Fermentowane produkty – kiszonki, kefir i kimchi jako naturalne antybiotyki

Kiedyś były codziennością. Kapusta kiszona w beczce, ogórki zalewane wrzątkiem z czosnkiem i chrzanem, kefir w szklanej butelce z kapslem. Dziś fermentowane produkty przeżywają swój renesans, wracają do łask nie jako relikt przeszłości, ale jako żywność funkcjonalna. Coraz więcej badań potwierdza, że kiszonki, kefir i inne fermentowane produkty nie tylko wzbogacają smak posiłków, ale przede wszystkim pełnią kluczową rolę w budowaniu odporności, zdrowiu jelit i dobrej kondycji psychicznej, są traktowane jak naturalne antybiotyki.

Kiedyś były codziennością. Kapusta kiszona w beczce, ogórki zalewane wrzątkiem z czosnkiem i chrzanem, kefir w szklanej butelce z kapslem. Dziś fermentowane produkty przeżywają swój renesans, wracają do łask nie jako relikt przeszłości, ale jako żywność funkcjonalna. Coraz więcej badań potwierdza, że kiszonki, kefir i inne fermentowane produkty nie tylko wzbogacają smak posiłków, ale przede wszystkim pełnią kluczową rolę w budowaniu odporności, zdrowiu jelit i dobrej kondycji psychicznej, są traktowane jak naturalne antybiotyki.

Naturalne antybiotyki – dlaczego warto wzbogacić dietę i zacząć jeść kiszonki?

.Fermentacja to jeden z najstarszych sposobów konserwowania żywności. Proces ten polega na działaniu mikroorganizmów, najczęściej bakterii kwasu mlekowego, które przekształcają cukry zawarte w żywności w kwas mlekowy. Efekt? Produkt nie tylko zyskuje charakterystyczny, kwaśny smak, ale także staje się probiotykiem, naturalnym źródłem żywych kultur bakterii korzystnych dla naszego organizmu. Są to naturalne antybiotyki, które warto jeść naprawdę często, by efekt był zadowalający. To, co dla babć i prababć było rutyną, dziś nauka nazywa jednym z najskuteczniejszych sposobów wspierania mikrobiomu.

Mikrobiom jelitowy to zbiór bilionów mikroorganizmów zamieszkujących nasz układ pokarmowy. Ich liczba i różnorodność są tak duże, że niektórzy naukowcy nazywają je osobnym narządem. Mikrobiom wpływa na trawienie, przyswajanie składników odżywczych, odporność, a nawet na funkcjonowanie mózgu. Zaburzenia w jego składzie zwane dysbiozą są powiązane z chorobami autoimmunologicznymi, otyłością, depresją, alergiami czy zespołem jelita drażliwego.

Fermentowane produkty działają jak naturalne antybiotyki i probiotyki. Wprowadzają do jelit pożyteczne bakterie, które wspomagają florę jelitową, hamują rozwój patogenów i wzmacniają barierę jelitową. Co ważne, niektóre z tych bakterii produkują krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, takie jak maślan, które odżywiają komórki jelitowe i działają przeciwzapalnie. To dlatego regularne spożywanie kiszonek czy kefiru może wzmacniać odporność nie tylko na poziomie lokalnym (w jelitach), ale także ogólnoustrojowo.

Działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze i immunomodulujące

.Kiszone warzywa, jogurt naturalny, kefir, zakwas buraczany, kimchi, kombucha, wszystkie te produkty mają potencjał terapeutyczny. Na przykład kimchi, tradycyjna koreańska kiszonka z kapusty i ostrych przypraw, w badaniach wykazuje działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze i immunomodulujące. Kefir zawiera kilkadziesiąt różnych szczepów bakterii i drożdży, które wspierają zdrowie jelit i poprawiają trawienie laktozy, a przy okazji dostarcza białka, wapnia i witamin z grupy B.

Co ciekawe, fermentowane produkty wpływają także na oś jelita–mózg, czyli dwukierunkowy system komunikacji pomiędzy przewodem pokarmowym a układem nerwowym. Jelita produkują około 90% serotoniny, neuroprzekaźnika zwanego „hormonem szczęścia”. Badania pokazują, że osoby z zaburzeniami nastroju często mają ubogą florę bakteryjną, a suplementacja probiotykami lub włączenie fermentowanej żywności może łagodzić objawy lęku i depresji.

