Holenderska infrastruktura na Morzu Północnym zagrożona przez Rosję?

Holenderska infrastruktura

Holandia zakontraktuje dodatkowy personel i sprzęt z prywatnych firm, aby chronić swoją infrastrukturę na Morzu Północnym przed zagrożeniem ze strony Rosji – poinformowało 20 listopada ministerstwo obrony Niderlandów.

Holenderska infrastruktura nowym celem Rosji?

.”Te decyzje zostały podjęte jako rozwiązanie pomostowe zanim dwa nowe okręty wielozadaniowe zostaną włączone do służby w 2026 roku” – przekazał rzecznik resortu obrony. W ubiegłym roku holenderski wywiad wojskowy (MIVD) wielokrotnie raportował, że elementy infrastruktury na Morzu Północnym, takie jak gazociągi i farmy wiatrowe, są celem rosyjskich aktów sabotażu. W kwietniu MIVD powiadomił, że Rosja może chcieć atakować centra obliczeniowe, które znajdują się u wybrzeży Morza Północnego.

Ministerstwo nie upubliczniło nazw firm, z którymi prowadzi rozmowy. Na wodach terytorialnych Holandii, które są półtora razy większe niż sam kraj, utrzymuje się bardzo duży ruch statków handlowych. W ostatnim czasie wiele państw europejskich zwiększyło czujność wobec zagrożeń jakie niosą za sobą akty sabotażu. Dwa kable położone na dnie Morza Bałtyckiego zostały przerwane w tym tygodniu; fińskie Centralne Biuro Policji Kryminalnej (KRP) wszczęło śledztwo w sprawie uszkodzenia kabla biegnącego z Helsinek do niemieckiego Rostocku. Drugi uszkodzony kabel łączy Litwę i Szwecję.

Holenderska infrastruktura

.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.

„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.

.”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 listopada 2024