Instytut Pileckiego wciąż działa na rzecz upamiętnienia „Listy Ładosia”

„Lista Ładosia” została opublikowana w bazie Holocaust Survivor and Victim Names Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, informuje Instytut Pileckiego. Lista zawiera nazwiska 3282 Żydów, którzy posiadali tak zwane „paszporty Ładosia”.

„Lista Ładosia”

„Lista Ładosia” zawierająca nazwiska 3282 Żydów, którzy posiadali tak zwane „paszporty Ładosia”, została opublikowana w jednej z największych baz dokumentujących losy ofiar oraz ocalałych z zagłady, stworzonej przez Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. Nazwa listy pochodzi od nazwiska Aleksandra Ładosia, polskiego posła w Szwajcarii w latach 1940–1945. Od 2021 roku „Lista Ładosia” jest dostępna w Internecie wraz z funkcją pełnotekstowego przeszukiwania.

Wyniki badań opublikowane przez Instytut Pileckiego pokazują, że podczas II wojny światowej grupa polskich dyplomatów w Szwajcarii podjęła próbę ocalenia od zagłady między 8 a 10 tys. Żydów. Przedstawiciele poselstwa RP w Bernie we współpracy z organizacjami żydowskimi dostarczali osobom zagrożonym nielegalne paszporty krajów latynoamerykańskich.

Instytut Pileckiego, po przeprowadzeniu dwuletnich badań naukowych, we współpracy z partnerami w Polsce i za granicą, wydał w 2019 r. opracowanie naukowe „Lista Ładosia”, które przygotował czteroosobowy zespół w składzie: Jakub Kumoch (redaktor naukowy), Monika Maniewska, Jędrzej Uszyński i Bartłomiej Zygmunt. Teraz „ta publikacja”Lista Ładosia” została zaimplementowana do bazy danych muzeum, która zawiera informacje o ocalałych i ofiarach Holokaustu. Link do strony bazy z „Listą Ładosia”: [LINK].

„Lista Ładosia” i jej opracowanie przez Instytut Pileckiego

„Lista Ładosia” i jej opracowanie jest jednym z największych przedsięwzięć badawczych Instytutu Pileckiego poświęconych Holokaustowi. Opublikowanie wyników badań w bazie Holocaust Survivor and Victim Names Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie ma olbrzymie znaczenie zarówno w wymiarze naukowym jak i współpracy międzynarodowej” – powiedział prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Pileckiego. „Powstała możliwość dotarcia do szerokiego grona odbiorców, dzięki czemu wzrosły nasze szanse na odnalezienie kolejnych, dotychczas nieznanych, historii i wzbogacenie badań o nowe źródła i dokumenty” – dodał.

Grupa Ładosia pomagała Żydom z różnych krajów europejskich

.Kilkadziesiąt osób z „Listy Ładosia”, posiadających w czasie wojny sfałszowane dokumenty z Paragwaju, Hondurasu, Haiti czy Peru żyje do dziś, informuje Instytut Pileckiego. Z przeprowadzonych badań wynika, że grupa Ładosia pomagała Żydom z różnych krajów europejskich, ale większość zidentyfikowanych paszportów wystawiono osobom pochodzącym z terenów okupowanej Polski i Holandii.

Na opublikowanej liście można znaleźć nazwiska znanych uczestników powstania w getcie warszawskim (np. Cywia Lubetkin czy Icchak Cukierman), jak również liderów oporu żydowskiego ze Słowacji, Francji i Włoch. Jednym z tysięcy ludzi, którzy posiadali paszport Ładosia, był Adam Daniel Rotfeld – późniejszy polski minister spraw zagranicznych. Inną udokumentowaną osobą jest najlepsza przyjaciółka Anne Frank – Hannah „Hanneli” Goslar.

Od 2021 roku „Lista Ładosia” jest dostępna w Internecie wraz z funkcją pełnotekstowego przeszukiwania. Portal jest prowadzony równolegle w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim. [LINK]

Polski ambasador w czasie wojny uratował życie późniejszemu premierowi Francji

.Niesamowita historia odkryta ostatnio w szwajcarskich archiwach świadczy o bohaterstwie i poświęceniu Polaków ratujących innych w czasie wojny – piszą Jakub KUMOCH i Jędrzej USZYŃSKI.

