Francuscy żołnierze opuścili ostatnią bazę wojskową w Czadzie

Żołnierze francuscy wycofali się z ostatniej bazy wojskowej w Czadzie – poinformował sztab generalny czadyjskich sił zbrojnych.
Koniec bezpośrednich francuskich operacji wojskowych przeciwko islamistycznym bojownikom
.”Opuszczenie bazy Sierżanta Adjiego Kosseiego w Ndżamenie ostatecznie zakończyło francuską obecność w Czadzie, zgodnie z wolą najwyższych władz” kraju – podał sztab generalny.
Rzecznik sztabu generalnego armii francuskiej Guillaume Vernet także powiadomił, że „baza Kosseiego została dziś przekazana armii czadyjskiej”. Dodał, że żołnierze francuscy oraz sprzęt bojowy zostali przetransportowani do Francji, a na miejscu pozostały jedynie kontenery, które zostaną przewiezione droga lądową i morską przez prywatnych usługodawców.
Czad był jednym z ostatnich krajów, w których Francja utrzymywała dużą obecność wojskową. Wcześniej francuskie wojska musiały opuścić Mali, Burkina Faso i Niger z powodu wojskowych zamachów stanu i rosnących nastrojów antyfrancuskich. Po zerwaniu z Zachodem, kraje te zbliżyły się do Rosji, która przysłała im swoich najemników. Wyjście z Czadu oznacza koniec bezpośrednich francuskich operacji wojskowych przeciwko islamistycznym bojownikom w regionie Sahelu.
Francja ma w tym roku zmniejszyć też swoją obecność wojskową w kolejnych krajach Afryki Zachodniej – Gabonie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej, a prawdopodobnie również w Senegalu, którego prezydent Bassirou Diomaye Faye powiedział pod koniec listopada 2024 r., że obce bazy wojskowe w jego kraju „są niezgodne z suwerennością narodową Senegalu”.
Rosyjska retoryka schlebia afrykańskiej goryczy i niechęci do Francji
.Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, regularnie wygłasza hasła, które można określić jako dekolonialne i antyzachodnie. Na przykład na ostatnim szczycie Rosja-Afryka porównał „walkę Afryki o wolność” do „walki ZSRR o wolność”, dodając, że to Zachód (zwłaszcza Francja) jest odpowiedzialny za trudności, jakich doświadczają kraje afrykańskie. Ta retoryka, która staje się coraz wyraźniejsza, jest podejmowana i powtarzana przez rosyjskie sieci wpływów w krajach będących celem Moskwy. Tak było w szczególności w Mali, gdzie w 2021 r. doszło do zamachu stanu i przejęcia władzy przez juntę wojskową, która nie zawahała się „zaprosić” rosyjskiej grupy paramilitarnej „Wagner” (nazwanej tak przez Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina w hołdzie dla słynnego kompozytora, ponieważ był on ulubieńcem Adolfa Hitlera). Francuscy żołnierze , którzy walczyli z organizacjami islamistycznymi w Sahelu, w szczególności z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu i Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze, zostali zastąpieni właśnie nimi. W 2022 r. Francja została zmuszona do zakończenia operacji Barkhane i ewakuacji swoich baz, które zostały natychmiast zajęte przez najemników Wagnera. W trakcie tego procesu wagnerowcy rozpowszechniali kłamstwa o rzekomym zaangażowaniu Francji w zbrodnie wojenne, narażając życie żołnierzy Barkhane.
Wrogość wobec Francji jest również widoczna w Nigrze, gdzie demonstranci skandują hasła na rzecz Rosji. Moskwa wzmocniła już swoją obecność w Republice Środkowoafrykańskiej, Libii i Sudanie, ale także w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Algierii. Ten szybki postęp zaczyna niepokoić Francję, której wpływy w Afryce kurczą się z roku na rok w wyniku bezsilności jej kolejnych przywódców. Oprócz osłabienia sojusznika (Francja i Polska są członkami Unii Europejskiej i NATO) Polska ma kilka powodów do zaniepokojenia tym, co dzieje się w Afryce.
Głównymi zaangażowanymi krajami są Maroko, Egipt i Nigeria. Polska była niegdyś obecna w Afryce: Księstwo Kurlandii, lenno Rzeczypospolitej Obojga Narodów, przez kilka lat (1650–1660) posiadało placówki handlowe w Gambii, u ujścia rzeki Gambii.
Wzrost niepokojów na kontynencie, zwłaszcza na zachodzie i północy, może uderzyć w handel między Polską a tymi krajami, zwłaszcza Nigerią, która podpisała umowę o współpracy wojskowej z Moskwą w 2021 r. i obecnie toczy krwawą wojnę z islamistyczną organizacją Boko Haram.
Handel między Polską a niektórymi krajami afrykańskimi to najmniejszy z problemów. Ważniejsza jest możliwość przejęcia przez Rosję kontroli nad zasobami naturalnymi kontynentu. Przykładowo Republika Środkowoafrykańska posiada liczne złoża złota i diamentów. Grupa Wagnera próbowała już zakładać spółki w celu eksploatacji tych złóż. Tymczasem Niger jest bogaty w uran. Jest szóstym co do wielkości producentem tego metalu na świecie. Uran jest wykorzystywany jako paliwo w reaktorach elektrowni jądrowych, a także w przemyśle lotniczym i wojskowym. Perspektywa czerpania przez Rosję korzyści z tych zasobów powinna niepokoić władze krajów, których nie uważa ona za „przyjazne”.
Artykuł Nathaniela GARSTECKA jest dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-kontynent-afrykanski/
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB