Francja zaostrza przepisy dotyczące imigrantów
Zgromadzenie Narodowe, niższa izba francuskiego parlamentu, przyjęło 19 grudnia, głosami centrum i konserwatywnej opozycji, nową, kontrowersyjną ustawę zaostrzającą przepisy dotyczące imigrantów. Wcześniej nowe prawo przyjął także Senat, wyższa izba parlamentu.
Kto zagłosował, za tym, by Francja przyjęła nowe przepisy dotyczące imigrantów
.Za przyjęciem ustawy w Zgromadzeniu Narodowym głosowało 349 posłów, a 186 było przeciw. Nowe prawo przeszło głosami centrum, konserwatystów i skrajnej prawicy, natomiast socjaliści wypowiedzieli się przeciwko niemu.
Rząd od dłuższego czasu przygotowywał ustawę, która miała zaostrzyć przepisy w sprawie przyjmowania imigrantów we Francji i ułatwić ich deportacje w razie popełnienia przez nich przestępstwa, ale też zalegalizować pracę części cudzoziemców nieposiadających pozwolenia na pracę w branżach, gdzie brakuje rąk do pracy.
„Tekst dotyczący imigracji został ostatecznie przyjęty. Długa walka o lepszą integrację cudzoziemców i wydalanie tych, którzy popełniają przestępstwa. Mocny i zdecydowany tekst” – napisał na portalu X minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin.
Szczegóły nowej ustawy
.Minister zaznaczył, że nowa ustawa została przyjęta „bez głosów posłów Zjednoczenia Narodowego”. Jak podkreślają media, poparcie skrajnej prawicy nie jest wygodne dla prezydenta Emmanuela Macrona.
„Aby uzyskać poparcie prawicy, rząd zgodził się złagodzić środki dotyczące pozwoleń na pobyt, jednocześnie opóźniając o kilka lat dostęp migrantów do świadczeń socjalnych, w tym zasiłków na dzieci i dodatków mieszkaniowych” – zaznacza agencja Reutera.
„Kompromis wprowadza również kwoty migracyjne, utrudnia dzieciom imigrantów uzyskanie francuskiego obywatelstwa, a także przewiduje, że podwójni obywatele skazani za poważne przestępstwa przeciwko policji mogą stracić francuskie obywatelstwo” – dodała.
„Dziś konieczne są restrykcyjne środki” – powiedział Darmanin po głosowaniu w Zgromadzeniu Narodowym.
UE powinna chronić swoje granice dlatego, że polityka otwartych granic spowodowała śmierć, ból, krzywdę i destabilizację
.Nowa francuska ustawa, zaostrzająca przepisy dotyczące imigrantów, wyraża rozczarowanie, jakie odczuwają obywatele Zachodniej Europy, których sprzeciw wobec polityki migracyjnej długo był ignorowany przez elity. Teraz, gdy w wielu krajach podejmowane są kroki by ograniczyć napływ imigrantów, warto przypomnieć, że według wielu ekspertów to polska polityka migracyjna okazała się najbardziej racjonalna. W artykule, opublikowanym na łamach Wszystko co Najważniejsze, pisze o tym Jacek SARYUSZ-WOLSKI pierwszy polski minister ds. europejskich, architekt i negocjator przystąpienia Polski do UE.
Jego zdaniem wprowadzony tymczasowo i wyjątkowo, w ramach przeciwdziałania kryzysowi migracyjnemu, mechanizm przymusowej relokacji tak zwanych uchodźców okazał się nierealistyczny i nieskuteczny. Takie rozwiązanie, pozbawione poparcia ogółu krajów członkowskich Unii Europejskiej i pozbawione podstawy prawnej w traktatach, nie przynosi pożądanych rezultatów.
