Ilu Rosjan zginęło w ataku na Ukrainę?

znicze groby

Od dnia napaści na Ukrainę 24 lutego 2022 r. do listopada 2023 r. 70 tys. Rosjan zginęło na froncie a 220-280 tys. zostało rannych. – przekazało brytyjskie ministerstwo obrony.

Brytyjskie ministerstwo obrony szacuje, że ok. 70 tysięcy Rosjan zginęło na froncie

.Jak wyszczególniono w codziennej aktualizacji wywiadowczej, straty w siłach ministerstwa obrony to ok. 50 tys. zabitych i od 180 tys. do 240 tys. rannych, zaś w Grupie Wagnera – ok. 20 tys. zabitych i 40 tys. rannych. Dodano, że szacunkowy zakres całkowitej liczby ofiar po stronie rosyjskiej wynosi zatem od 290 tys. do 350 tys., a jego mediana to 320 tys.

„Nawet wśród rosyjskich urzędników istnieje prawdopodobnie niski poziom zrozumienia całkowitej liczby ofiar z powodu zakorzenionej od dawna kultury nieuczciwego raportowania w wojsku” – skomentował brytyjski resort obrony. 

Kiedy rząd chce kontrolować historię, chce kontrolować obywateli

.Wiele osób może dziwić fakt, że mimo tego, ja wielu Rosjan zginęło podczas inwazji Rosji na Ukrainę, reżim Putina nadal utrzymuje się u władzy, a spora część społeczeństwa nadal wydaje się być mu posłuszna. Dzieje się tak między innymi dlatego, że rząd nie tylko kontroluje dostęp do informacji o prawdziwym przebiegu wojny, ale także zakłamuje postrzeganie historii. Propaganda Kremla, przedstawiająca „Operacje Specjalną” jako kolejny chwalebny konflikt w dziejach Rosji, próbuje przez manipulacje faktami opisywać ją tak jak walkę z napoleońską Francją w XIX wieku lub obronę przed agresją Trzeciej Rzeszy. Prof. Andriej KOLESNIKOW sowietolog i dyrektor programu „Rosyjska polityka wewnętrzna i instytucje polityczne” w Carnegie Endowment for International Peace uważa, że w ten sposób reżim Putina utrzymuje społeczeństwo w ryzach, zakłamując ich postrzeganie przeszłości, ale także, teraźniejszości.

W artykule, opublikowanym na łamach Wszystko co Najważniejsze pisze on, że oficjalna wersja historii promowana przez państwo stanowi podstawę niepisanej umowy społecznej między rządem a obywatelami. To właśnie dzieje się jego zdaniem dzisiaj w Rosji. Prezydent Władimir Putin wprowadził pojęcie „tysiącletniej historii”, z której Rosjanie mają być dumni, obfitującej w wiele zwycięskich wydarzeń, w tym także przejęcie Krymu w 2014. Tę chwalebną historię, promowaną jako ważniejszą od postępu gospodarczego, oferuje się obywatelom w zamian za ich polityczną lojalność. Jaka jest więc polityka historyczna Rosji Władimira Putina?

„To osobiste zaangażowanie Putina miało krytyczne znaczenie dla stworzenia państwowej wizji historii. To on określił, jak Rosjanie powinni traktować takie wydarzenia z przeszłości, jak przekazanie Krymu Ukrainie w 1954 roku przez radzieckiego przywódcę Nikitę Chruszczowa, pakt Ribbentrop-Mołotow czy wojna zimowa z Finlandią. To Putin decyduje, dlaczego niektóre postaci historyczne, takie jak rosyjski filozof monarchista Iwan Iljin (1883–1954) czy Przewodniczący Rady Ministrów Imperium Rosyjskiego z początku XX wieku Piotr Stołypin, zasługują na uznanie. Przykładami są tu decyzja Putina sprowadzeniu prochów Iljina do Rosji w 2005 roku oraz wystawienie pomnika upamiętniającego Stołypina przed rosyjskim Białym Domem w 2012 roku” – przypomina sowietolog.

Wydarzeniem kluczowym dla putinowskiej wersji historii jest zwycięstwo Związku Radzieckiego nad Niemcami w 1945 roku w wielkiej wojnie ojczyźnianej. Aktualna władza, tytułująca się jedynym spadkobiercą tego zwycięstwa, wykorzystuje je, by się uodpornić na krytykę i uzasadnić postępującą militaryzację i nadmierny wpływ państwa na wszystkie aspekty życia. Historia Rosji nie pozostawia miejsca na wątpliwości czy porażki. Tym samym wolnych mężczyzn i kobiety, będących obywatelami (a nie poddanymi), nie można uznać za uczestników historii, lecz jedynie za wyborczą pożywkę dla pompatycznie promowanej wielkości tego kraju. Narracja historyczna służy legitymizacji panującej aktualnie w Rosji władzy. 

