IPN odnalazł szczątki trzech nastoletnich ofiar niemieckiego obozu w Łodzi
Na cmentarzu przy ul Kurczaki IPN będzie kontynuować poszukiwania miejsc pochówku ofiar niemieckiego obozu przy ul. Przemysłowej. „Mamy już zgody właścicieli grobów i w przyszłym roku przebadamy ten teren” – powiedział Krzysztof Latocha z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Oddziału IPN w Łodzi.
Nastolatkowie ofiarami niemieckiego obozu w Łodzi badania IPN
.Biuro Prasowe IPN 10 listopada podało, że na cmentarzu św. Wojciecha przy ul. Kurczaki w Łodzi przeprowadzono drugi etap ekshumacji szczątków dzieci – ofiar niemieckiego obozu przy ul. Przemysłowej w Łodzi. Odnaleziono szczątki trzech nastoletnich chłopców, którzy ponieśli śmierć w obozie w 1944 r.
„W trakcie badań, ustaliliśmy, że jednym z nich był Edmund Agaciński, zastrzelony przez niemieckiego strażnika podczas próby ucieczki z obozu, jaką podjął 15 lipca 1944 r.” – powiedział dr Krzysztof Latocha.
„Urodził się 24 października 1928 r. w rodzinie Antoniego i Róży z d. Mireckiej. W 1943 r. został zatrzymany przez Niemców, gdy wyszedł do sklepu po mleko dla młodszej, rocznej wówczas, siostry Janiny. Nie znamy powodów i okoliczności jego aresztowania. Rodzina poszukiwała go bezskutecznie na terenie Poznania, m.in. za pośrednictwem niemieckiej rodziny, która mieszkała po sąsiedzku. Okazało się, że trafił do obozu przy Przemysłowej w Łodzi. Obecnie jego siostra oczekuje na potwierdzenie identyfikacji, bo chce godnie go pochować” – wyjaśnił.
„Pozostali dwaj nastolatkowie, których szczątki odnaleziono w ubiegłym tygodniu, to Tadeusz Kalbarczyk i Henryk Słaboszewski, obydwaj liczyli wówczas ok. 14-15 lat. Zmarli prawdopodobnie w kwietniu 1944 r. podczas epidemii tyfusu w obozie” – podkreślił historyk, przypominając, że w obozie przy Przemysłowej dzieci były więzione w nieludzkich warunkach i pracowały niewolniczo przez 10-12 godzin dziennie w warsztatach działających na potrzeby Wehrmachtu. Według relacji i zeznań świadków niemieccy strażnicy często znęcali się nad młodocianymi więźniami i bili ich.
Dr Latocha przypomniał, że w trakcie prac ekshumacyjnych przeprowadzonych w lipcu br. w bezimiennym grobie odnaleziono szczątki należące prawdopodobnie do 16-letniego Zdzisława Kafarskiego.
„13 kwietnia 1944 r. został on brutalnie skatowany przez strażników prawdopodobnie za kradzież kawałka chleba. Jeden z oprawców dodatkowo podtopił pobitego w zbiorniku z nieczystościami. Według relacji świadków nastolatek zmarł jeszcze tego samego dnia, nie odzyskując już przytomności” – tłumaczy historyk.
Obóz policji bezpieczeństwa dla młodzieży polskiej w Łodzi
.„Cmentarz przy ul. Kurczaki jest głównym miejscem pochówku ofiar obozu przy ul. Przemysłowej. W księdze cmentarza przy ulicy Kurczaki odnotowano 77 pochówków ofiar obozu. Obecny układ kwater i numeracja grobów różnią się znacznie od tego z okresu wojny. Wytypowaliśmy prawdopodobne miejsca pochówku młodocianych więźniów. Nad tymi z okresu okupacji znajdują się jednak nowsze miejsca pochówku. IPN uzyskał już dwie zgody właścicieli grobów i w przyszłym roku przebadamy ich teren. Staramy się o kolejne zgody” – wskazał.
„Chciałbym zaapelować do osób, których bliscy są pochowani na cmentarzu przy ul. Kurczaki. Dzięki ich życzliwości i udzielonym instytutowi zgodom będziemy mogli odnaleźć miejsca pochówku dzieci-więźniów obozu” – dodał.
Oficjalna nazwa niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dla polskich dzieci brzmiała „Polenjugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt” (prewencyjny obóz policji bezpieczeństwa dla młodzieży polskiej w Łodzi). Powstał 1 grudnia 1942 r. na terenie wyodrębnionym z łódzkiego getta (niem. Litzmannstadt Ghetto) w kwartale ulic: Górniczej (Robert Strasse), Emilii Plater (Max Strasse), Brackiej (Ewald Strasse) oraz Przemysłowej (Gewerbe Strasse).
Z trzech stron wzniesiono trzymetrowy płot z desek, zwieńczony drutem kolczastym. Od strony przylegającego do obozu cmentarza żydowskiego stał ceglany mur. Brama główna znajdowała się u wylotu ul. Przemysłowej. Komendantem obozu był SS-Sturmbannführer Karl Camillo Ehrlich.
