Gdzie się podział dress code w teatrze?

Teatr od zawsze był miejscem szczególnym, świątynią sztuki, przestrzenią dla emocji, talentu i pracy wielu ludzi. Przekraczając jego próg, wchodzimy w świat wyobraźni, piękna i refleksji. Kiedyś doskonale rozumieliśmy, że to wydarzenie wymaga odpowiedniego stroju. Dziś jednak coraz częściej widzimy na widowni ludzi w trampkach, bluzach z kapturem czy sportowych kurtkach, jakby przypadkiem trafili na spektakl w drodze na siłownię. Gdzie więc podział się dres code obowiązujący dawniej w teatrze? Dlaczego o nim zapomnieliśmy?
Dress code w teatrze – elegancki strój to wyraz szacunku dla aktorów i sztuki
.Czy naprawdę zapomnieliśmy, czym jest dress code w teatrze? A może uznaliśmy, że skoro bilety stały się bardziej dostępne, to kultura wysoka nie wymaga już od nas wysiłku, także w ubiorze? W dobie codziennego pośpiechu i wygody, teatr zmienił się w miejsce równie zwyczajne, co galeria handlowa czy klub fitness. Ale czy zwyczajność powinna rozmyć granice między sceną a salą widowiskową?
Strój w teatrze to nie tylko kwestia mody czy elegancji. To akt szacunku dla aktorów, którzy miesiącami pracują nad postaciami, ucząc się ról, głosów, ruchu. Dla reżysera, który kreuje świat na scenie, dbając o każdy szczegół. Dla scenografów, kostiumografów, muzyków i wszystkich, którzy składają ten misterny mechanizm sztuki. Ubierając się odświętnie, elegancko, nawet jeśli jest to jedynie klasyczna koszula i ciemne spodnie lub stonowana sukienka, pokazujemy, że zdajemy sobie sprawę z wyjątkowości chwili.
Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku, wyjście do teatru kończyło się często wizytą w modnym salonie fryzjerskim lub krawieckim. Panie wkładały długie suknie, panowie fraki lub surduty. Był to moment szczególny, swoista randka z samym sobą, w objęciach kultury i sztuki. Z czasem, wraz z demokratyzacją tej formy rozrywki, zmieniły się nie tyle zasady, ile świadomość. Elegancja straciła na prestiżu. Dziś podkreślamy dostępność teatru, co jest zjawiskiem niewątpliwie pozytywnym, ale czasem zapominamy, że dostępność nie znaczy anarchii.
Dress code w teatrze a uwaga widza
.Ubiór wpływa także na nasze nastawienie. W eleganckim stroju czujemy się bardziej skupieni, gotowi do wyłącznego uczestnictwa w spektaklu. Z kolei w luźnych, codziennych ciuchach łatwiej o rozproszenie, telefon w kieszeni, niezapięta kurtka, niewyregulowane rękawy bluzy. Nie chodzi o wymuszoną „sztywność”, lecz o wypracowanie rytuału, który pomoże nam przenieść się z codziennego zgiełku w intymny świat teatru.
Gdy dress code odchodzi w zapomnienie, konsekwencje dotykają nie tylko nas widzów. Obserwuję coraz częściej, że brak odpowiedzialności za własny wygląd przekłada się na lekceważenie ciszy i koncentracji. Mamy tu do czynienia z pewnym efektem domina: skoro nie zadbałem o ubranie, to dlaczego mam wyciszyć telefon, zdjąć czapkę czy siedzieć prosto? W rezultacie spektakl traci część swojej magii, a aktorzy zyskują poczucie, że ich praca nie zasługuje na pełne zaangażowanie publiczności.
Aby zmienić obecny stan rzeczy, warto zacząć od edukacji. Może warto prowadzić programy dla młodzieży i rodzin, które połączą warsztaty teatralne z krótką lekcją o etykiecie widza? Kolejnym krokiem może powinien być przykład dawany przez samą instytucję? Gdy dyrekcja i personel teatru zadbają o elegancję, wyślą wyraźny sygnał, że kultura ma tu znaczenie.
.Brak dress codu w teatrze to symptom głębszego problemu, utraty poczucia okazji, wyjątkowości, zaniku drobnych rytuałów, które dawniej budowały naszą codzienną kulturę. Elegancki strój to nie przymus ani snobizm. To piękny, cichy gest dla sztuki, dla aktorów i dla nas samych. Może warto przywrócić do łask ten niewypowiedziany zwyczaj, by znów poczuć, że wieczór w teatrze to coś więcej niż spektakl? To spotkanie z tym, co w nas najlepsze, z estetyką, emocją i wzajemnym szacunkiem.
Oprac. LW