Historia polskich dzieci w książce Muzeum Pamięci Sybiru

dzieci syberyjskie

Mało znaną historię polskich dzieci syberyjskich ewakuowanych z Syberii do Japonii w latach 20. XX wieku, które następnie wróciły do ojczyzny – przypomina w swojej najnowszej publikacji Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.

Polskie dzieci syberyjskie

.Autorką książki „Polskie dzieci w Kraju Kwitnącej Wiśni” jest dr Sylwia Szarejko z Muzeum Pamięci Sybiru. Publikacja jest dwujęzyczna, polsko-japońska. Ukazuje się w stulecie tamtych wydarzeń.

„Mówiąc «polskie dzieci syberyjskie» albo «dzieci syberyjskie», mamy na myśli blisko 900-osobową grupę dzieci, które były ewakuowane w latach 1920-1923 z terenów Rosji carskiej, głównie ze wschodniej Syberii i z Mandżurii” – powiedziała Szarejko. Dzieci ewakuowano, aby objąć je opieką ze względu na ich trudną sytuację.

Szarejko wyjaśniła, że wówczas na tamtych terenach rozgrywała się wojna domowa, w związku z tym w 1919 r. został założony Polski Komitet Ratunkowy Dzieci Dalekiego Wschodu, którego zadaniem – jak przypomniała – „było zebrać polskie dzieci rozsiane po wschodniej Syberii i Mandżurii”. Były to dzieci polskich dobrowolnych osadników na Syberii jak i zesłanych tam za czasów carskich.

Szarejko wyjaśniła, że chodziło o wzięcie pod opiekę tych dzieci, które nie miały swoich rodziców albo miały rodziców, którzy – z powodu trudnej sytuacji materialnej – nie byli w stanie ich dalej utrzymać i nie mogli zapewnić im bytu.

„Zaczęto organizować akcje ewakuacyjne, to znaczy wyjazdy tych dzieci z ogarniętej wówczas wojną domową Rosji” – powiedziała. Dodała, że od początku, w założeniu akcji, dzieci miały wrócić do Polski i większość z nich do Polski wróciła.

Szarejko zaznaczyła, że ewakuacja tych dzieci przez Japonię była możliwa dzięki odnowionym wówczas stosunkom dyplomatycznym z tym krajem, a na pewno też dlatego, „że w końcu nasz kraj, II Rzeczpospolita, była państwem niepodległym, i mogła ratować Polaków i umożliwić im powrót do odrodzonej ojczyzny”.

Historia dzieci syberyjskich

.Dzieci były ewakuowane w trzech transportach. Szarejko wskazała, że dwa z nich przebiegały przez Japonię, gdzie właśnie Japończycy udzielili pomocy. Trzeci – jak napisała w książce – odbył się w 1923 r. drogą lądową przez Irkuck i Moskwę do ówczesnej polsko-sowieckiej granicy w Stołpcach.

W Japonii dzieci, zależnie od potrzeb, spędzały od kilku do kilkunastu miesięcy. „Po rekonwalescencji w Japonii, otrzymaniu pomocy, odżywieniu, otrzymaniu także pomocy psychologicznej, wracały do Polski” – powiedziała Szarejko. Z Japonii, między 1920 a 1921 rokiem, na japońskich statkach dzieci przetransportowano najpierw do Stanów Zjednoczonych, gdzie zaopiekowała się nimi Polonia amerykańska, a stamtąd był organizowany powrót do ojczyzny.

Drugi transport przez Japonię wyruszył w 1922 r. Dzieci do Polski wróciły przez Wielką Brytanię i zostały ulokowane w Wejherowie, w ośrodku specjalnie założonym po to, by pomóc im w „powrocie do normalności” i m.in. w nauce języka polskiego.

Szarejko podkreśliła, że na duże znaczenie pomocy Japonii wskazują we wspomnieniach osoby, które pomoc w tym kraju otrzymały.

