Jack Daniels, Harley Davidson - kolejne marki porzucają politykę woke

polityka woke Jack Daniels, Harley Davidson

Najpierw Harley Davidson, teraz Jack Daniels – kolejne amerykańskie marki ogłaszają odejście od tego, co nazwano już polityka woke. A więc polityka przyjazna mniejszościom seksualnym czy etnicznym. Ruch marek został wymuszony przez presję ze strony ich nielewicowych klientów którzy apelują o „zdrowy rozsądek” u amerykańskich firm.

Polityka woke – dlaczego marki od niej odchodzą?

.Polityka woke streszcza się w deklaracji wyrażonej skrótem DEI od angielskich słów oznaczających różnorodność, równość i inkluzywność. Wiele amerykańskich firm wprowadziło ją po ulicznych protestach z 2020 r. prowadzonych pod hasłem „Black lives matter” („Czarnoskóre życia się liczą”). Oznaczała np. nagradzanie premią osób wyróżniających się we wprowadzaniu firmowych rozwiązań służących promowaniu mniejszości seksualnych czy etnicznych czy prowadzeniu szkoleń z zakresu „polityk włączających”. W efekcie firmy trafiały potem do zastawień „korporacji przyjaznych społeczności LGBT+”.

Jak pisze brytyjski dziennik „Daily Mail” odejście od tych praktyk wymusili sami klienci marek bojkotujący ich produkty. „Zdecydowaliśmy się ewoluować naszą strategię różnorodności i integracji. Świat ewoluował, nasza działalność uległa zmianie, a krajobraz prawny i zewnętrzny zmienił się dramatycznie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych” – powiedziała dziennikarzom „Daily Mail” rzeczniczka prasowa słynnej marki whisky Elizabeth Conway.

.Jack Daniels nie jest pierwszą firmą, która się na taki krok zdecydowała. Wcześniej to samo zrobiły m.in. marka motocykli Harley Davidson czy marki związane z rynkiem narzędzi rolniczych czyli Tractor Supply i John Deere. Ich klienci, jeśli odnaleźli ich nazwy na listach firm przyjaznych LGBT+ – zaczynali ogłaszać w internecie bojkot ich produktów. Za akcją stał konserwatywny aktywista Robby Starbuck, który wzywa amerykańskie korporacje do wprowadzenia do swojego przekazu „zdrowego rozsądku” zamiast ideologii woke.

Nie bez znaczenia jest z pewnością fakt, że wśród klientów tych marek dominują mężczyźni o zdecydowanie konserwatywnych poglądach. Marki te zamiast ze społecznością LGBT i inkluzywnością kojarzą się też raczej z zajęciami i rozrywkami dla „prawdziwych mężczyzn”, takimi jak majsterkowanie, czy ciężka praca fizyczna.

Prof. Michel Wieviorka o woke

.O zmianie znaczenia słowa „woke” na takie, za pomocą którego środowiska konserwatywne krytykują dyskryminację ludzi o tradycyjnych wartościach i o tym, jak polityka woke ewoluowała – pisał na łamach „Wszystko co Najważniejsze” wybitny francuski socjolog prof. Michel Wieviorka.

Prof. Wieviorka zauważa, że „Woke” zrobiło karierę na amerykańskich i brytyjskich uniwersytetach oraz w niektórych korporacjach, ale od niedawna jest coraz częściej używane w znaczeniu pejoratywnym: jako określenie ideologii i form działania uznawanych za nietolerancyjne, sekciarskie, zrywające z uniwersalnymi wartościami – jednym słowem, za niebezpieczne. „Woke jest częścią terminologicznej całości opisującej rzekome poważne zagrożenie dla republiki, a niejako także dla narodu. Do „woke” dochodzą takie pojęcia, jak „urasowienie” – stosowane przez związkowców z UNEF i Sud, powołujących się na antyrasizm – rasizm instytucjonalny, rasizm wobec białych czy też koncept intersekcjonalności, który opisuje zjawisko nakładania się na siebie różnych dyskryminacji czy niesprawiedliwości. Dla krytyków „woke” jest ono częścią cancel culture – kultury unieważniania – czyli piętnowania, odrzucania i wymazywania z przestrzeni publicznej osób lub zdarzeń” – pisze prof. Wieviorka.

Oprac. AD

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 sierpnia 2024