Fundacja na rzecz Nauki Polskiej uruchamia nowe programy wspierania naukowców

Programy finansujące spin-off’y, czyli przedsiębiorstwa przy instytucjach naukowych, centra doskonałości i wspierające powroty z zagranicy młodych utalentowanych polskich naukowców planuje uruchomić Fundacja na rzecz Nauki Polskiej – powiedział prezes prof. Maciej Żylicz.
.Fundacja na rzecz Nauki Polskiej działa od 1991 r. Jest największym w Polsce pozabudżetowym źródłem finansowania nauki. Od 2005 r. jej prezesem jest prof. Maciej Żylicz.
Szymon Zdziebłowski: Jak ocenia pan mijający rok w polskiej nauce?
Prof. Maciej Żylicz, prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej: To był bardzo ciężki rok. Po pierwsze wychodziliśmy z pandemii. Polska nauka wówczas bardzo ucierpiała – szczególnie badacze z nauk o życiu, realizujący eksperymenty. Pierwsze miesiące pandemii COVID-19 w przypadku naukowców nie zapowiadały tego, co wydarzyło się później. Ten, kto miał wyniki do opracowania, siadał w domu i pisał publikacje. To było akurat pozytywne, ale potem pojawił się problem. FNP była zmuszona przedłużać finansowanie realizowanych przez naukowców przedsięwzięć, bo laboratoria były zamknięte w niektórych przypadkach nawet na blisko dwa lata. To jest ogromna wyrwa w badaniach, która odbije się negatywnie na nauce.
Pojawił się też inny problem. W związku ze wstrzymaniem badań, wyjazdów na konferencje i innych wydarzeń nasi beneficjenci nie mieli jak wydać przyznanych środków. Dlatego w miarę możliwości przedłużaliśmy czas trwania projektów.
Innym problemem jest galopująca inflacja i przerwanie łańcuchów dostaw. W konsekwencji ci, co uprawiają nauki eksperymentalne, nie mieli dostępu do zakupu odczynników czy aparatury. Teraz, gdy aparatura jest już dostępna – jej ceny bywają nieosiągalne dla naszych beneficjentów, a czas dostawy nowej aparatury wyraźnie się wydłużył.
Zrewaloryzowaliśmy pensje sugerowane osób zatrudnionych w projektach realizowanych w FNP o ok.15 proc. Jednocześnie tam, gdzie było to potrzebne i możliwe, podnieśliśmy finansowanie. Ale najczęściej nie było to potrzebne, bo naukowcy mają zaległości w wydawaniu pieniędzy.
S.Z.: W jakiej kondycji jest Fundacja na rzecz Nauki Polskiej?
M.Ż.: Mamy w fundacji kapitał własny, którym obracamy – to ok. 250 mln zł. Teraz coraz trudniej zarobić pieniądze na akcjach i innych papierach wartościowych. Większość naszego portfela stanowią zdawałoby się bezpieczne obligacje skarbowe, ale nawet one notowały znaczące straty w tym roku. Amerykanie – biorąc pod uwagę łączną stratę na akcjach i obligacjach – uważają mijający rok za jeden z najgorszych od 1928 r. Trudno w tej sytuacji znaleźć inwestycje, dzięki którym moglibyśmy mieć zyski pokrywające nasze wydatki.
Poprzedni rok był jeszcze pozytywny w sensie nadwyżki finansowej, mijający – pewnie już negatywny. To z tych środków fundujemy m.in. Nagrody FNP (uznawane za najbardziej prestiżowe wyróżnienia w polskiej nauce), Nagrodę Polsko-Niemiecką Copernicus czy Polsko-Francuską, program współpracy polsko-ukraińskiej, stypendia w ramach programu Start dla młodych naukowców czy serię wydawniczą Monografie Fundacji na rzez Nauki Polskiej.
S.Z.: FNP żyje jednak głównie z pieniędzy unijnych.