Francuski bohater wojenny i późniejszy premier Francji wydostał się z okupowanej Europy dzięki polskiemu paszportowi. Wystawił go dla niego – na polecenie ambasadora RP w Szwajcarii Aleksandra Ładosia – konsul Konstanty Rokicki, który ocalił od Zagłady także tysiące Żydów, fałszując dla nich umożliwiające przeżycie dokumenty południowoamerykańskie.

To dzięki otrzymanym od Polaków dokumentom Pierre Mendès France przedostał się z Francji Vichy do Londynu. Droga nie była łatwa. Najpierw brawurowa ucieczka z Vichy do Szwajcarii, konspiracyjny pobyt w Genewie, obawa przed wydaniem w ręce francuskich kolaborantów, wreszcie fałszywy polski paszport otrzymany od polskich dyplomatów i walka u boku generała de Gaulle’a.

To gotowy materiał na film sensacyjny: latem 1941 roku Pierre Mendès France, osobisty wróg Pétaina, były deputowany i wiceminister, ucieka z więzienia w Clermont-Ferrand i nielegalnie – w rybackiej łodzi – ląduje w Saint-Prex, około 40 kilometrów od Genewy. 

Nawiązuje kontakt z przewodzącymi żydowskiemu Komitetowi Pomocy Ofiarom Wojny RELICO Gerhardem Riegnerem i Abrahamem Silberscheinem. Ten drugi, przedwojenny polski deputowany, od co najmniej 1940 roku pozostaje w bliskich kontaktach z polską ambasadą w Bernie. Chcąc pomóc Mendèsowi France’owi w przedostaniu się do Londynu, Silberschein przekazuje jego sprawę polskiemu ambasadorowi Aleksandrowi Ładosiowi. Ładoś jest szefem jedynej placówki dyplomatycznej w Bernie, która podejmuje ryzyko fałszowania dokumentów dla Żydów. Lojalnym wykonawcą jest konsul Konstanty Rokicki.

Ówczesna Francja marszałka Pétaina miała na swoim terytorium całą rzeszę polskich i żydowskich uchodźców. Reżim Vichy chętnie by się ich pozbył. Hiszpania przyjmowała uciekinierów, ale tylko z wizą innego kraju. Przepustkę do życia stanowiły polski paszport plus wiza latynoamerykańska. Kubańską wizę załatwia France’owi Abraham Silberschein. Paszport – Aleksander Ładoś. Dyplomaci tworzą dla France’a dokumenty polskiego uchodźcy „Jana Lemberga”. Dla polskich dyplomatów w Genewie to jedna z tysięcy fałszywek, które tworzyli, by ratować nieznanych im Żydów, dla France’a – przepustka do życia i do dalszej walki z Niemcami. Przemycony przez granicę dociera dzięki tym dokumentom do Hiszpanii. W lutym 1942 r. jest już w Londynie.

Aleksander Ładoś i Konstanty Rokicki, już po wyjeździe Pierre’a Mendèsa France’a, stworzyli fałszywe paszporty Paragwaju dla ponad 4 tysięcy Żydów. Pomogły one w ocaleniu m.in. Fanny Schwab i znacznej części kierownictwa Oeuvre de Secours aux Enfants. Przeżyli dzięki nim m.in. najlepsza przyjaciółka Anny Frank, a także Bob Herschberg, holenderski geniusz matematyczny i jeden z pionierów szachów komputerowych, a wraz z nimi tysiące innych osób. Kilkadziesiąt z nich (wówczas dzieci) żyje do dziś.

Pierre Mendès France był po wojnie premierem Francji w latach 1954–1955 i mentorem kariery politycznej François Mitteranda. Polski konsul Konstanty Rokicki po wojnie odmówił służenia komunistycznemu, zainstalowanemu przez Sowietów w Polsce rządowi, został w Szwajcarii jako uchodźca. Zmarł w zapomnieniu w lipcu 1958 roku. Jego grób odnaleziono dopiero w 2018 roku. Polska dopiero teraz odkrywa go jako swojego bohatera.