Dlaczego nasze babcie były zdrowsze? Bo jadły inaczej niż my dziś. W ich diecie nie było przetworzonych przekąsek, nadmiaru cukru i konserwantów. Były za to kiszonki robione domowym sposobem, naturalne nabiały, zupy na zakwasie i chleb na zakwasie. One nie potrzebowały kapsułek z probiotykami, bo ich źródłem była codzienna kuchnia.

Współczesna dieta często zaburza równowagę mikrobiologiczną organizmu. Zbyt duża ilość cukru, tłuszczów trans, brak błonnika i nadmiar antybiotyków sprawiają, że dobre bakterie mają coraz trudniejsze warunki do życia. W takiej sytuacji fermentowane produkty stają się nie tylko zdrowym dodatkiem, ale wręcz niezbędnym elementem profilaktyki.

Warto jednak pamiętać, że nie każdy „kiszony” produkt dostępny w sklepie jest probiotykiem. Ogórki w occie czy kapusta pasteryzowana nie zawierają żywych kultur bakterii. Aby skorzystać z ich dobroczynnego działania, warto sięgać po produkty niepasteryzowane, najlepiej przygotowane samodzielnie lub kupowane od lokalnych producentów.

Fermentacja to nie przeszłość, to przyszłość zdrowego odżywiania. To powrót do natury i prostoty. W czasach, gdy antybiotyki tracą skuteczność, a choroby cywilizacyjne zbierają żniwo, odpowiedź może kryć się w słoiku z kapustą.

Zbilansowana dieta kluczem do zdrowia

.Na temat tego jak powinna wyglądać zdrowa i zbilansowana dieta, służąca zdrowiu oraz samopoczuciu, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Agnieszka MIELCZAREK w tekście „W poszukiwaniu energii życia„. Autorka porusza w nim również kwestię stresu oksydacyjnego.

„Dzięki odpowiedniej diecie organizm broni się sam. To co jemy nie tylko wpływa na nasze zdrowie ale także na kondycję naszej skóry i młody wygląd. Starzenie się to proces naturalny i nieuchronny. Możemy go jednak spowolnić i wcale nie jest nam do tego potrzebny chirurgiczny skalpel ani strzykawka z wypełniaczami”.

„Antyoksydacja, czyli usuwanie z organizmu szkodliwych związków występujących w postaci wolnych rodników, to jeden z naturalnych procesów biologicznych. Jeśli rozpatrujemy starzenie się jako istotne zmniejszenie zdolności organizmu do neutralizowania procesów oksydacyjnych, to ich drastyczny spadek notuje się między 45. a 50. rokiem życia. Stąd tak istotne w tym momencie jest dostarczenie organizmowi naturalnych antyoksydantów. Dieta bogata w te związki to jedyna droga, by dłużej zachować młodość”.

„Rodniki tlenowe nie zawsze są naszymi wrogami. Bywają potrzebne, ponieważ organizm wykorzystuje je do walki z bakteriami, wirusami i innymi patogenami. Zabierając elektrony ich białkom i DNA, neutralizują je i w ten sposób pozbywamy się chorób. W prawidłowych warunkach w zdrowym ciele istnieje równowaga pomiędzy utleniaczami a przeciwutleniaczami. Jednak w wyniku nadmiernego działania rodników tlenowych lub spadku aktywności antyoksydacyjnej równowaga ta zostaje zakłócona i dochodzi do tak zwanego stresu oksydacyjnego.  Jest to biochemiczna reakcja organizmu opisana już w 1956 roku przez amerykańskiego gerontologa Denhama Harmana jako destrukcyjne działanie utleniających molekuł na organizm ludzki, czego efektem jest proces starzenia się”.

.”Przyczyny stresu oksydacyjnego: alkohol, dieta bogata w wysoko przetworzone produkty, tłuszcze i białka zwierzęce, chemioterapia, stres, zbyt intensywny wysiłek fizyczny, selen i jego nieorganiczne związki, kontakt z metalami ciężkimi (ołów, kadm, rtęć) oraz z tlenkami azotu poprzez zanieczyszczenie środowiska, leki, nikotyna, niektóre choroby o podłożu genetycznym, pestycydy, nadmierna ekspozycja na promienie słoneczne” – pisze Agnieszka MIELCZAREK – cały tekst [LINK].

Oprac. LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 maja 2025