Friedrich Merz musi obronić liberalną demokrację - „Der Spiegel”

Partie chadeckie CDU/CSU po trzech latach w opozycji wygrały wybory do Bundestagu, choć uzyskały wynik poniżej oczekiwań. Przyszły kanclerz Friedrich Merz stoi przed trudnym zadaniem stworzenia stabilnego rządu. Najbardziej prawdopodobnym partnerem jest SPD. Sytuacja międzynarodowa zmusza do pośpiechu.

Partie chadeckie CDU/CSU po trzech latach w opozycji wygrały wybory do Bundestagu, choć uzyskały wynik poniżej oczekiwań. Przyszły kanclerz Friedrich Merz stoi przed trudnym zadaniem stworzenia stabilnego rządu. Najbardziej prawdopodobnym partnerem jest SPD. Sytuacja międzynarodowa zmusza do pośpiechu.

„Wielkim przegranym jest Olaf Scholz”

Podczas pierwszej debaty telewizyjnej po zamknięciu lokali wyborczych Friedrich Merznie nie sprawiał wrażenia tryumfującego zwycięzcy. W kampanii kandydat chadeków na kanclerza apelował do wyborców o poparcie na poziomie powyżej 30 proc., które zapewniłoby mu silną pozycję wyjściową w rozmowach o przyszłej koalicji. Wynik 28,6 proc. jest znacznie poniżej oczekiwań.

„W tych wyborach Niemcy powiedzieli nie (szefowi SPD, dotychczasowemu kanclerzowi) Olafowi Scholzowi, ale nie poparli jednoznacznie jego rywala Friedricha Merza” – pisze komentator „Sueddeutsche Zeitung”.

Wśród niewielu opcji, jakie ma Friedrich Merz, najbardziej prawdopodobna wydaje się koalicja CDU/CSU z socjaldemokratyczną SPD. Partia Scholza poniosła historyczną klęskę – 16,4 proc. to jej najgorszy w historii RFN. W sondażu instytutu YouGov za taką koalicją opowiedziało się 44 proc. badanych. Poprzednio chadecy i socjaldemokraci rządzili wspólnie w latach 2005–2009 oraz 2013-2021.

Friedrich Merz przyznał, że stworzenie nowego rządu będzie trudne – „trudniejsze, niż się spodziewałem”. W kampanii wyborczej oba obozy polityczne ostro ze sobą rywalizowały. Porozumienie w sprawach dotyczących polityki migracyjnej, świadczeń socjalnych i ożywienia gospodarki, w tym deficytu budżetowego, będzie bardzo trudne.

Wielkim przegranym jest Olaf Scholz. Porażka wyborcza SPD oznacza koniec politycznej kariery kanclerza. 66-letni polityk zapowiedział, że pełnić będzie obowiązki na tym stanowisku do czasu powołania nowego rządu, ale nie weźmie udziału w rozmowach o nowym gabinecie. „Moim celem było zachowanie stanowiska kanclerza” – wyjaśnił. Od 2021 r. Olaf Scholz stał na czele koalicyjnego rządu SPD z Zielonymi i liberalną FDP.

Friedrich Merz zapowiedział szybkie stworzenie stabilnego i zdolnego do działania rządu. Jego zdaniem wzrost poparcia dla prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) oraz sytuacja międzynarodowa zmuszają partie demokratyczne do szybkiego działania. Przyszły kanclerz uważa, że nowy rząd może powstać przed Wielkanocą, przypadającą w tym roku na 20 kwietnia.

„Friedrich Merz ma cztery lata na to, by obronić liberalną demokrację przed jej wrogami” – pisze Christoph Hickmann w komentarzu opublikowanym na portalu tygodnika „Der Spiegel”.

