Hamas czeka całkowite unicestwienie [Donald TRUMP]

Jeśli Hamas będzie chciał pozostać u władzy w Strefie Gazy, czeka go „całkowite unicestwienie” – oświadczył prezydent USA Donald Trump, cytowany przez stację CNN.

Donald Trump wyraził nadzieję na to, że zaproponowane przez niego zawieszenie broni wejdzie w życie

.Dziennikarz CNN Jake Tapper zapytał Donalda Trumpa przez SMS, co może się stać, jeśli Hamas będzie upierał się przy pozostaniu u władzy w Strefie Gazy. Prezydent odpowiedział: „całkowite unicestwienie!”.

Jake Tapper poprosił też o komentarz w sprawie odpowiedzi Hamasu na plan pokojowy prezydenta USA. Przywołał wypowiedź amerykańskiego senatora Lindseya Grahama, według którego Hamas odrzucił propozycję, domagając się braku rozbrojenia, utrzymania Strefy Gazy pod kontrolą palestyńską i powiązania kwestii uwolnienia zakładników z negocjacjami. Dziennikarz zapytał, czy senator jest w błędzie.

„Zobaczymy. Tylko czas pokaże!!!” – odpisał Donald Trump. Prezydent spodziewa się, że „wkrótce” okaże się, czy Hamas rzeczywiście chce pokoju.

Zapytany o to, czy premier Izraela Benjamin Netanjahu w pełni popiera zakończenie bombardowania Strefy Gazy i wizję pokojową Trumpa, odpowiedział: „Tak w sprawie Bibiego”.

Donald Trump wyraził nadzieję na to, że zaproponowane przez niego zawieszenie broni wejdzie w życie, i zapewnił, że ciężko pracuje nad tym, by tak się stało.

Prezydent poinformował, że Izrael zgodził się na „początkową linię wycofania sił” w Strefie Gazy. Dodał, że po potwierdzeniu tego przez Hamas zawieszenie broni natychmiast wejdzie w życie i rozpocznie się wymiana więźniów i zakładników.

Czy „całkowite unicestwienie” Hamasu zapewni pokój?

.Wcześniej ostrzegł, że nie będzie tolerował opóźnień w działaniach Hamasu ani nie zgodzi się na żadne rozwiązanie, w ramach którego „Strefa Gazy znów będzie stanowić zagrożenie”.

3 października Hamas poinformował, że zaakceptował niektóre punkty planu pokojowego prezydenta USA, w tym uwolnienie wszystkich izraelskich zakładników, ale inne wymagają dalszych ustaleń. Trump wezwał natomiast Izrael do natychmiastowego zaprzestania bombardowania Strefy Gazy.

Później Izraelska armia otrzymała rozkaz wstrzymania działań ofensywnych w Strefie Gazy. Wojsko nadal prowadziło jednak „operacje obronne”. Według kontrolowanej przez Hamas obrony cywilnej w izraelskich atakach zginęło 57 osób, w tym 40 w oblężonym mieście Gazie.

Premier Izraela oświadczył, że ma nadzieję, iż zakładnicy więzieni przez Hamas zostaną uwolnieni w ciągu kilku dni. Dodał, że Hamas zostanie rozbrojony. W poniedziałek w Kairze mają się rozpocząć rozmowy o szczegółach wcielania w życie planu pokojowego, na który zgodził się Izrael i Hamas.

Jak ocenić plan Donalda Trumpa przesiedlenia Arabów z Gazy?

.Zaledwie kilka dni po hucznym powrocie do Białego Domu prezydent Donald Trump spotkał się z falą krytyki po tym, jak ogłosił na konferencji prasowej plan dotyczący Strefy Gazy. Krytyka ta ogranicza się do kwestii przesiedlenia Arabów tam mieszkających do Egiptu lub Jordanii i podkreśla, że stanowiłoby to zbrodnię. To prawda. Ale czy jest inne, lepsze rozwiązanie? – pyta Nathaniel GARSTECKA.

Wolę na początku uprzedzić, że pomysł przesiedlenia Arabów z Gazy mi się nie podoba. To byłaby tragedia dla dużej części tych ludzi i nasza historia jest pełna takich dramatycznych wydarzeń. Elementarne człowieczeństwo nakazuje współczuć niewinnym ofiarom konfliktu między Hamasem i Izraelem i życzyć tym ludziom, by mogli w końcu doznać pokoju na swojej ziemi. To stwierdzenie nie jest w niczym nadzwyczajne, ale wiem, że spowoduje ostre reakcje sprzeciwu zarówno radykałów izraelskich, jak i arabskich. Dodajmy, że nieprzypadkowo ustalono w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, że siłowe przesiedlenia stanowią zbrodnię. Jako Polacy i jako Żydzi pamiętamy dramat przesiedleń i deportacji z lat 30. i 40.

Jednym z największych bogactw człowieka jest zakorzenienie. Zakorzenienie na własnej ziemi, tam gdzie są pochowani przodkowie, którzy dbali o tę ziemię. Zakorzenienie w wielusetletniej kulturze własnej cywilizacji. Z tego punktu widzenia (i nie tylko z tego) masowa imigracja arabsko-islamska i afrykańska do krajów europejskich jest tragedią zarówno dla imigrantów, jak i rdzennych Europejczyków. W Strefie Gazy znajdują się Arabowie, którzy mieszkali tam od wieków. Ci powinni mieć możliwość pozostania u siebie.

