Odchodzi „Pan Tysiąc Miliardów Euro”, minister gospodarki Bruno Le Maire

Po siedmiu latach sprawowani urzędu odchodzi minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire, zaufany człowiek prezydenta Emmanuela Macrona, który zadłużył kraj na niespotykaną skalę, starając się pobudzić gospodarkę inwestycjami i zmniejszać bezrobocie.
Bruno Le Maire – koniec epoki
.Jak zapowiedział nowy premier Michel Barnier w jego nowym rządzie nie będzie miejsca dla ministra Le Maire’a. Dla Francuzów to koniec pewnej epoki. Le Maire po siedmiu latach stał się trochę, jak instytucja, wygłaszał długie przemówienia, w mediach zawsze bronił polityki prezydenta Republiki, który otoczył go opieką po tym, jak polityk odszedł z partii Republikanie i dołączył do teamu Macrona w 2017 r.
„Moi drodzy przyjaciele, odchodzę, kocham was, ale odchodzę” – tak Le Maire nawiązał do piosenki popularnego piosenkarza Sardou, żegnając się z 1500 osobami na dziedzińcu swojego ministerstwa.„Francja musi w dalszym ciągu stawiać sobie za cel powrót deficytu poniżej 3% w 2027 r. w relacji do PKB i Francja nie może też wracać do podwyższania podatków” – zaapelował do nowego rządu Le Maire.
Pozwolił na zadłużenie państwa, a obligacje sprzedał inwestorom zagranicznym
.W swoich kręgach Le Maire nazywany jest jednak „panem tysiąc miliardów euro” z uwagi na duże wydatki budżetowe, które sygnował swoimi podpisem. Za jego czasów dług publiczny kraju zwiększył się właśnie o tysiąc miliardów euro do prawie 3160 mld euro (dane na koniec marca 2024 r)
Kto zainwestował we francuski dług? Zagraniczni inwestorzy spoza sektora bankowego, niezależnie od tego, czy są to zarządzający aktywami, fundusze emerytalne czy fundusze hedgingowe, są największymi nabywcami francuskich obligacji od połowy 2022 r., kiedy EBC zaczął podnosić stopy procentowe w strefie euro. Zagraniczni inwestorzy posiadają około 50% całkowitego długu rządowego Francji, co jest odsetkiem znacznie wyższym niż około we Włoszech (28%), w USA (30 %), w Hiszpanii (40%) iw Niemczech (45%) – wskazuje Bank Barclays.
Dla opozycji i przedstawicieli komisji finansów to właśnie Bruno Le Maire jest odpowiedzialny za wzrost zadłużenia, który może prowadzić do załamania francuskich finansów publicznych, jeśli dochody państwa nie wzrosną. Francja został postawiona w procedurę nadmiernego deficytu przez KE, która oczekuje obniżenia deficytu do 3 proc. PKB.
W 2024 r. Ministerstwo Skarbu zakłada deficyt budżetowy na poziomie 5,6% produktu krajowego brutto (PKB) przy długu publicznym wynoszącym 112%. Dla porównania, kiedy Le Maire obejmował tekę ministra finansów w 2017 roku, po zwycięstwie w wyborach prezydenckich Macrona, deficyt Francji wynosił 2,8 % PKB, a dłub publiczny 97%. Ówczesny premier Édouard Philippe dbał, aby Francja nie wydawała znacząco więcej niż miała w budżecie i trzymał dyscyplinę budżetową.
Według dziennika „Le Figaro”, Le Maire odchodzi w złym momencie dla gospodarki Francji. Bezrobocie ponownie zaczęło rosnąć, nie udało się pobudzić przemysłu i nowych technologii ani zwiększyć atrakcyjności inwestycyjnej kraju. Sektor energetyczny wymaga inwestycji, w tym zwłaszcza francuski atom. Przypomnijmy, że niemal połowa francuskich elektrowni atomowych wymaga natychmiastowych inwestycji z uwagi na niezbędną konserwację reaktorów. Część z nich została po prostu wyłączona.
„Mieliśmy wypadek. Przyznaję. W 2023 roku wszystko na nas spadło. Doszło do wypadku podatkowego” – przyznał Le Maire, przyjmując na siebie niezadowolenie prezydenta Macrona za złe wskaźniki finansów publicznych, po tym, jak skonstatowano, że w budżecie brakuje dodatkowo 13 mld euro, a republikanin Olivier Marleix oskarżył nawet rząd o „okłamywanie Francuzów”, zaś komunista Fabien Roussel określił rząd jako „oszustów w białych kołnierzykach”.