Friedrich Merz nie chce koalicji z AfD

.AfD zdołała w ciągu trzech lat od poprzednich wyborów podwoić swój wynik – z 10,3 proc. do 20,8 proc. – i stała się drugą siłą polityczną w Niemczech. Współprzewodnicząca prorosyjskiej i eurosceptycznej partii Alice Weidel zaproponowała CDU/CSU współpracę. „Nasza ręka jest wyciągnięta” – oświadczyła. Zdaniem Weidel chadecy nie zdołają w koalicji z SPD zrealizować swoich obietnic dotyczących zaostrzenia polityki migracyjnej i zwrotu w polityce gospodarczej. „Taki rząd nie będzie stabilny i upadnie przed końcem kadencji” – powiedziała. Friedrich Merz po raz kolejny wykluczył koalicję z partią, której część struktur ma, zdaniem służb, profil skrajnie prawicowy. AfD opowiada się za natychmiastowym uruchomieniem gazociągu Nord Stream i zamknięciem granic.

We wszystkich landach na terenie byłej NRD AfD jest obecnie najsilniejszą partią, z wynikami powyżej 30 proc. Wyjątkiem jest Berlin, gdzie wygrała Lewica.

W nowym Bundestagu zabraknie liberalnej FDP. Szef partii Christian Lindner, minister finansów w rządzie Scholza, zapowiedział wycofanie się z polityki. Progu wyborczego nie przekroczył też istniejący od roku skrajnie lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW).

Polaryzacja społeczeństwa doprowadziła do rekordowej frekwencji wyborczej – blisko 84 proc. AfD udało się zmobilizować 1,8 mln nowych wyborców, a CDU/CSU – ponad 900 tys.

Rozwiązania rządu Angeli Merkel nie przeszły próby czasu

.Pomoc w UE powinni uzyskiwać ci, którzy jej potrzebują – ale inni powinni być zawracani do miejsc, z których przyjechali – twierdzi Lena DÜPONT w rozmowie z Agatonem KOZIŃSKIM

Agaton KOZIŃSKI: W ostatnich latach polityka w krajach zachodnich rozgrywa się w pierwszej kolejności wokół kwestii migracji. Dlaczego ten temat aż tak bardzo ją zdominował?

Lena DÜPONT: Migracja zawsze dotyczy ludzi – a gdy mówi się o ludziach, nie można dyskusji o niej sprowadzać tylko do wątków technicznych czy politycznych. Ale też widać, że kraje UE zmierzają w kierunku bardziej zharmonizowanej polityki azylowej i migracyjnej. To logiczne. Skoro mamy wspólny rynek, to naturalną konsekwencją jest wcielenie – przynajmniej w części – wspólnych procedur związanych z polityką migracyjną.

Na razie polityka migracyjna jest przede wszystkim odpowiedzialnością poszczególnych krajów.

Ale od pierwszego kryzysu migracyjnego w 2015 r. zaczęło się to zmieniać. Wtedy Komisja Europejska zaproponowała zmiany w tym zakresie, choć kraje członkowskie nie były w stanie zaakceptować przedstawionego pakietu zmian.

Przeciw nim były przede wszystkim kraje Europy Środkowej.

Nie tylko one. Gdy ten temat był dyskutowany na forum Rady Europejskiej, dało się dostrzec podziały między krajami UE. Te różnice sprawiły, że Radzie nie udało się wypracować wspólnego projektu zmian. Z tego powodu UE stała się podatna na migrację, zwłaszcza na sytuację, gdy jest ona wykorzystywana instrumentalnie. 

Ma to zmienić nowy pakt migracyjny.

W czasie prac nad nim widać było, jak wiele krajów zmieniło swoje podejście do migracji. Z różnych powodów. I zaczyna się kształtować zgoda, w jaki sposób podchodzić do migracji. Pomoc w UE powinni uzyskiwać ci, którzy jej potrzebują – ale inni powinni być zawracani do miejsc, z których przyjechali. 

Od czasu kryzysu migracyjnego w 2015 r. nielegalna migracja to jedna z najbardziej palących kwestii politycznych w Europie. Rozmawiamy pod koniec 2024 r., a UE ciągle nie zdołała wypracować jasnej, konkretnej metody radzenia sobie z tym problemem, nie ma nawet jednej wspólnej jego definicji. Dlaczego tak wolno to idzie?

Akurat to się zmieniło wraz z przyjęciem paktu migracyjnego w grudniu 2023 r. A czemu to trwało tak długo? W pierwszej kolejności to pytanie należałoby skierować do państw członkowskich, bo to one blokowały rozmowy na ten temat.

