Izrael robi z Libanu drugą Strefę Gazy - prezydent Iranu
Nie możemy pozwolić, by Izrael zrobił w Libanie to, co w Strefie Gazy, i aby Hezbollah samodzielnie stawiał czoła silniejszemu przeciwnikowi – ogłosił 24 września w wywiadzie dla stacji CNN prezydent Iranu Masud Pezeszkian. Ostrzegł, że może dojść do regionalnego konfliktu, który byłyby groźny dla całego świata.
Konflikt stwarzający niebezpieczeństwo dla całej planety
.”Istnieje niebezpieczeństwo, że zaognienie sytuacji na granicy izraelsko-libańskiej doprowadzi do regionalnego konfliktu, który „może być groźny dla przyszłości świata i samej planety Ziemi, dlatego musimy zapobiec popełnianym właśnie przez Izrael przestępstwom” – powiedział Masud Pezeszkian, który przybył do Nowego Jorku na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Iran jest głównym sojusznikiem szyickiego Hezbollahu, który kontroluje południowy Liban i od dekad z różną intensywnością walczy z Izraelem. Te starcia są często postrzegane jako działania zastępcze w szerszym konflikcie izraelsko-irańskim. Hezbollah od wybuchu wojny w Strefie Gazy regularnie ostrzeliwuje północ Izraela, co spotyka się z kontratakami. Od dwóch dni izraelskie lotnictwo prowadzi zmasowane naloty na pozycje grupy w Libanie. Zginęło w nich co najmniej 558 osób, a blisko 2 tys. zostało rannych. Izrael informuje o tysiącach zniszczonych celów, ale i setkach wystrzeliwanych na to państwa rakiet.
Nie możemy pozwolić, aby Izrael zrobił z Libanu drugą Strefę Gazy – Masud Pezeszkian
.”Nie możemy pozwolić, by Liban stał się w rękach Izraela kolejną Strefą Gazy (…). Hezbollah nie jest w stanie robić tego samodzielnie. Nie może w pojedynkę stawiać czoła państwu, które zbroją, wspierają i zaopatrują kraje Zachodu, Europy i USA” – zaznaczył Masud Pezeszkian, odpowiadając na pytanie, czy Iran będzie namawiał Hezbollah do ograniczenia działań przeciwko Izraelowi. Jednym z celów nalotów na Liban jest odstraszenie Iranu i jego sojuszników w regionie od rozpętania regionalnego konfliktu – napisał 24 września izraelski dziennik „Haarec”, powołując się na źródła.
Zarówno Izrael, jak i Hezbollah deklarują, że nie chcą wybuchu pełnowymiarowej wojny, ale są na nią przygotowani, jeżeli nie uda im się osiągnąć ich celów. Izrael deklaruje, że jego celem wojennym jest zagwarantowanie bezpieczeństwa na północy, by mogło tam wrócić kilkadziesiąt tysięcy cywilów ewakuowanych z powodu ataków. Hezbollah podkreślał, że zaczął naloty na Izrael w solidarności z Hamasem i zakończy je, jeżeli zostanie zawarty rozejm w Strefie Gazy. Zwiększeniu skali konfliktu chcą też zapobiec USA, nawołujące do dyplomatycznego rozwiązania sporu.
Czym i kiedy skończy się ta wojna?
.Na temat tego jakie są szanse, iż w nieodległej przyszłości Palestyna zostanie w pełni uznana na arenie międzynarodowej za niepodległe państwo oraz czy są szanse na kompromisowe zakończenie konfliktu izraelsko-palestyńskiego, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Czym i kiedy skończy się ta wojna? Okruchy politycznego porządku”
„Palestyna jest osobnym tworem politycznym i jednocześnie jej nie ma, ponieważ nie jest uznawana za państwo. Zgodnie z konstytucją uchwaloną w roku 1994 ma prezydenta wybieranego rzekomo we własnym kraju, w wyborach powszechnych na 5-letnią kadencję. Istnieje rzekomo jednoizbowy parlament mający ponad 130 posłów. Taka atrapa państwowości została ustalona w styczniu 2013 roku, gdy prezydent Mahmud Abbas mocą własnego dekretu przekształcił Autonomię Palestyńską w Państwo Palestynę. Jednak to państwo jest uznawane tylko przez pewne kraje i nie jest członkiem ONZ. Rezolucją Zgromadzenia Ogólnego A/67/L.28 z 26 listopada 2012 r. przyznano Palestynie status nieczłonkowskiego państwa obserwatora (status of non-member observer state). W Polsce Palestyńskie Władze Narodowe mają własną ambasadę, a w Ramallah istnieje ambasada polska na terenie Palestyny. I choć Palestyna nie ma własnych sił militarnych ani instytucji wyspecjalizowanych w ochronie pokoju i prawa, ma flagę, godło i hymn. Zamieszki i konflikty muszą w zasadzie same zamierać albo może je kontrolować ad hoc powoływana lokalna milicja bądź armia Izraela”.
.”Powstaje oczywiste i niepokojące pytanie, czy żądania polityczne ludności arabskiej zamieszkałej na terenie Palestyny wyraża w tej sytuacji Hamas. Pytanie jest dobre, ale wiarygodnej odpowiedzi znaleźć nie można w sytuacji, gdy Palestyna posiada tylko niepaństwową autonomię nadzorowaną przez nadrzędny kraj. Sama ludność nie wie, czym jest dla niej Hamas, ponieważ nie jest zorganizowana i nie może swobodnie wypowiadać swoich żądań. Otoczenie jest również skłócone. Niektóre kraje na Półwyspie Arabskim domagają się uznania państwa palestyńskiego, jednak żydowscy mieszkańcy Izraela nie zamierzają godzić się na ograniczenie własnej autonomii na terenie swego własnego państwa. Powstał podręcznikowy przypadek konfliktu niedopuszczającego kompromisowego rozwiązania. Świat patrzy, milczy, słabo protestuje i czeka na cud. Tymczasem wojna na terenie Izraela jest realna i okrutna. Wywołuje olbrzymie straty materialne, liczne ludzkie tragedie i wzmacnia wzajemną nienawiść, która rozlewa się coraz szerzej” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