„Migracja jest zjawiskiem, które należy rozpatrywać w sposób holistyczny, a nie asymetryczny, selektywny i stronniczy. Jeśli podejdziemy do zagadnienia z perspektywy etycznej i chrześcijańskiej, gdzie najwyższą wartością jest życie ludzkie, to powinniśmy za wszelką cenę dążyć do ratowania ludzkich istnień, minimalizując liczbę śmiertelnych wypadków. Wtedy rozwiązanie kryzysu migracyjnego, podczas którego tysiące giną na Morzu Śródziemnym, jest oczywiste: powstrzymać masową migrację i pomagać na miejscu. Odgórny mechanizm relokacji nie jest odpowiedzią. Przypomina narzuconą relokację ludności Związku Sowieckiego w czasach stalinowskich, ponadto gdyby zadziałał, stanowiłby rodzaj zaproszenia dla kolejnych fal migracyjnych” – pisze autor.
Ekspert dodaje, że powody stojące za polityką otwartych drzwi – nawet jeśli godne pochwały w przypadku indywidualnych idealistycznych reakcji, motywowanych chrześcijańsko i humanitarnie, miały globalnie charakter emocjonalny i ekonomiczny.
Społeczeństwa zachodniej Europy mają bowiem głęboko zakorzenione poczucie winy i chęć jej odkupienia w odpowiedzi na swą historię kolonialną lub w przypadku Niemiec, dodatkowo, sprawstwo Holokaustu. polityka otwartych drzwi opierała się na rachubach demograficznych w związku ze starzeniem się społeczeństw europejskich i była błędnie traktowana jako substytut właściwej polityki demograficznej i pronatalistycznej, ukierunkowanej na wsparcie rodzin.
„Ponadto szacunki kosztów ekonomicznych, społecznych i psychologicznych masowego napływu migrantów były zaniżone i błędne. Polityka dążenia do zapewnienia taniej siły roboczej dla wzrostu gospodarczego, oparta na chciwości i konsumpcjonizmie współczesnych społeczeństw Europy Zachodniej, cynicznie lekceważy i pomija koszty społeczne w postaci konfliktów i niepokojów społecznych, które masowa migracja wywołuje. Kardynał Robert Sarah porównuje współczesne masowe przepływy migracyjne do Europy do nowej formy niewolnictwa” – twierdzi autor.
Jego zdaniem w krótkim okresie migracja może powodować spadek płac dla pozostałej części siły roboczej i tworzyć społeczne i socjologiczne skutki w postaci wrogości i odrzucenia imigrantów, które oczywiście mogą być potępione z etycznego punktu widzenia, ale stanowią obiektywnie zjawisko społeczne.
„W dłuższej perspektywie pozytywny wpływ migracji na gospodarkę jest bardzo ograniczony, ponieważ sama zdolność absorpcji i integracji imigrantów jest ograniczona. Nie ma czegoś takiego jak nieograniczona zdolność społeczeństwa do przyjmowania migrantów” – pisze Jacek SARYUSZ-WOLSKI.
Dodaje, że migracja destabilizuje także społeczeństwa przyjmujące masową imigrację. Kiedy migracja przekracza granice zdolności absorpcyjnej społeczeństw przyjmujących, może prowadzić do niepokojów społecznych, tworzyć warunki dla patologii społecznych, takich jak przestępczość i terroryzm, oraz ograniczać asymilację lub integrację w społecznościach przyjmujących.
„Zbyt duża i zbyt szybka migracja wywołuje koszty społeczne przekraczające zdecydowanie oczekiwane korzyści ekonomiczne. Dlatego argument, że jest to korzystne ekonomicznie – nie daje się obronić. Ludzie są przywiązani do ustalonych społeczności, wartości, tradycji, a jeśli są zagrożeni, niszczy to podstawy solidarności w tych społeczeństwach. Tolerancja ludzi na zmiany społeczne ma swe naturalne ograniczenia w skali długości życia jednego człowieka. Coś, co wydarza się na przestrzeni wieków, nie może być dokonane w ciągu kilku lat” – podsumowuje autor.