Finlandia wróci do min przeciwpiechotnych? Konieczne będzie wypowiedzenie konwencji ottawskiej

miny przeciwpiechotne

Ponieważ Rosja stosuje miny przeciwpiechotne na froncie ukraińskim, Finlandia rozważa wycofanie się z konwencji ottawskiej ws. zakazu użycia tego rodzaju broni – powiedział minister obrony Finlandii Antti Hakkanen. 18 grudnia do parlamentu trafiła obywatelska petycja popierająca ten krok.

Miny przeciwpiechotne wrócą na wyposażenie fińskiej armii?

.Wypowiedzenie umowy przez Finlandię jest „bardzo możliwe” – przyznał szef fińskiego resortu obrony w wywiadzie dla dziennika „Ilta-Sanomat”. Zaznaczył przy tym, że zlecona przez niego analiza, czy miny przeciwpiechotne będą potrzebne i będą środkiem wzmacniającym zdolności fińskiej armii, jest dopiero realizowana. Raport w tej sprawie ma być gotowy wczesną wiosną i na tej podstawie rząd dokonana ewentualnej zmiany w polityce zagranicznej kraju.

„Masowe użycie sił lądowych i piechoty przez Rosję daje nowy obraz tego, jak Finlandia powinna przygotować się na użycie siły militarnej” – mówił kilka tygodni wcześniej gen. Janne Jakkola, dowódca fińskich sił zbrojnych. Finlandia, której granica lądowa z Rosją liczy około 1300 km, przystąpiła do konwencji ottawskiej o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu, uchwalonej w 1997 r., jako jeden z ostatnich krajów UE. Do dziś do traktatu, który wszedł w życie w 1999 r. przystąpiło ponad 160 państw, jednak oprócz światowych mocarstw, tj. Chin, Rosji i USA. W Finlandii od 2012 r. zniszczono łącznie ponad 1 mln sztuk min zakazanych traktatem.

Pod inicjatywą obywatelską z żądaniem wypowiedzenia przez Finlandię traktatu podpisało się 51 tys. osób. Podpisy zaczęto zbierać symbolicznie w dniu narodowego święta niepodległości, 6 grudnia. Petycję wspierają m.in. były minister obrony Jussi Niinisto (2015-2019), za którego kadencji siły zbrojne opracowały nowatorski rodzaj min, detonowanych zdalnie (a które w założeniu miały spełniać kryteria konwencji ottawskiej), a także dyplomaci oraz eksperci polityki międzynarodowej. Wiceprzewodniczący parlamentarnej komisji obrony Mikko Savola (wcześniej także szef resortu obrony w 2023 r.) przyznał w wywiadzie dla radia Yle, że według jego oceny miny przeciwpiechotne ponownie będą ponownie stosowane przez fińską armię i znajdą się na uzbrojeniu do 2027 roku.

Rosyjski imperializm

.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.

„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.

.”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.

PAP/Przemysław Molik/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 grudnia 2024