„«Dzieci syberyjskie», które dzielą się swoimi opowieściami przede wszystkim z rodzinami, mówiły, że był to okres ocalenia, bo to, co widziały w Rosji ogarniętej wojną domową: anarchię, coraz większy głód, coraz gorsze warunki i terror, wyjazd z tamtych terenów do egzotycznej Japonii, gdzie przywitane zostały z troską, z uśmiechem, gdzie zostały otoczone opieką, był dla nich po prostu powrotem do normalności, do życia, do człowieczeństwa. I rzeczywiście to wybrzmiewa u wielu osób, które zdążyły podzielić się wspomnieniami z tamtych lat” – powiedziała.

Wspomnienia i fotografie z tamtej pomocy również znalazły się w wydanej książce. Szarejko podkreśliła, że wydawnictwo nie jest naukowym opracowaniem tematu, a ma popularyzować tamtą historię.

„Chcieliśmy pokazać, owszem, proces historyczny, jak to wszystko przebiegało, ale przez właśnie pryzmat dzieci, które tego doświadczyły, dlatego używamy wspomnień, które znalazły się w naszych muzeach. Chcieliśmy pokazać, że te indywidualne historie składają się też na to wspólnotowe doświadczenie” – zaznaczyła Szarejko.

Ambasador Japonii w Polsce Miyajima Akio w liście zamieszczonym w książce podkreślił, że pomoc polskim dzieciom udzielona przez rząd Japonii i tamtejszy Czerwony Krzyż były „pięknym przejawem humanitaryzmu, który stworzył podwaliny przyjaźni polsko-japońskiej”. Zaakcentował swoje uznanie „dla wszystkich, którzy wkładają trud w ocalenie tej historii od zapomnienia i przekazywanie jej kolejnym pokoleniom”.

W czwartek po południu książka będzie miała swoją promocję w Muzeum Pamięci Sybiru.

Dzieci syberyjskie – przez Japonię i Amerykę do Polski

.„Marzenie o repatriacji polskich dzieci z Syberii stawało się u progu lat 20. XX w. coraz bardziej realne. W okresie od połowy 1920 roku do stycznia 1923 roku udało się wywieźć do Polski 877 dzieci i 93 dorosłych. Dzieci odbyły podróż Polski w trzech turach” – piszą prof. Wojciech Józef POLAKprof. Sylwia GALIJ-SKARBIŃSKA i ks. dr Michał DAMAZYN.

„W tamtym czasie, gdy kończyła się I wojna światowa, Rosja nadal pogrążona była w chaosie, w terrorze i biedzie, a głód był nieodłącznym towarzyszem rosyjskiej codzienności. Szacuje się, że przed 1920 rokiem pomiędzy Bajkałem a Władywostokiem i na terenie Mandżurii żyło około 40–50 tysięcy Polaków: zesłańców politycznych i ich potomków, jeńców wojennych, uchodźców i emigrantów zarobkowych. Wśród nich były także i dzieci, niekiedy sieroty lub półsieroty, zdane same na siebie, tułające się w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia i jedzenia. Można je było znaleźć na ulicach, dworcach, podwórzach, polach, w szopach, niemal wszędzie. Jedno z takich polskich dzieci, mieszkające wówczas na Syberii – Władysław Oligórski, tak po latach wspomina swoje ówczesne losy: „Ja pamiętam tylko jedno, że taki głodny byłem. Wiedziałem, że w mieście [Chabarowsku] są bolszewicy. To z bratem pomyśleliśmy, że może dostaniemy od nich jakieś suchary, albo coś innego do jedzenia. Wycięliśmy sobie z puszki gwiazdy i przyszyliśmy na czapki. Rano wychodzimy z domu jak bolszewicy! Od razu podchodzi do mnie jakiś żołnierz i mówi: «Ty swołocz!». Jak mnie huknął w głowę! Okazało się, że w nocy miasto zajęli «biali». I uciekłem z płaczem do domu. Chleba nie dostałem. To było nie do pomyślenia: wieczorem byli jeszcze bolszewicy…”. 

PAP/Sylwia Wieczeryńska/Izabela Próchnicka/WszystkocoNajważniejsze/AB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 października 2023
Fot.: NAC