Indie z bronią hipersoniczną dołączają do klubu mocarstw
Udany test rakietowego pocisku hipersonicznego w Indiach to próba budowania pozycji wśród innych mocarstw – oceniła w rozmowie ekspertka od spraw indyjskiej polityki dr Aleksandra Jaskólska z Uniwersytetu Warszawskiego. W jej opinii broń ta nie zostanie wykorzystana przeciwko Chinom czy Pakistanowi.
Indie z bronią hipersoniczną uwiarygadniają swoją pozycję
.Zdaniem ekspertki dołączenie Indii do elitarnego klubu państw posiadających broń hipersoniczną jest ważne dla indyjskiego rządu, który w ten sposób chce „uwiarygodnić swoją narrację, że kraj rośnie w siłę, aby w 2047 r. stać państwem rozwiniętym”. Przypomniała, że 15 sierpnia 2024 r., w Dniu Niepodległości Indii, premier Narendra Modi ogłosił program „Rozwinięte Indie” (Viksit Bharat), który ma być właśnie zrealizowany w setną rocznicę uzyskania niepodległości.
„Dla rządu indyjskiego ważne jest, aby udowodnić społeczności międzynarodowej, że Indie są ważnym graczem nie tylko w regionie, ale także globalnie. Było to bardzo mocno widoczne w polityce zagranicznej Indii w 2023 roku, kiedy przewodniczyły grupie G20. Pokazywały się wówczas jako aktor o dużym potencjale politycznym, gospodarczym oraz demograficznym” – oznajmiła Jaskólska. Dodała, że Indusi w ostatnich latach szczególnie podkreślają swoje sukcesy w rozwój technologii w sektorze kosmicznym i zbrojeniowym.
Zapytana, czy produkowana przez Indie broń może być wykorzystana przez nie w konflikcie zbrojnym z Chinami czy Pakistanem, ekspert odpowiedziała, że bardzo trudno jej wyobrazić sobie, aby w najbliższym czasie doszło do wojny, szczególnie pełnowymiarowej, z udziałem Indii. „Indie dążą do tego, aby odgrywać coraz ważniejszą rolę na arenie międzynarodowej poprzez powiększanie swojego potencjału militarnego, ale jednocześnie kreują się jako państwo, które nie dąży do konfliktów. W żadnych wypowiedziach członków rządu nie pojawia się jakakolwiek wzmianka o tym, że Indie dążą do wojny z kimkolwiek. Chcą raczej być postrzegane jako państwo, które zaangażuje się w rozwiązywanie konfliktów” – wyjaśniła.
Indie niechętnie zawierają sojusze
.Aleksandra Jaskólska podkreśliła, że jednocześnie Indie nie są chętne do zawierania sojuszy. „Od uzyskania niepodległości (w 1947 r. – przyp. red.) podstawą polityki zagranicznej Indii jest strategiczna autonomia. Czyli nawiązywanie współpracy z jak największą liczbą aktorów na scenie międzynarodowej, dywersyfikowanie kontaktów, aby móc jak najwięcej na tym skorzystać” – wytłumaczyła.
W opinii ekspertki warte odnotowania jest to, że Indie w 2023 r. po raz kolejny znalazły się wśród pięciu państw, które kwotowo, a nie w procentach PKB, wydają najwięcej na sektor obrony. Same wydatki na zbrojenia od dekady utrzymują się na w miarę stałym poziomie, pomiędzy 2,5 a 2,8 proc. PKB.
„Indie od lat są jednym z czołowych importerów broni, ale zmieniło się to, że nie kupują już wyłącznie gotowych rozwiązań, lecz chcą, aby dostawcy uzbrojenia produkowali części w Indiach i dzielili się z nimi technologią – tak, by w przyszłości Indie mogły samodzielnie produkować zaawansowaną broń. Przyciąganie inwestycji oraz pozyskiwanie know how zarówno w sektorze zbrojeniowym, jak i w innych, jest jednym z postulatów programu premiera Modiego «Make in India»” – oznajmiła. Jak wyliczyła, wśród największych dostawców uzbrojenia do Indii są: Francja, Rosja (jej udział w ostatnich latach spada), USA, Izrael, Niemcy, Włochy oraz Korea Południowa, która powoli staje się coraz istotniejszym partnerem.
„Bez różnicy, czy Narendra Modi i jego partia Bharatiya Janata Party (Indyjska Partia Ludowa, BJP) wygra wybory w 2029 r., czy nie, polityka kolejnego rządu będzie podobna, bo inwestycje w obronność już od kilku dekad są bardzo istotną kwestia wewnętrzną. Indie będą dążyć do tego, aby mieć w swoim arsenale to, co państwa na samym szczycie – Chiny, Rosja i USA, czyli jedyne, które do tej pory miały broń hipersoniczną” – przewiduje Jaskólska.
Minister obrony Indii Rajnath Singh poinformował 17 listopada, że krajowy test hipersonicznej rakiety dalekiego zasięgu zakończył się sukcesem. Rząd podał, że pocisk został opracowany przez państwową Organizację Badań i Rozwoju Obronnego oraz partnerów przemysłowych i jest on przeznaczony do przenoszenia ładunków o zasięgu przekraczającym 1500 km.
Indie – kolejne supermocarstwo?