M.Ż.: Trudno się zgodzić ze stwierdzeniem, że Fundacja żyje z tych środków. Jesteśmy operatorem tych funduszy i prowadzimy konkursy z tych środków. Dodatkowo z funduszy własnych co roku wydajemy na wspieranie nauki od 6 do 8 mln zł. Z funduszy unijnych w ciągu ostatnich trzech lat było to ok. 50 mln euro rocznie. To środki gwarantowane do końca 2023 r. z Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój (POIR). Koszty obsługi tych programów są jednak wyższe niż środki, które Fundacja otrzymała w tym celu, różnicę finansujemy z kapitałów własnych.
S.Z.: A co będzie po 2023 roku?
M.Ż.: Od roku pracujemy nad nowymi programami w ramach Program Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki 2021-2027 (FENG). Nasze propozycje zostały zaakceptowane przez Ministerstwo Funduszy, Radę Ministrów i Brukselę. Ale FENG – tak jak i inne programy wspólnotowe – nie jest w pełni uruchomiony. Zaliczki, jakie Polska dostaje, będziemy mogli dopiero rozliczyć, jeśli KE uzna, że Polska przestrzega karty praw podstawowych. Jest to niezbędne do uruchomienia funduszy z polityki spójności, a do nich należy właśnie FENG.
S.Z.: O jakiej kwocie mówimy?
M.Ż.: Kwota będzie zbliżona do tej z POIR, ale zaproponujemy inne programy. Na przykład będziemy tworzyć wokół instytucji naukowych w Polsce spin-off’y, aby projekty wykonywane w akademii mogły być wdrażane. Planujemy otworzenie nowego programu Proof of Concept, aby zweryfikować, czy odkrycia naukowe powstałe w akademii można wdrażać do naszej gospodarki. Nadal inwestować będziemy w budowanie centrów doskonałości: Międzynarodowych Agend Badawczych. Planujemy program First Team w nowej odsłonie. Ma być on skierowany do młodych ludzi, w tym Polaków wracających z zagranicy i obcokrajowców, których osiągnięcia naukowe są tak dobre, że są w stanie wygrywać konkursy unijne, zwłaszcza z ERC (Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych).
W przypadku rodaków liczymy, że do programu zgłoszą się świetni Polacy, którzy po wygraniu olimpiad w szkołach nigdy nie studiowali w Polsce, tylko wyemigrowali. Skończyli studia i zrobili doktorat w najlepszych uczelniach na świecie, a teraz wracają z do Polski, często ze względów rodzinnych.
S.Z.: Plany są ambitne. Czy zamrożenie tych unijnych środków to zła wiadomość?
M.Ż.: Tak, mamy nadzieję, że politycy dojdą do porozumienia. W FNP staramy się być daleko od polityki. Stoimy w blokach i czekamy na decyzje.
S.Z.: Ilu naukowców rocznie wspiera Fundacja?
M.Ż.: W ciągu 30 lat istnienia Fundacja na rzecz Nauki Polskiej było to sumie 9-10 tys. osób. Rocznie – to kilkaset osób.
S.Z.: W rozmowach z naukowcami zdarzają się opinie, że FNP wspiera zbyt wąskie grono naukowców. Co pan na to?
M.Ż.: Wspieramy najlepszych, aby stali się jeszcze lepszymi. Mam nadzieję, że to nie frustruje naukowców, tylko pokazuje drogę, że jak się będzie lepszym, to się dostanie pieniądze z FNP. Na finansowanie nauki w Polsce można spojrzeć jak na budowę piramidy – Narodowe Centrum Nauki powinno budować jej podstawy, bo inaczej nie będzie tego czubka. A my dajemy dodatkowe pieniądze na ten czubek.
S.Z.: Ale nawet w NCN obecnie trudno dostać środki. Wskaźnik sukcesu, czyli procent aplikujących, którzy otrzymują granty, wynosi ok. 15 proc. i spada.
M.Ż.: To że w NCN współczynnik sukcesu spada do 15 proc., to jest bardzo zła wiadomość. Aby system działał dobrze, współczynnik sukcesu w NCN powinien oscylować wokół 25 proc. W FNP wskaźnik sukcesu jest czasem mniejszy niż 10 proc. W pewnym sensie pieniądze z fundacji są dodatkowe, ekstra. Jesteśmy jednym z niewielu krajów, który wydaje pieniądze ze środków strukturalnych – POIR – na naukę i to nie na infrastrukturę, ale dla ludzi.
