Francja i Wielka Brytania mogły zapobiec wybuchowi II wojny światowej - Andrew Roberts
Zdaniem brytyjskiego historyka Andrew Robertsa Francja i Wielka Brytania mogły zapobiec wybuchowi II wojny światowej stanowczym działaniem już w roku 1936, kiedy Adolf Hitler wprowadził wojska do Nadrenii, łamiąc tym samym postanowienia traktatu wersalskiego.
Francja i Wielka Brytania wobec rosnącej siły Hitlera
Autor monumentalnej biografii Winstona Churchilla, Andrew Roberts, uważa, że działania Francji i Wielkiej Brytanii w pierwszych latach rządów Hitlera były niewystarczające.
„W marcu 1936 roku stało się jasne, że Hitler chce podeptać postanowienia traktatu wersalskiego z 1919 roku, którego dwoma kluczowymi elementami były właśnie Francja i Wielka Brytania. Gdyby Paryż i Londyn stanęły w obronie zarówno litery, jak i ducha traktatu wersalskiego poprzez fizyczny sprzeciw wobec remilitaryzacji Nadrenii, niemieccy generałowie mogliby pozbawić Hitlera władzy” – uważa historyk.
Jak wskazał później było już za późno, aby powstrzymać agresywne zamiary przywódcy Niemiec.
Biograf Winstona Churchilla podkreśla, że premier rozpoznał zagrożenie wojenne znacznie wcześniej niż Neville Chamberlain, premier Zjednoczonego Królestwa w latach 1937-1940. „Churchill już w 1933 lub 1934 roku dostrzegł prawdziwe oblicze reżimu nazistowskiego w Niemczech” – powiedział Roberts.
Chamberlain z kolei długo twierdził, że zdołał powstrzymać Hitlera, czego wyrazem było stwierdzenie po konferencji w Monachium we wrześniu 1938 roku, że przywiózł „pokój dla naszych czasów”. „Churchill nie dawał temu wiary, krytykując układ monachijski w sławnej mowie 5 października 1938 roku w Izbie Gmin” – stwierdził Roberts.
Nie uważa on też, że w 1939 roku można mówić o zdradzie Polski przez zachodnich sojuszników.
„W historii rzadko zdarza się, aby jakiś kraj wchodził do wojny jeśli nie został zaatakowany bezpośrednio. Poprzez danie gwarancji Polsce wiosną 1939 roku Wielka Brytania działała niejako altruistycznie, dlatego ciężko mówić o zdradzie we wrześniu 1939 roku” – podkreślił Roberts.
W jego ocenie problemem jest to, że wówczas i jeszcze dziś Polacy wierzą, iż państwa zachodnie miały jakiś plan pomocy na wypadek niemieckiej inwazji. Jednak szefowie sztabów państw zachodnich takowego nie posiadali, o czym informowali stronę polską.
Francja i Wielka Brytania zbyt długo zwlekały
W każdym razie Francja i Wielka Brytania zbyt długo zwlekały z wypowiedzeniem Niemcom wojny po tym, jak Hitler zaatakował Polskę; z powodu wahań ze strony Francji dwa państwa przystąpiły do niej dopiero 3 września przed południem.
„Brytyjczycy mogli przystąpić do wojny wcześniej, ale chcieli skoordynować swoją decyzję z Francuzami, którzy nie byli przygotowani” – dodał Roberts.
W jego ocenie to jednak nie wypowiedzenie wojny Niemcom przez europejskich sojuszników Polski skazało Hitlera na porażkę, ale dopiero jego inwazja na Związek Radziecki w 1941 roku. „Kolejnym wielkim błędem Hitlera było wypowiedzenie pół roku później wojny USA, czyli krajowi kompletnie nie do zdobycia i posiadającemu ogromną bazą przemysłową” – dodał.
W jego ocenie Churchill był generalnie przychylnie nastawiony do Polski. „Cenił Józefa Becka, którego kraj był położony w całkowicie beznadziejnej pozycji pomiędzy dwoma totalitarnymi mocarstwami” – podkreślił brytyjski historyk. Według niego Churchill kierował się jednak zasadami Realpolitik, choć był zdecydowanie bardziej propolski niż Neville Chamberlain.
Andrew Roberts (ur. 1963) jest znanym brytyjskim historykiem i dziennikarzem, członkiem Izby Lordów. W ostatnich latach opublikował m.in. biografię Napoleona Bonaparte, króla Jerzego III oraz Winstona Churchilla.
Rachunek nieprzedawniony
.Zdaniem publikującego na łamach „Wszystko co Najważniejsze” prof. Wojciecha ROSZKOWSKIEGO rachunek za straty, jakich Polska doznała wskutek II wojny światowej nie może zostać uznany za przedawniony. „Gdyby nie niemiecka inwazja, nie byłoby inwazji sowieckiej z 17 września 1939 roku, a w ostatecznym rozrachunku – klęski Polski w obozie zwycięzców, Polski opanowanej po 1945 roku przez ZSRS i sowietyzowanej przez 45 lat. Pod względem poziomu dochodu na głowę polska gospodarka rywalizowałaby dziś z hiszpańską czy fińską, tak jak było w latach 30., a nie z mozołem odrabiała straty z trzech zniewolonych pokoleń” – pisze prof. ROSZKOWSKI. Jak zauważa jednak „stałe rozdrapywanie ran nie służy pokojowej przyszłości. Problem w tym, kto i co chce zapomnieć, a nawet jak chce kształtować europejską pamięć. Nie ma neutralnej moralnie historii, podobnie jak nie ma neutralnej moralnie polityki, a polityka pamięci jest nadal wszechobecna, choćby w postaci zacierania śladów przeszłości. Można powiedzieć, że im wyraźniej widać owo zacieranie, tym bardziej ślady te zamieniają się w rany, które się jątrzą.”
PAP/MarcinFurdyna/WszystkocoNajważniejsze/ad