.Na temat tego, iż w przeciągu 10-20 lat trzecią najważniejszą potęgą na świecie będą Indie, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Jan ŚLIWA w tekście „Indie – kolejne supermocarstwo„.
„Indie to potencjalne supermocarstwo. Długo były w cieniu Chin, ale bystrzy obserwatorzy dobrze im się przyglądają. W porównaniu z Chinami mają kilka podobieństw, ale i sporo różnic. Chiny są prawie trzy razy większe, ale duża część Chin jest prawie bezludna. Ludności mniej (1,35 mld), ale o zaledwie 50 mln. Hindusi są średnio o 10 lat młodsi, wyprzedzenie Chin jest więc kwestią czasu. PKB pięć razy mniejszy, ale z pominięciem COVID-19 wskaźniki wzrostu są dobre. Te liczby są ważne, bo przy pojedynku słoni rozmiar gra rolę”.
„Podczas gdy Chiny podkreślają jednolitość, Indie się szczycą różnorodnością. Chiny to jedna czerwona powierzchnia, jeden – największy – język świata. To nieprawda, języków jest więcej, ale lubią się tak widzieć. A Indie to mozaika – 22 języki urzędowe (+ angielski), do tego języki regionalne. Mówionych języków naliczyli 427. Języki północy są indoeuropejskie, pochodzą od sanskrytu i są w miarę podobne, ale drawidyjskie języki południa są zupełnie inne. Dlatego nie udało się ustanowić hindi jako języka ogólnonarodowego, faktycznie łączy Hindusów imperialny język angielski. Do tego dochodzą też liczne religie. Dominujący jest hinduizm, z setkami (tysiącami?) bóstw, ale też buddyzm, dżainizm, islam. Podobnie jak Chiny, Indie to nie zwyczajne państwo narodowe, lecz państwo-cywilizacja o wielowątkowej tradycji liczącej tysiące lat”.
”Pod względem międzynarodowym Indie są od czasu bolesnego rozwodu tradycyjnie skonfliktowane z Pakistanem. Oba kraje posiadają broń atomową, głównie z myślą o sobie nawzajem. Spór z Chinami dotyczy wsparcia dla Tybetu i Dalajlamy. W 1962 r. doszło do otwartej wojny. Strategicznie dla Indii zagrożeniem jest współpraca Chin i Pakistanu. Chiny budują korytarz komunikacyjny przez Pakistan omijający Indie lub inaczej interpretując – biorący je w kleszcze. Za prezydentury Trumpa Indie jeszcze bardziej się zbliżyły do Stanów, które by je chętnie wykorzystały do balansowania Chin, lecz aktualnie, zwłaszcza przy ewentualnej zmianie ekipy w Waszyngtonie, cały region jest niestabilny. Obserwując aktualną sytuację i trendy, możemy powiedzieć, że za 10–20 lat Wielką Trójkę stanowić będą Ameryka, Chiny i Indie – kolejność do ustalenia. O ile nie nadleci kolejny czarny łabędź lub całe ich stado, a wtedy wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej” – pisze Jan ŚLIWA.
Indie nowym liderem Azji?
.Na temat gospodarczego i demograficznego potencjału Indii do stania się nowym liderem Azji, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Tomasz ŁUKASZUK w tekście „Indie mogą stać się liderem„.
„Można zadać pytanie, czy z powodu regresu gospodarczego w Chinach Indie mogą zastąpić ten kraj w funkcji lidera azjatyckiego. Można też się zastanawiać, jak taka rywalizacja będzie wyglądać. Można to analizować jakościowo lub ilościowo. Pod względem ilościowym przewagę mają Chiny. Sami Hindusi przyznają, że aby osiągnąć poziom rozwoju gospodarczego Chin, muszą minąć przynajmniej cztery dekady. Choć w ostatnim 30-leciu udało się Indiom rozwinąć infrastrukturalnie, to wciąż wyzwaniem jest dla nich rozwój społeczno-gospodarczy. Nadal ponad sto milionów ludzi funkcjonuje tam na granicy ubóstwa lub poniżej niej, a 30 proc. społeczeństwa stanowią analfabeci. Zastanawiając się zatem nad możliwością przejęcia przez Indie przywództwa w regionie, trzeba zauważyć, że sprawa ta jest dla nich największym wyzwaniem, które nie zajmie dekady czy dwóch, lecz raczej dłuższy okres”.
”Zpunktu widzenia filozofii indyjskiej, rozwijającej się od 5 tysięcy lat, cztery czy pięć dekad to naprawdę nie jest dużo. Hindusi mogą cierpliwie budować swoją przewagę konkurencyjną. Zdają sobie z tego sprawę, że są lub niebawem będą najludniejszym krajem świata. Wówczas wyprzedzą Chiny nie tylko pod względem liczby ludności, ale również pod względem młodości społeczeństwa, ze średnią wieku produkcyjnego między 25 a 30 lat. Ta dywidenda demograficzna da im więcej przewag konkurencyjnych i pozwoli na to, że będą mogły wyprzedzić Chiny już w połowie naszego wieku. Stoi to oczywiście w kontrze do zapowiedzi Xi Jinpinga, głoszącego, że Chiny staną się światowym przywódcą już w roku 2049 – w stulecie powstania Chińskiej Republiki Ludowej” – pisze Tomasz ŁUKASZUK.
PAP/Marta Zabłocka/WszystkocoNajważniejsze/MJ