Konstanty Rokicki i Pierre Mendès France prawdopodobnie nigdy się nie spotkali.

Bohaterscy Polacy czasu wojny

.Polscy dyplomaci podjęli brawurową próbę uratowania tysięcy Żydów. W jej wyniku uratowano przed śmiercią co najmniej kilkaset osób – pisze Mordecai PALDIEL na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Po upadku Polski na początku II wojny światowej kilka polskich placówek dyplomatycznych w innych państwach nadal prowadziło działalność. W szwajcarskim Bernie ambasador Aleksander Ładoś oraz jego dwaj główni współpracownicy Stefan Ryniewicz i Konstanty Rokicki rozpoczęli szeroko zakrojoną operację ratowania polskich Żydów. Punktem wyjścia było pozyskanie kilkudziesięciu paragwajskich dokumentów od Rudolfa Hügli, berneńskiego konsula Paragwaju. Na dokumenty te naniesiono nazwiska polskich Żydów jako rzekomych obywateli Paragwaju i odpowiednio je opieczętowano, dzięki czemu niektórym Żydom zamieszkującym część Polski znajdującą się pod okupacją sowiecką udało się uciec do Japonii. Tam z kolei polskie przedstawicielstwo wystawiło im prawdziwe paszporty, z którymi udali się do innych krajów.

Był to dopiero początek bardziej intensywnych działań na rzecz pomocy Żydom znajdującym się nie tylko w Polsce, ale również w innych okupowanych przez Niemcy państwach. Aby uchronić ich przed wywózką do obozów śmierci, posłużono się fałszywymi paszportami krajów Ameryki Łacińskiej, głównie Paragwaju. Okaziciele takich paszportów trafiali do specjalnych niemieckich obozów jako zakładnicy, których nazistowski reżim miał nadzieję wymienić na Niemców przebywających w różnych państwach latynoamerykańskich. Rozpoczętą przez polską ambasadę operację koordynowało dwóch zamieszkałych w Szwajcarii żydowskich działaczy zajmujących się akcjami ratunkowymi – Abraham Silberschein, kierownik oddziału Światowego Kongresu Żydów, odpowiedzialnego za operacje ratunkowe, oraz Chaim Eiss z ortodoksyjnego ruchu Agudat Israel. Zaangażowani byli również Isaac i Recha Sternbuch z nowojorskiego komitetu znanego jako Vaad Hatzalah. Ważną rolę w fałszowaniu paszportów odegrał ponadto żydowski pracownik polskiej placówki dyplomatycznej Juliusz Kühl.

Zmiana obywateli Polski w Paragwajczyków odbywała się potajemnie i bez wiedzy paragwajskiego rządu. Została też przeprowadzona bez uprzedniej zgody polskiego rządu na uchodźstwie w Londynie, choć ten zgodził się na nią później, poinformowany o tej jakże nietypowej inicjatywie dyplomatycznej Ładosia, która mogła skomplikować relacje pomiędzy Polską a krajami Ameryki Łacińskiej.

Zeznając przed szwajcarską policją, Silberschein podkreślił, że wykonywał swoje zadania „przy pełnej współpracy polskich służb dyplomatycznych w Szwajcarii”. Objęty tym samym śledztwem Juliusz Kühl również zeznał, że cała operacja paszportowa „została przeprowadzona za wiedzą naszego posła, ministra Aleksandra Ładosia”.

Kiedy Ładoś dowiedział się, że Niemcy kwestionują wiarygodność latynoamerykańskich paszportów okazywanych przez – w większości polskich – Żydów przebywających tymczasowo w niemieckim obozie Vittel w okupowanej Francji, wysłał 19 grudnia 1943 r. pilną depeszę do Tadeusza Romera, polskiego ministra spraw zagranicznych w Londynie, usilnie prosząc o interwencję, dzięki której latynoamerykańskie placówki w Berlinie potwierdziłyby prawdziwość dokumentów. Prośbę uzasadniał tym, że „wystawiono je wyłącznie w celach humanitarnych, aby ratować ludzi przed pewną śmiercią… Sprawa jest bardzo pilna”. W następnych miesiącach Ładoś wysyłał jeszcze inne prośby, w tym do przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Genewie.

