Francja sprzeciwia się pracy przymusowej Ujgurów w Chinach

Francuski Senat przyjął w czwartek rezolucję zakazującą sprowadzanie produktów pochodzących z pracy przymusowej Ujgurów w Chinach, pomimo formalnych zastrzeżeń kilku grup politycznych. Na 343 głosujących tekst rezolucji, która nie jest wiążąca, 144 senatorów głosowało „za” i nikt przeciw, ale od głosu wstrzymali się Republikanie i Unia Centrystów.

.W rezolucji Francja wzywa również Unię Europejską do zmiany prawa w celu „zakazania przywozu produktów wytworzonych z wykorzystaniem pracy przymusowej i pochodzących choćby częściowo z Autonomicznego Regionu Sinciang, chyba że zainteresowane przedsiębiorstwa mogą udowodnić ponad wszelką wątpliwość – i tylko na nich spoczywa ciężar udowodnienia – że produkty nie pochodzą z pracy przymusowej”.

Francja wprowadza zakaz pracy przymusowej Ujgurów

.„W labiryncie nowoczesnych łańcuchów dostaw wyeliminowanie tej wątpliwości będzie prawie niemożliwe” – ocenił senator Republikanów Pascale Gruny. Na szczeblu europejskim dyskutuje się nad projektem rozporządzenia, które ostatecznie pozwoliłoby państwom członkowskim zakazać importu produktów pochodzących z pracy przymusowej, bez wyraźnego ukierunkowania na Chiny, tak jak uczyniła to Francja – przypomina agencja AFP.

Obozy koncentracyjne w Sinciangu

.Komunistyczne władze chińskie od wielu lat terroryzują zamieszkujących Sinciang muzułmańskich Ujgurów. Są oni przetrzymywani w obozach koncentracyjnych i zmuszani do ciężkiej niewolniczej pracy. Władze poddają ich również różnego rodzaju torturom i aktom przemocy, w tym seksualnej. Kobiety są masowo sterylizowane i zmuszane do stosowania środków antykoncepcyjnych.

Przymusowe aborcje

.Dokonuje się też przymusowej aborcji. W ten sposób władze w Pekinie chcą kontrolować i zmniejszać populację Ujgurów żyjących na terenie tego państwa. Ujgurzy często zmuszani są do pracy w miejscach oddalonych o tysiące kilometrów od prowincji, w której mieszkają. Władze chińskie tłumaczą te przesiedlenia względami ekonomicznymi i biedą.

Prześladowanie Ujgurów w Sinciangu

.Na temat prześladowania Ujgurów w Sincinagu przez chińskie władze, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze James A. MILLWARD w tekście „Sinciang, chińska zbrodnia„.

„Prześladowanie Ujgurów i innych grup nie-Hanów w prowincji Sinciang trwa od dziesięcioleci. W 2017 r. skala represji wzrosła. Władze chińskie zaczęły wykorzystywać nowoczesne technologie na nowe i przerażające sposoby, intensyfikując terror państwowy. Okrucieństwa w Sinciangu dołączają do listy największych zbrodni dokonanych przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh) – obok Wielkiego Skoku, Rewolucji Kulturalnej i masakry na placu Tiananmen w 1989 roku. Jedną z różnic jest jednak to, że obecna polityka jest wymierzona przede wszystkim w grupy etniczne inne niż Chińczycy Han. Można zatem szukać analogii do przykładów kolonializmu i ludobójstwa w innych częściach świata”.

„Polityka KPCh w Sinciangu od 2017 r. doprowadziła do zatrzymania i uwięzienia około 300 tys. i internowania około miliona rdzennych nie-Hanów z Azji Środkowej w obozach reedukacji politycznej; zrównała z ziemią lub zniszczyła tysiące meczetów, świątyń i starych dzielnic; zmniejszyła wskaźnik urodzeń wśród rdzennych mieszkańców znacznie poniżej tego odnotowanego dla Chińczyków Han; zdelegalizowała podstawowe elementy kultury ujgurskiej i islamskiej; zepchnęła dziesiątki tysięcy dorosłych nie-Hanów do przymusowej pracy w fabrykach. Ujawnienie tych praktyk przyczyniło się do najgorszego kryzysu polityki zagranicznej w Chińskiej Republice Ludowej (ChRL) od 1989 roku”.

.”Po początkowym zaprzeczaniu, że obozy internowania istnieją, ChRL rozpoczęła kampanię propagandową na temat walki reżimu z terroryzmem. Nadmierna reakcja jest rażąco nieproporcjonalna do czterech stosunkowo niewielkich aktów terroryzmu z lat 2013–14 (pierwszych od 1997 r.), w przypadku których nie ma dowodów na to, że były działaniami zorganizowanymi. Chociaż w ostatnich latach w Sinciangu dochodziło do innych aktów przemocy, zwłaszcza starć ludności z policją i innymi funkcjonariuszami państwowymi, ChRL nie wykazała przekonująco, czym takie niepokoje różnią się od podobnych masowych incydentów, które zdarzają się co roku w innych częściach Chin, ale nigdy nie są określane mianem «terroryzmu»” – pisze James A. MILLWARD.

PAP/Katarzyna Stańko/WszystkoCoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 czerwca 2023