
Po roku wojny na Ukrainie Polska jest jednym z najsilniejszych ogniw spajających kraje sprzyjające Kijowowi w walce z inwazją Rosji, powiedział hiszpański generał dywizji piechoty w stanie spoczynku Vicente Diaz de Villegas.
.Przejawem mocnej pozycji Warszawy w gronie sojuszników Ukrainy była jego zdaniem zakończona w środę wizyta prezydenta Joe Bidena w Polsce. „Można ją porównać do przyjacielskiego gestu poklepania po plecach”, stwierdził hiszpański generał, który w przeszłości dowodził operacjami w ramach misji pokojowych, m.in. na Bałkanach.
W ocenie Diaza de Villegasa w rok po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Polska dobrze spisała się pod względem humanitarnym, przyjmując u siebie miliony uciekinierów wojennych, ale także w obszarze politycznym i wojskowym. Postawę Warszawy określa mianem „stanowczej”.
Druga wizyta prezydenta Bidena w Polsce
.Hiszpański generał uważa, że po wizycie Joe Bidena głos władz polskich powinien być lepiej słyszalny na świecie oraz wśród przywódców państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Po licznych naciskach Warszawy koalicja sojuszników jest dziś bliższa wysłania czołgów Leopard na Ukrainę, co jeszcze kilka miesięcy temu było mało realne, zauważył generał i dodał, że zapowiedziane na czerwcowym szczycie NATO w Madrycie utworzenie stałego dowództwa V korpusu wojsk lądowych USA na terytorium Polski powinno niebawem stać się faktem.
„Trudno oczekiwać innej postawy od jednego z największych dzisiejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych, a zarazem państwa, które w ostatnich miesiącach stało się na świecie orędownikiem sprawy ukraińskiej” – ocenił gen. Diaz de Villegas. “Rozpoczętej przed rokiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę można było uniknąć, ale nie stało się tak, gdyż zabrakło działań prewencyjnych w Europie, a także zignorowano głosy kilku państw świata, m.in. Polski, ostrzegających przed rosyjskim ekspansjonizmem” – powiedział generał.
Kryzys przywództwa politycznego w UE
.Według generała jedną z przyczyn wojny jest widoczny od kilku lat kryzys przywództwa politycznego w Unii Europejskiej. „Ten kryzys trwa nadal i przejawia się m.in. brakiem szybkich decyzji liderów UE w sprawie wzmocnienia pomocy militarnej dla Kijowa. Dodatkowo, przywódcy kluczowych państw Unii, Niemiec i Francji, zajmują bardzo niestabilne stanowisko wobec Rosji. Są niejako zakładnikami polityki, którą prowadzili w minionych latach względem Moskwy”, dodał.
Obecnie, jak zauważył, należałoby oczekiwać konkretnych i dobrze skoordynowanych działań ze strony państw NATO w celu zakończenia wojny na Ukrainie. „Brak aktywności w tym konflikcie jest najgorszą strategią”, podsumował gen. Diaz de Villegas.
Lekcje z wojny na Ukrainie
.Na temat tego, czego nas nauczył rok pełnoskalowej wojny na Ukrainie na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Mateusz MORAWIECKI w tekście “Pięć lekcji po roku wojny“.
Lekcja 1. Ta wojna dotyczy nas wszystkich. Już na samym początku musimy pozbyć się fałszywego wyobrażenia o rosyjskiej inwazji. To nie jest lokalny konflikt. Rosja próbuje podpalić Europę. Mamy do czynienia z destabilizacją całego światowego ładu gospodarczego. Atak na Ukrainę to część dawno obmyślonego planu, który Putin realizuje co najmniej od dekady. Już w 2008 roku, w czasie inwazji Rosji na Gruzję, prezydent Lech Kaczyński przestrzegał: „Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”. Słowa tej przestrogi spełniły się szybciej, niż Europa się spodziewała. Sześć lat później, w 2014 roku, Rosja dokonała aneksji Krymu. A dziś wszyscy jesteśmy świadkami pełnoskalowej agresji wobec Ukrainy. Co czeka nas w przyszłości, jeśli dziś nie powstrzymamy rosyjskiej machiny wojennej?
.Z odległości setek kilometrów nie słychać odgłosów wybuchających pocisków, syren alarmowych ani płaczu rodziców, którzy w bombardowaniu właśnie utracili swoje ukochane dziecko. Odległość od Kijowa nie może jednak uspokajać naszego sumienia. Czasem boję się, że na Zachodzie jest naprawdę dużo ludzi, dla których lunch w ulubionej kawiarni albo serial na Netflixie są ważniejsze niż życie i śmierć tysięcy Ukraińców. Wszyscy jesteśmy świadkami tej wojny. Nikt z nas nie będzie mógł powiedzieć: „Nie wiedziałem o ludobójstwie w Buczy”. Wszyscy patrzymy na okropieństwa dokonywane przez rosyjską armię. Dlatego nie wolno nam być obojętnym. Imperialne plany Rosji sięgają dalej niż Ukraina. Ta wojna dotyczy nas wszystkich – pisze Mateusz MORAWIECKI.
PAP/Marcin Zatyka/WszystkoCoNajważniejsze/MJ