicza przekazał siostrom w Łagiewnikach informację, że – jak zapisano w kronice klasztoru – «życzeniem jego jest, aby nie było mszy św. przy ołtarzu Miłosierdzia, które zaczęto odprawiać w każdy czwartek, by nie stwarzać nawet pozorów szerzenia kultu według form siostry Faustyny, ponieważ mogłoby to zaszkodzić sprawie»”.
„Jeszcze w czasie trwania procesu informacyjnego arcybiskup Wojtyła wydał zgodę na ekshumację zwłok Sługi Bożej. Nastąpiło to 25 listopada 1966 roku. Ciało Siostry Faustyny zostało przeniesione z przyklasztornego cmentarza i złożone pod posadzką w tylnej części kaplicy. (W tym miejscu pozostało aż do 25 marca 1993 roku, kiedy to doczesne szczątki Siostry Faustyny przełożono do nowej trumienki, umieszczonej na ołtarzu z cudownym obrazem Jezusa Miłosiernego, a następnie odsłoniętej w dniu beatyfikacji Faustyny). Proces informacyjny Siostry Faustyny w Krakowie zakończył się 20 września 1967 roku” – pisze dr Ewa CZACZKOWSKA.
Ewa CZACZKOWSKA i Tomasz WIŚCICKI o kulcie bł. ks. Jerzego Popiełuszki
.„Ogłoszenie księdza Jerzego Popiełuszki błogosławionym męczennikiem ożywiło jego kult, który z prywatnego stał się wreszcie publiczny” – piszą dr Ewa CZACZKOWSKA oraz Tomasz WIŚCICKI, autorzy książki „Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Wiara, nadzieja, miłość. Biografia błogosławionego”, której fragment opublikowany został na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Jak zaznaczają, „przy ołtarzu głównym w kościele św. Stanisława Kostki zawisł portret beatyfikacyjny kapłana. Na ołtarzu zaś, podczas większych uroczystości, wystawiany jest duży relikwiarz z relikwiami błogosławionego. Przy grobie księdza Jerzego, jak dawniej, służbę pełnią ochotnicy ze służby porządkowej, stoją kwiaty, płoną znicze. 19 października 2010 roku żoliborska świątynia oficjalnie otrzymała tytuł sanktuarium. W roku beatyfikacji księdza Jerzego odnotowano wzrost liczby pielgrzymów – podczas gdy latem 2009 roku oszacowano ją na około 35 tysięcy, to latem 2010 roku już na około 75 tysięcy. W 2014 roku służby porządkowe doliczyły się, począwszy od 1984 roku, 21 milionów osób przy grobie księdza Jerzego i na tym – z braku sił i środków – zakończyły liczenie gości indywidualnych. Wciąż rejestrowane są natomiast grupy, w tym pielgrzymki zagraniczne. Od 2010 roku wzrosła też – z 400 tysięcy do ponad 800 tysięcy osób – liczba zwiedzających muzeum księdza Popiełuszki”.
„Odwiedzający grób i muzeum są jednym z licznych dowodów na to, że ksiądz Jerzy jest nie tylko polskim błogosławionym (w kalendarzu liturgicznym wspomnienie dowolne), ale powszechnym świętym, który znany jest na całym świecie” – piszą autorzy biografii ks. Jerzego.
Jak dodają, „jeszcze przed beatyfikacją w kręgach kościelnych zastanawiano się, kogo – jakich środowisk – mógłby być patronem ksiądz Jerzy Popiełuszko. W 2014 roku papież Franciszek ustanowił błogosławionego patronem NSZZ «Solidarność». Ale patronowanie księdza Jerzego na jednym konkretnym związku, czy też środowisku, przecież się nie kończy. Jest o wiele szersze i bardziej powszechne, o czym świadczą miliony przy jego grobie. Jeszcze przed beatyfikacją metropolita warszawski Kazimierz Nycz mówił, że ksiądz Jerzy powinien być jako patron «stróżem granicy między dobrem a złem». Był bowiem jej «stróżem» w czasach komunizmu, «gdy rozmazywano tę granicę, gdy fałszowano rzeczywistość, prawdę nazywano kłamstwem, niszczono wartości, łamano ludzi. On się umiał upomnieć o prawdę, wolność, o człowieka, bo wiedział, co jest dobre, a co złe» . Również w obecnych czasach, ponad ćwierć wieku do jego śmierci, także jesteśmy «świadkami rozmywania granicy między dobrem a złem, ale z powodu już innych procesów, o charakterze ponadczasowym – relatywizacji i subiektywizacji, której efektem są m.in. aborcja, eutanazja, inżynieria genetyczna». Metropolita Warszawy w przywołanym wywiadzie mówił, że chciałby, aby ksiądz Jerzy został patronem jedności i współpracy «w naszym społeczeństwie, mocno jednak podzielonym, a równocześnie patronem współpracy w Kościele duchowieństwa i świeckich»”.
„Również ksiądz Zdzisław Malacki, proboszcz kościoła św. Stanisława Kostki, mówił przed beatyfikacją o wielkim darze księdza Jerzego jednoczenia różnych ludzi, które jest wyzwaniem. «Dzisiaj potrzeba nam bardzo jedności, bo jakże często współczesny człowiek jest wewnętrznie podzielony. Trzeba więc jedności w nas samych, ale także w naszych małżeństwach, rodzinach, wspólnotach i narodzie». I dodał: «Grób na Żoliborzu woła głosem ks. Jerzego o wzajemne przebaczenie, o jedność»” – piszą Ewa CZACZKOWSKA i Tomasz WIŚCICKI.
WszystkoCoNajważniejsze/SN