Franciszek zostawia Kościół podobny innym instytucjom XXI wieku -„New York times”

Kościół znajduje się obecnie na rozdrożu, nękany podziałami i konkurującymi wizjami po śmierci swojego duchowego przywódcy.
„Kościół i jego słabość po pontyfikacie Franciszka utrudni biskupom bycie moralnymi przewodnikami”
.Konserwatywny komentator „New York Timesa” Ross Douthat podkreśla, że papież Franciszek był liberalnym papieżem, jakiego wielu katolików bardzo pragnęło podczas długiego pontyfikatu Jana Pawła II i krótszego pontyfikatu Benedykta XVI – ukształtowanym przez Sobór Watykański II i dążącym do odnowienia jego rewolucyjnego ducha, do wielkiej modernizacji Kościoła.
„Przynajmniej pod jednym względem mu się udało. Przez całe pokolenia moderniści ubolewali nad nadmierną władzą papieża, anachronizmem monarchicznej władzy w czasach demokracji i nad tym, że dogmat papieskiej nieomylności mroził katolickie spory, podczas gdy świat pędził do przodu. Teoretycznie Franciszek podzielał te niepokoje, obiecywał Kościół bardziej kolegialny i zorientowany poziomo (…). W praktyce często wykorzystywał swą władzę w taki sam sposób jak poprzednicy, aby opanować odchylenia – tyle że jego celem byli niezadowoleni konserwatyści i tradycjonaliści” – czytamy.
Ta nowa postać konfliktu sprawiła, że Franciszek zdemistyfikował swój urząd – ocenił Douthat. Wtrącając w nieposłuszeństwo konserwatystów wierzących w „papiestwo imperialne”, Franciszek „wykopał bowiem ostatnią mocną podporę spod silnego papiestwa i pozostawił urząd Piotrowy w takim samym stanie jak inne instytucje XXI wieku: mające władzę, ale pozbawione wiarogodności, otoczone charyzmą, ale bez legitymacji (…)” – zauważył komentator.
Jego zdaniem ta słabość Kościoła po pontyfikacie Franciszka utrudni biskupom bycie moralnymi przewodnikami, ale z drugiej strony sprawia, że niektórym osobom łatwiej będzie przekonać się do katolicyzmu jako religii i stylu życia oraz wejść do Kościoła.
„Może zatem ta swego rodzaju dekonstrukcja, do której doszło za (pontyfikatu) Franciszka, choć niezupełnie zgodna z nadziejami wielu liberałów, była opatrznościowo konieczna, by stworzyć obecny krajobraz – taki, w którym władzę trzeba będzie odbudować, ale w którym zostały usunięte niektóre przeszkody, pozwalając usłyszeć chrześcijańskie przesłanie” – czytamy.
Śmierć Franciszka usunęła ze sceny światowej postać, która mocno opowiadała się za sprawiedliwością społeczną
.„Śmierć Franciszka zamyka historyczny rozdział największej wiary chrześcijańskiej na świecie, każąc zamilknąć orędownikowi marginalizowanych w czasie, gdy nacjonalizm – idea długo pogardzana przez pierwszego papieża z Ameryki Łacińskiej – ponownie rośnie na Zachodzie w siłę” – czytamy w „Washington Post”.
Dziennik podkreśla, że Kościół znajduje się obecnie na rozdrożu, nękany podziałami i konkurującymi wizjami po śmierci swojego duchowego przywódcy, który był przeciwnikiem religijnej hipokryzji i chciał otworzyć drzwi wiary przed wszystkimi.
„Washington Post” zwraca uwagę, że podczas swego 12-letniego pontyfikatu Franciszek odwrócił uwagę Kościoła „od spraw alkowy”, takich jak rozwód, homoseksualizm czy antykoncepcja, w stronę bardziej współczesnych problemów, takich jak zmiany klimatyczne, imigracja czy sztuczna inteligencja.
Według gazety konklawe, które wybierze nowego papieża, będzie jednym z najbardziej nieprzewidywalnych, bo Franciszek nie ma oczywistego spadkobiercy. Przytacza przy tym opinię watykanisty Marco Politiego, że „Kościół wychodzi z ponad 10-letniej wojny domowej, w której skrajni konserwatyści sprzeciwiali się papieżowi”.
„Śmierć Franciszka usunęła ze sceny światowej postać, która mocno opowiadała się za sprawiedliwością społeczną. Franciszek ścierał się z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa i rządami europejskimi o politykę antyimigracyjną i starał się podnosić kwestię godności biednych oraz posuwać do przodu sprawę walki ze zmianami klimatycznymi. Po obu stronach Atlantyku wszystkie jego sztandarowe idee są teraz w różnym stopniu atakowane” – pisze „WP”.