Według ustaleń IPN dzieci osadzone w obozie Niemcy uznawali za potomstwo „niebezpiecznych bandytów” co oznaczało, że ich rodzice lub opiekunowie należeli do ruchu oporu. Okupant posługiwał się również terminem „Asoziale” (element aspołeczny). Określano nim m.in. przestępców kryminalnych, włóczęgów, ulicznych handlarzy, chuliganów, złodziei, a także „gapowiczów”, osoby nieprzestrzegające godziny policyjnej i unikające pracy, a także dzieci z niewielkim upośledzeniem psychicznym lub fizycznym.
Obóz w Łodzi – niewolnicza praca dzieci ustalenia IPN
.Chłopców zatrudniano przy wyrobie słomianych, zimowych butów dla żołnierzy niemieckich walczących na froncie wschodnim oraz mat, których używano jako podkładów pod koła wojskowych pojazdów, gdy te ugrzęzły w błocie lub śniegu. Chłopcy naprawiali plecaki, chlebaki i obuwie wojskowe.
„W szwalni naprawiano mundury. Zadania te wykonywali zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, które cerowały przestrzeliny lub rozdarcia w mundurach. Niektóre z dziewcząt wykonywały czapki, rękawice, szaliki na drutach oraz szydełkowały i wyszywały obrusy. Wiosną 1943 r. część więźniarek wysyłano do pracy w majątku rolnego w Dzierżąznej” – wyjaśnił Latocha.
Szacuje się, że przez obóz przeszło około trzech tysięcy nieletnich więźniów w wieku od 2 do 16 lat, z których kilkaset straciło życie. Obóz istniał do 18 stycznia 1945 r.
W czerwcu 2021 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński wspólnie z Rzecznikiem Praw Dziecka Mikołajem Pawlakiem i Instytutem Pamięci Narodowej powołali Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu. Ma ono upowszechnić wiedzę o osadzonych w niemieckim obozie. Muzeum funkcjonuje w tymczasowej siedzibie przy ul. Piotrkowskiej 90. W 2021 r. IPN rozpoczął poszukiwania miejsc pochówku ofiar obozu na Przemysłowej.
Naszym obowiązkiem jest pamiętać
.W 2023 roku po raz pierwszy obchodzono Narodowy Dzień Polskich Dzieci Wojny – „nowe święto państwowe, którego datę Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyznaczył na dzień 10 września” – pisze profesor Piotr GLIŃSKI, minister kultury i dziedzictwa narodowego. „W 1943 r. to właśnie tego dnia w wielkopolskiej Mosinie przeprowadzono aresztowania kilkudziesięciorga polskich dzieci, stanowiące ponure zwieńczenie masowej akcji represyjnej, w ramach której ujęto wiele polskich rodzin podejrzanych o współpracę z podziemiem niepodległościowym. Lapidarnym, lecz niezwykle wymownym zapisem tamtej tragedii jest telefonogram skierowany w ów wrześniowy dzień z posterunku niemieckiej żandarmerii w Mosinie do nadrzędnej komendy w Śremie: „Akcja w Mosinie trwa nadal. Dzisiejszej nocy aresztowano 156 osób. Dziś ma być jeszcze aresztowanych 60 dzieci”. Te trzy krótkie zdania znamionowały tragedię całych rodzin, której członków poddano następnie egzekucjom lub uwięzieniu, a dla większości Dzieci Mosińskich oznaczały osadzenie w Polen-Jugendverwahrlager Litzmannstadt – obozie koncentracyjnym dla dzieci polskich w Łodzi przy ul. Przemysłowej, jedynym miejscu kaźni tego typu utworzonym przez Niemców w okupowanej Europie”.
„Obóz w Łodzi przeznaczony był dla dzieci i młodzieży polskiej od 6 do 16 roku życia, ale w praktyce więźniami były także młodsze, nawet kilkumiesięczne dzieci. Nieletni więźniowie trafiali do obozu m.in. za handel, jazdę tramwajami bez biletu, żebranie, drobne kradzieże. Umieszczano w nim także dzieci pochodzące z rodzin, które odmówiły podpisania volkslisty; dzieci osób zesłanych do obozów lub więzień, młodzież podejrzaną o uczestnictwo w ruchu oporu. Do dziś nie znamy dokładnej liczby dzieci, które przeszły przez obóz, ani liczby jego ofiar. Po II wojnie światowej pozostałości obozu stopniowo znikały z przestrzeni publicznej, a jednocześnie zacierała się pamięć o tej zbrodni, o której dziś nawet trudno opowiadać” – wyjaśnia minister.
„Tragedia dzieci z obozu na Przemysłowej stanowiła tylko jedną z odsłon olbrzymiego dramatu najmłodszych obywateli okupowanej Rzeczypospolitej, którzy znaleźli się wraz z najbliższymi pod jarzmem dwóch okupantów. Kolejną była choćby niemiecka akcja wysiedleńczo-pacyfikacyjna na Zamojszczyźnie, gdzie pozbawiono domów ok. 110 tys. Polaków, niemal 1/3 ludności regionu. A prawie 1/3 całkowitej liczby wysiedlonych stanowiły dzieci – było ich ok. 30 tys., z czego 10 tys. straciło życie w wyniku wywózek przeprowadzanych w nieludzkich warunkach, uwięzienia w obozach przesiedleńczych i koncentracyjnych, planowej eksterminacji w komorach gazowych czy za pomocą zastrzyku z fenolu. Kolejne niemal 4,5 tys. z nich zostało uprowadzonych do Rzeszy celem germanizacji” – dodaje profesor Piotr Gliński.
PAP/Maciej Replewicz/WszystkocoNajważniejsze/AB