„Według badań opinii publicznej historia stanowi dla zwykłych rosyjskich obywateli podstawowe kryterium definiowania własnej tożsamości” – pisze prof. Andriej KOLESNIKOW.

Dominujący dyskurs historyczny prowadzony przez rosyjskie przywództwo tp imperializm. Opiera się on koncepcjach podboju, militaryzmu i konserwatyzmu (zaś podbite terytoria muszą pozostać w łonie imperium). Profesor przypomina, że w marcu 2016 roku 76 proc. ankietowanych stwierdziło, że Rosjanie powinni być dumni z imperialnych zdobyczy terytorialnych swego kraju realizowanych od XV wieku, w tym nawet z podboju Polski i Finlandii w wieku XIX. Jedynie 3 proc. uważa imperialną przeszłość Rosji za powód do wstydu, taki sam odsetek przyznaje się do zażenowania sowiecką przeszłością swej ojczyzny i przejęciem Krymu w 2014 roku. Wśród nielicznych aspektów historii Rosji wywołujących pewien poziom wstydu u znacznej liczby ankietowanych (około 33 proc.) znalazły się wojny w Afganistanie i Czeczenii. Jeszcze mniejszy odsetek (około 15 proc.) wskazuje na zażenowanie z powodu trwającej wojny w Syrii. 

Rosja nie ma już sojuszników

.Staranie, z jakim reżim Putina ukrywa prawdziwą liczbę tego, ilu Rosjan zginęło na Ukrainie ma także swoje motywacje w polityce zagranicznej. Rosja może bowiem liczyć niemal tylko na siebie i swoich posłusznych obywateli, gdyż większość sojuszników realizuje w tym momencie swojego cele strategiczne. Według Bernarda GUETTA, sytuacja międzynarodowa Kremla jest aktualnie poważnie osłabiona, zwłaszcza w kontekście Chin i ich przywódcy Xi Jipinga, którzy być może czuwa na słabość Rosji.

„Dla Xi Jipinga, człowieka, który aspiruje do bycia prezydentem aż po grób, ale który coraz bardziej ugina się pod piętrzącymi się trudnościami wewnętrznymi, klęska Ukrainy otwierałaby przepiękną perspektywę. Z jego punktu widzenia zwycięski opór Ukraińców to katastrofa. Dowodzi to również, że ze wsparciem świata demokratycznego państwa takie jak Tajwan czy Ukraina mogą stawić czoło Chinom i Rosji. A przede wszystkim, że im dłużej będzie trwała ta wojna, tym bardziej wyhamują międzynarodowe stosunki handlowe – coś, co od trzydziestu lat pozwalało Chinom zaznaczyć swoją pozycję na mapie świata. Któregoś dnia dzięki rynkowi wewnętrznemu i wymianie wewnątrzazjatyckiej Chiny być może będą mogły obejść się bez tego, ale dziś jest to wciąż niemożliwe. Niepowodzenia wojskowe Kremla musiały na tyle zaniepokoić Xi Jinpinga, że nie omieszkał wytknąć tego Putinowi” – pisze francuski  poseł do Parlamentu Europejskiego IX kadencji i autor artykułu „Putin albo samotność porażki”.

Indie zaś nie chcą, aby Rosja ugrzęzła na Ukrainie, gdyż wtedy będą musiały szukać oparcia gdzie indziej. To jest tak oczywiste, że nie powinno dziwić, iż Francja i Stany Zjednoczone już wysyłają pierwsze pozytywne sygnały w ich stronę. Tracąc zaufanie Indii, Rosja ryzykuje utratę przyjaźni tego państwa, a co więcej, Azja Środkowa dochodzi do przekonania, że wojna na Ukrainie stanowi dla niej nieoczekiwaną okazję do wyrwania się spod wpływów Kremla – pisze Bernard GUETTA.

Putin zostaje więc coraz bardziej sam na arenie międzynarodowej, stąd też musi tym bardziej starać się o utrzymanie całkowitej kontroli nad rodzimą polityką, kosztem zaś swojej pozycji w światowej geopolityce.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 grudnia 2023