To także pytanie, które należy skierować w stronę Niemiec – bo Pani kraj też ma problem z jasną definicją tej kwestii.

Podejście do niej się zmieniało w zależności od sytuacji. Gdy rozmawiamy o tej kwestii, trzeba z tyłu głowy mieć oś czasu. Ale ostatecznie udało się sfinalizować rozmowy dotyczące paktu migracyjnego. Teraz musimy się bardziej skupić na zewnętrznym wymiarze nielegalnej migracji – a do tego trzeba bliższej współpracy z krajami sąsiadującymi z UE.

Rozmowy w tym kierunku idą dopiero teraz, tymczasem największe problemy z nielegalną migracją pojawiły się w latach 2015–2016. Bardzo długo to trwało.

Mówiłam już o tym przed chwilą – bo w czasie kryzysu w 2015 r. Rada Europejska była wewnętrznie zablokowana i przez to nie miała możliwości wypracowania wspólnej odpowiedzi. To było zarządzanie utraconymi oczekiwaniami. 

Oczekiwaniami przede wszystkim Angeli Merkel, która w 2015 r. – przy wsparciu szefa KE Jean-Claude Juncker – opowiadała się za szerokim otwarciem Europy na migrację. Jedynie ówczesny szef Rady Europejskiej Donald Tusk proponował szukanie innych rozwiązań, ale został szybko zmarginalizowany. 

Tyle że wtedy to on miał rację – podobnie zresztą jak ma teraz.

Tylko dlaczego Unii zajęło aż dziewięć lat, by zrozumieć, jakim problemem jest nielegalna migracja?

Wtedy, w 2015 r., obowiązywała polityka nakreślona na czasy, gdy będzie piękna pogoda – tyle że pogoda piękna nie była. Przedstawiane wtedy rozwiązania nie przeszły próby czasu. Wypracowanie wspólnego podejścia do problemu zajęło nam zbyt wiele czasu, na pewno należało zrobić to szybciej. Dotyczy to także rządu Niemiec, jestem wobec jego ówczesnej polityki bardzo krytyczna. 

Niekontrolowany napływ nielegalnych migrantów udało się zatrzymać po 2016 r. – ale po kilku latach spokoju od 2020 r. ich liczba znowu zaczęła rosnąć. To główna przyczyna wzrostu poparcia dla AfD w ostatnich latach. Dlaczego Berlin popełnił dwa razy ten sam błąd?

Jestem bardzo krytyczna wobec obecnego niemieckiego rządu, że do tego dopuścił. Ale takie przynosi efekty sytuacja, gdy się przygotowuje zachęty do przyjazdu. Tego typu polityka przynosi złe konsekwencje. Przecież Niemcy nie są krajem granicznym UE, więc zachęcanie migrantów do przyjazdu oznacza generowanie problemów u naszych sąsiadów. Nie możemy brać pod uwagę opinii naszych sąsiadów tylko wtedy, gdy nam to pasuje. Musimy słuchać siebie nawzajem. 

Już w 2015 r. sąsiedzi Niemiec – zwłaszcza Polska – ostrzegali, by nie prowadzić polityki otwartych drzwi. Wtedy tych uwag nie słuchaliście, w 2020 r. powtórzyliście ten sam błąd. Dlaczego nie uczycie się na własnych błędach?

Akurat partie, które tworzyły rząd w latach 2015–2016, wyciągnęły wnioski z własnych błędów. Ale dziś rząd tworzą już inne ugrupowania – a one tej lekcji nie odrobiły. Na tym polega różnica. To dotyczy zresztą nie tylko Niemiec. Podczas negocjacji paktu migracyjnego widać było, że część państw wyciągnęła wnioski z poprzednich błędów, ale część nie. To jeden z głównych powodów, dlaczego jego uchwalenie trwało tak długo. Konsekwencją tego jest m.in. instrumentalizacja migracji, której ofiarą padła m.in. Polska – doszło do tego przede wszystkim dlatego, że przez wiele lat nie udawało się wypracować wspólnej polityki migracyjnej i azylowej.

Rozmowa dostępna na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/lena-dupont-rozwiazania-rzadu-angeli-merkel-nie-przeszly-proby-czasu/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 lutego 2025