Umówmy się w drugiej sprawie. Nie dałbym sobie ręki uciąć, że prezydent Trump naprawdę planuje to, co ogłosił. Znamy Donalda Trumpa. Wiemy, jaki jest i jak działa. Wiemy, że lubi wygłaszać szokujące tezy, aby później się z nich wycofywać po osiągnięciu celu. Wiemy też, że w przeciwieństwie do tego, co o nim mówią jego radykalni przeciwnicy, jest dość pragmatyczny i nie są mu obce sprawy Bliskiego Wschodu. Niektórzy zadufani w sobie eksperci do spraw tego regionu, a pojawia się ich wielu w polskich mediach, powtarzają, że republikanin wejdzie ze swoimi grubymi amerykańskimi buciorami na wrażliwy obszar, który nie znosi prostackich rozwiązań. Łatwo zapominają, że to właśnie pod jego auspicjami podpisano Porozumienia Abrahamowe, stanowiące największy krok ku pokojowi od wielu dziesięcioleci.

Jest jasne, że ani Egipt, ani Jordania nie podchodzą entuzjastycznie do pomysłu przejęcia po milionie osób z Gazy. Obydwa kraje doskonale znają tych ludzi, miały z nimi do czynienia i wiedzą, że przyjęcie takiej ich liczby jest samobójcze. Europejczycy też wiedzą, co mogłoby ich czekać, gdyby mieli się zgodzić na przyjęcie Arabów z tego regionu. 20 lat temu Duńczycy się odważyli. Dziś żałują. Nikt już takiego błędu nie chce popełnić. To zresztą daje nam wskazówkę, kim ci ludzie naprawdę są i z czym Izrael musi się borykać od 70 lat… Jest więc prawdopodobne, że ten pomysł nie zostanie zrealizowany. Donald Trump próbuje widocznie coś ugrać z Arabią Saudyjską – może dołączenie jej do Porozumień Abrahamowych. To, że są radykałowie w izraelskim rządzie, którzy chcieliby, aby do wysiedleń doszło, nie oznacza, że do nich dojdzie. Radykalna postawa Izraela jest nierozsądna, bo Donald Trump nie jest wieczny. Po nim lub po jego następcy wrócą demokraci, których polityka jest o wiele mniej sprzyjająca Izraelowi niż polityka republikanów. Donald Trump chce zapisać się na kartach historii jako prezydent, który zaprowadził pokój na Bliskim Wschodzie. Na pewno nie zaryzykuje przy tym pokłócenia się z marszałkiem as-Sisi i z królem Abdullahem II.

Gdy już ustaliliśmy te dwa zasadnicze punkty, można mówić o sednie tematu, czyli o pomyśle przesiedlenia Arabów z Gazy. Abstrahując od aspektu prawnego, który już przywołaliśmy, warto byłoby się zastanowić, czy takie rozwiązanie miałoby jakikolwiek sens. Można podejść do tego z kilku stron.

Po pierwsze, jest chyba przesądzone, że po zamachu z 7 października 2023 r. i krwawej wojnie, która wybuchła w celu unicestwienia Hamasu, pokojowe współżycie obu stron jest praktycznie nie do osiągnięcia. Sceny radości mieszkańców Gazy w chwili, kiedy terroryści mordowali pacyfistów i zwolenników dwupaństwowego rozwiązania (bo tak trzeba określić uczestników festiwalu muzyki trance, na których napadli hamasowcy), przypominały podobne zachowania po zamachach 11 września 2001 r. i na paryską salę koncertową Bataclan (2015). Mieszkańcy Gazy radowali się, gdy terroryści paradowali z porwanymi zakładnikami. Można było zauważyć głęboką różnicę między cywilizacją życia, naszą, i cywilizacją śmierci, ich.

Ci, którzy uważają, że należy równo traktować jednych i drugich, po prostu nie wiedzą, co to znaczy żyć obok takich ludzi. Nie rozumieją, że bojownicy islamscy szukają męczeńskiej śmierci, że wierzą, że pójdą do Nieba, jeżeli zabiją innowierców, tym bardziej Żydów. Nie rozumieją, że celem Hamasu i jego sojuszników jest „odepchnięcie Żydów do morza”, co oznacza po prostu wymordowanie ich wszystkich. Mieszkańcy Europy Zachodniej pomału zaczynają to rozumieć, bo muszą żyć obok coraz większej liczby Arabów. Doświadczają wzrostu przemocy, nienawiści ze strony radykałów islamskich, zamachów terrorystycznych. Wiedzą już, że islamista potrafi wysadzić się w powietrze, aby zabić jak najwięcej cywilów. Nic dziwnego więc, że zachodnia antyimigrancka opinia publiczna jest bardziej wyrozumiała wobec Izraela. Polska opinia publiczna nie jest – z racji absurdalnego konfliktu pamięciowego, który podsycają radykałowie obydwu stron.

Jest jasne, że ewentualne państwo palestyńskie stałoby się natychmiast wielką wyrzutnią irańskich rakiet skierowanych w Izrael. Byłoby to kolejne terrorystyczne i islamistyczne państwo – tak jakby brakowało takich.

Po drugie, Arabowie z Gazy nie są całkowicie obcy w sąsiednich arabskich krajach. Wielu z nich jest pochodzenia imigranckiego – przed stu laty Egipcjanie i Syryjczycy masowo osiedlali się w Brytyjskim Mandacie Palestyny w poszukiwaniu pracy. Nie było wówczas czegoś takiego jak „sprawa palestyńska” i „tożsamość narodu palestyńskiego”. Pojęcia te pojawiły się dopiero w latach 60. XX w., przy okazji powstania OWP i dywersyjnych działań służb Związku Radzieckiego.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-plan-dotyczacy-strefy-gazy

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 października 2025