Opowieść o tym, jak „Opowiadamy Polskę światu”

.Pamiętam początki projektu, siedem lat temu. I „kolędowanie” od redakcji do redakcji, spotykanie się z dziennikarzami, redaktorami naczelnymi, wydawcami, próby zrozumienia, jakie teksty z Polski, na jakie tematy, jakich autorów mogłyby znaleźć ich uznanie i szansę na publikacje na ich łamach. Przez te lata wypracowaliśmy wspólnie model wymiany międzyredakcyjnej, w którym my uzyskujemy dla Czytelników „Wszystko co Najważniejsze” dostęp do najciekawszych tekstów zagranicznych redakcji, a redakcje w świecie – od Caracas w Wenezueli po koreański Seul – otrzymują przygotowane w naszej redakcji w Warszawie i biurze w Paryżu materiały dotyczące ważnych dla Polski i Europy Centralnej wydarzeń i tematów.

W ciągu siedmiu lat realizacji „Opowiadamy Polskę Światu” powstała solidna sieć. Centralne miejsce zajmuje w międzyredakcyjnej współpracy zaufanie. Bez niego nic nie byłoby możliwe. Dziennikarze, szefowie dzienników, tygodników i portali wiedzą, że nie będziemy im proponowali tępej propagandy. Rozumieją, że na sprawy polskie patrzymy z polskiej (a coraz częściej środkowoeuropejskiej) perspektywy, co też uznają za wartość tego projektu. Coraz częściej wspólnie z nimi wypracowujemy tematykę sekcji dotyczących Polski czy Europy Centralnej w ich tytułach, odpowiadamy na konkretne zapotrzebowanie tematyczne redakcji współpracujących. Takim oczywistym tematem była pandemia i to, jak Polska przechodziła trudny kryzysowy czas, jak wspierała małe i średnie przedsiębiorstwa (okazało się, że system tarcz był w Polsce jednym z bardziej aktywnych w porównaniu z rozwiązaniami na świecie), a od lutego tego roku głównymi tematami zainteresowania są oczywiście Rosja, Ukraina, historia państw „między Rosją a Niemcami”. Chęć zrozumienia rosyjskiego imperializmu i przyczyn, dla których kraje naszego regionu nie są w stanie podzielić fascynacji Rosją Francuzów, Hiszpanów, Włochów czy też Niemców. W „Le Figaro” uznanie zdobył tekst porównujący Katyń, Ostaszków, Starobielsk do Buczy i Mariupola. W amerykańskim „Newsweeku” – zdecydowanie napisane ostrzeżenie płynące z Polski przed rosyjskim imperializmem. W „The Chicago Tribune” – dobrze opisana historia II wojny światowej, z której Niemcy się nie rozliczyły. Z ważnym przesłaniem w czasie wojny na Ukrainie o konieczności dochodzenia po jej zakończeniu słusznych reparacji od Rosji.

Oczywistości znane każdemu Polakowi wciąż nie są znane w świecie. Wychodzą błędy i zaniedbania ostatnich trzydziestu lat. Brak sprawnych (często wręcz podstawowych) narzędzi oddziaływania na liderów opinii w świecie. Niewłaściwe skalibrowanie priorytetów państwa polskiego w zakresie promocji Polski. Niechęć instytucji do współpracy, przy jednocześnie ich wielości, rozproszeniu środków i braku elementarnej synergii między nimi. 

.Wymagające dziś mozolnego tworzenia często od podstaw strategii narracyjnych i sprawnych, efektywnych narzędzi budowy wizerunku Polski za granicą. Oczywiście, to wszystko powstaje, dzieje się. Ale też prawdą jest, że dziś w opowiadaniu o bitwie o Anglię w czasie II wojny światowej sprawniejsi są od nas Czesi, o to zaś, kto przyczynił się do rozszyfrowania Enigmy, rywalizują z nami i Hiszpanie, i Francuzi, i Brytyjczycy. Narracje niepilnowane przejmować będą inni.

PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 grudnia 2024