Zjeść ciastko i mieć ciastko
.Jednak przy Macronie, który chciał wielkich programów pobudzających gospodarkę trzymanie dyscypliny budżetowej wydawało się nierealne. Regularne uruchamianie szerokich planów inwestycji publicznych (plan inwestycyjny Jean Pisani-Ferry, plan naprawczy, Francja 2030 itp.), które miały na celu pobudzenie aktywności i reindustrializację kraju po prostu dużo kosztowały, a dla prezydenta czy ministra znacznie atrakcyjniejsze jest otwieranie fabryk, odwiedzanie start-upów i rozdzielanie dotacji niż wdrażanie niepopularnych planów oszczędnościowych czy zaciskanie pasa.
Plany te przyniosły pewien skutek: według danych ministerstwa gospodarki w 2023 r. we Francji było o 500 fabryk więcej niż w 2016 r. Zatrudnienie wzrosło. Pod koniec 2022 r. bezrobocie powróciło do najniższego poziomu od 1982 r. i wyniosło 7,1% , choć obecnie wynosi 7,5%.
Jednak Covid bardzo dużo kosztował francuską gospodarkę, a w obliczu inflacji dwa lata później ponownie wydano 100 miliardów euro, aby chronić siłę nabywczą gospodarstw domowych i rentowność najsłabszych przedsiębiorstw czy to czekami energetycznymi czy dużą pomocą publiczną dla zagrożonych firm. Nastąpiło więc coś w rodzaju odejścia od myślenia liberalnego o budżecie, który ma się spinać, a wydatki powinny być równoważone zyskami. Zresztą nie tylko we Francji nastąpiło odejście od racjonalnego myślenia o wydatkach publicznych.
Francuska hipokryzja: chcemy mniejszego zadłużenia i większych wydatków
.Bruno Le Maire broni się przed zarzutami zbyt łatwego wydawania pieniędzy francuskich podatników, atakując „lunatyków”, którzy obiecują Francji złote góry i cuda, nawet jeśli oznacza to zwiększenie i tak już ogromnego zadłużenia kraju. „To francuska hipokryzja: chcemy mniejszego zadłużenia i większych wydatków”.
Le Maire swoimi działaniami zyskał sobie miano neo-gaullisty, optującego za silnym tandemem niemiecko-francuskim, który doprowadziłby do ponownego zdefiniowania przez sześć państw założycielskich celów konstrukcji europejskiej. Jest zwolennikiem interwencjonizmu w gospodarce i państwowych inwestycji.
Minister bardzo przeżył niepowodzeniu fuzji-przejęcia Alstom Transport przez Siemensa, którego był zagorzałym obrońcą. Przeciwnikiem był natomiast bitcoinów i walut znajdujących się poza kontrolą państwa.
Le Maire ma jednak również sukcesy na swoim koncie, jak opodatkowanie gigantów cyfrowych GAFA, w czym miał swój udział czy utrzymanie miejsc pracy podczas pandemii Covid.
Bruno Le Maire: dałem z siebie wszystko
„Były oczywiście błędy, rzeczy nie były idealne, ale zawsze dawałem z siebie wszystko” – stwierdził Bruno Le Maire, podsumowując swoją siedmioletnią kadencję i stwierdzając, że jest gotowy przewrócić kartkę w swoim życiu, nie zdradził jednak, czym się zajmie w przyszłości. Le Maire jest osobą wszechstronną i na emeryturę nie przejdzie, przyzwyczajony do funkcjonowania we francuskiej elicie. Polityk pochodzi z bogatej rodziny o tradycjach burżuazyjnych, jest absolwentem słynnej szkoły dla elit ENA i autorem kilku powieści, w tym o tematyce erotycznej.
Jego kariera nabrała rozpędu, kiedy został szefem sztabu premiera Dominique’a de Villepina w latach 2006–2007. W latach 2008–2009 pełnił funkcję sekretarza stanu do spraw europejskich, a następnie przez prawie trzy lata pełnił funkcję ministra rolnictwa w drugim i trzecim rządzie François Fillona. W rywalizacji z byłym prezydentem Sarkozy’m przegrał wyścig o fotel prezydenta UMP (obecnie Republikanie) w 2014 r. Do sztabu Macrona dołączył w 2017 r., przeczuwawszy, że idzie nowe i tradycyjna prawica, którą reprezentują Republikanie, na kilka lat będzie musiała ustąpić miejsca nowemu En Marche!
Katarzyna Stańko
Paryż