Ciche przemeblowanie Episkopatu Polski
.W ostatnich latach w polskim Kościele widoczna jest tendencja do cichego, lecz konsekwentnego przemeblowania wśród najwyższych dostojników. Jednym z powodów jest oczywiście wiek najważniejszych hierarchów. Jednym z przykładów tego procesu jest zaś niedawna decyzja papieża Franciszka o przyjęciu rezygnacji kard. Kazimierza Nycza i powierzeniu warszawskiej metropolii arcybiskupowi Adrianowi Galbasowi, dotychczasowemu biskupowi pomocniczemu w archidiecezji katowickiej.
Zmiana na jednym z kluczowych stanowisk hierarchii kościelnej w Polsce to też jednak sygnał kontynuacji procesów modernizacyjnych i reform, które papież Franciszek wdraża w Kościele na całym świecie. Arcybiskup Adrian Galbas, znany z umiarkowanego podejścia i skłonności do rozmowy z różnymi grupami społecznymi, może okazać się symbolem nowego etapu w polskim Kościele. Kierowany jest w końcu do najtrudniejszych prac – Warszawa z całą swoją polityczną otoczką, multikulturowością i biznesem to wyzwanie dla każdego biskupa. Zły Leopolda Tyrmanda ma się tu całkiem dobrze mimo upływu kolejnych lat.
Zmiana w jednej z najważniejszych polskich metropolii to też element naturalnej wymiany pokoleniowej w polskim Kościele. To również okazja do wprowadzenia nowych priorytetów, takich jak troska o ekologię, sprawiedliwość społeczną czy większe zrozumienie dla problemów młodych ludzi. W Warszawie jak w soczewce widać, jak zmieniło się polskie społeczeństwo. I trudno pozbyć się wrażenia, że dla papieża odpowiedzią na tę zmianę – niezależnie od szerokości geograficznej w Polsce – jest właśnie biskup Adrian Galbas.
Ta papieska nominacja wpisuje się też w szerszy obraz zmiany Kościoła w Polsce. Kardynał Kazimierz Nycz przez lata pełnienia funkcji metropolity warszawskiego zyskał bowiem uznanie jako autorytet nie tylko w sferze religijnej, ale i społecznej. Jego zaangażowanie w rozwój dialogu międzykulturowego, troska o obecność Kościoła w życiu publicznym oraz wspieranie inicjatyw charytatywnych przyniosły warszawskiej metropolii znaczące zasługi. Ostatni wywiad, na którego zaskakująco otwartą formę mamy w końcu odpowiedź, przyniósł wiele dobrego. Trudno nie wspomnieć, że kardynał Nycz był też jednym z tych liderów Kościoła, który skutecznie angażował wiernych i duchowieństwo w inicjatywy pomocowe, szczególnie te związane z migracją i pomocą dla najuboższych. Odchodząc z metropolii warszawskiej, pozostawia abp. Adrianowi Galbasowi interesujące pole do pracy; wiele już zasiano, jest co zbierać, ale warto też zastanowić się nad tym, co z tego zachować, a co nowego wprowadzić.
W nominacji nowego arcybiskupa warszawskiego zaskakująca jest jeszcze jedna kwestia: mimo że w polskim Kościele generalnie trwa wymiana pokoleniowa, liczba chętnych do przyjęcia biskupich nominacji jest zdecydowanie mniejsza niż w poprzednich dekadach. I właśnie ta najnowsza papieska nominacja jest tego przykładem – abp Galbas objął w końcu metropolię katowicką zaledwie dwa lata temu. Czyżby więc część duchownych, którzy mogliby objąć ważne funkcje w hierarchii, rezygnuje z tego zaszczytu? Krótka ławka, ktoś powie, a ja dodam, że robota to arcywymagająca. Czy to z powodów osobistych, czy zawodowych, nie przyjmować tej odpowiedzialności, która wiąże się z wieloma wyzwaniami, nie jest wcale sprawą tak prostą, jak mogłoby się wydawać. Niewątpliwie Kościół w Polsce potrzebuje pracy organicznej, u podstaw, tam, gdzie pasterze mogą poczuć zapach swoich owiec. Obejmuje to nie tylko kwestie duszpasterskie, ale i zmierzenie się z trudnymi tematami, jak zmniejszająca się liczba wiernych w wielu diecezjach, potrzeba odzyskania zaufania do Kościoła w obliczu skandali i problemów wewnętrznych czy nawet nowa organizacja ekonomiczna, finansowa i zarządcza w wielu diecezjach. Co tu dużo gadać, praca biskupa to dzisiaj jedna z najtrudniejszych posług i jeden z najtrudniejszych zawodów. Osobiście nie życzę nikomu z zaprzyjaźnionych księży.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michal-klosowski-ciche-przemeblowanie-episkopatu-polski/