S.Z.: Część badaczy zwraca uwagę na to, że FNP skupia się na finansowaniu nauk biologicznych, o życiu, a pozostawia w tyle humanistykę. Czy tak jest faktycznie?
M.Ż.: Proszę pamiętać, że obecnie przyznawane przez FNP środki pochodzą z funduszy strukturalnych. A ich celem jest wspomożenie naszej gospodarki. Zatem wsparcie nauk społecznych czy humanistycznych możliwe jest w przypadku np. szeroko pojętych innowacji społecznych, ale takich projektów jest zgłaszanych do FNP niewiele. Przykładowo na budowanie centrów doskonałości były dwa zgłoszenia z nauk humanistycznych, ale żadne z nich nie zostało wystarczająco wysoko ocenione, by uzyskać finansowanie.
Być może powodem niewielkiej liczby zgłoszeń jest to, że potencjalni beneficjenci byli wprowadzeni w błąd, bo panowało przekonanie, że fundusze strukturalne nie są dla wspierania nauk społecznych i humanistycznych. Później, gdy opublikowaliśmy możliwość szerszej interpretacji, było za późno – większość konkursów była rozstrzygnięta. Choć w regulaminach konkursów zawsze podkreślaliśmy możliwość udziału naukowców z wszystkich dziedzin.
Tymczasem na przykład w Wielkiej Brytanii w projektach z dziedzin nauk o życiu uczestniczą humaniści. Przy dużych inwestycjach w GMO czy w inne nowe technologie, w zespołach są psychologowie i socjologowie. Sprawdzają, jak wyniki tych badań odbierane są przez społeczeństwo. Obecnie w Polsce rozpoczyna się dyskusja na temat energetyki jądrowej. W projekty tego typu należałoby zaangażować m.in. socjologów.
Nauka w Unii Europejskiej
.Na temat rozwoju badań naukowych w Unii Europejskiej na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Andrzej JAJSZCZYK w tekście “Badania naukowe zmieniają nasz świat“. Autor zdradza w nim również które nauki cieszą się największym wsparciem finansowym ze strony Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych.
“Współczesne badania naukowe obejmują praktycznie wszystkie obszary naszej egzystencji, a liczba osób uprawiających obecnie naukę, jak twierdzą niektórzy, jest większa niż sumaryczna liczba uczonych żyjących od starożytności do czasów współczesnych. Nawet bardzo skrótowe opisanie prowadzonych obecnie w świecie badań wymagałoby wielu opasłych tomów. Dlatego też skoncentruję się na krótkim omówieniu tematyki najbardziej ambitnych projektów badawczych, finansowanych w ostatnich latach przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych (European Research Council) w trzech dużych obszarach nauki: naukach o życiu, naukach ścisłych i technicznych oraz naukach społecznych i humanistycznych. O sukcesie tego finansowania świadczy m.in. to, że dwunastka grantobiorców ERC otrzymała Nagrody Nobla, w tym trzech w bieżącym roku”.
“Jakkolwiek ostatecznym celem nauk o życiu jest wydłużenie ludzkiego życia i podniesienie jego jakości, główny wysiłek badawczy koncentruje się obecnie na zrozumieniu podstawowych mechanizmów działania organizmów na poziomie komórkowym i na sposobach sterowania tymi mechanizmami”.
.“Nie jest więc przypadkiem, że najwięcej badań finansowanych przez ERC dotyczy takich dyscyplin, jak: biologia komórki, genetyka, neuronauka i biologia molekularna, a same tematy badań koncentrują się wokół różnicowania komórek, czyli zamiany jednego rodzaju komórek w inne; dotyczy to szczególnie komórek macierzystych. Warto jednak pamiętać, że znaczące już osiągnięcia w tym obszarze badań tylko w bardzo niewielkim stopniu przekładają się, na razie, na zastosowania kliniczne” – pisze prof. Andrzej JAJSZCZYK.
PAP/Szymon Zdziebłowski/WszystkoCoNajważniejsze/MJ