
Jadwiga Emilewicz o polskich firmach na Ukrainie

Przetargi dla inwestorów, organizowane przez ukraińskie regiony, mogą okazać się atrakcyjniejsze i bardziej osiągalne dla polskich firm – oceniła w rozmowie wiceszefowa MFiPR Jadwiga Emilewicz. Zapowiedziała, że w czerwcu ma ukazać się katalog przetargów opracowany przez PAIH.
.Jak zwróciła uwagę pełnomocnik rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, Jadwiga Emilewicz, „Ukraina jest krajem silnie zregionalizowanym, a tamtejsze regiony, w których również odbywają się przetargi, mają dużą autonomię”. Dlatego według niej istotne jest „stworzenie katalogu, który będzie nie tylko zaciągał dane z największych przetargów kijowskich, ale też z regionalnych”. Dodała, że mogą one być „potencjalnie bardziej atrakcyjne dla naszych firm – bardziej osiągalne, biorąc pod uwagę ich możliwości”.
Które polskie firmy będą odbudowywały Ukrainę?
.”Zadaniem Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu będzie opracowanie takiego katalogu przetargów, w którym mogłyby uczestniczyć polskie firmy – taka publikacja powinna się ukazać do końca czerwca, wraz z ponownym otwarciem biura PAIH w Kijowie” – zapowiedziała Jadwiga Emilewicz. Wiceminister funduszy i polityki regionalnej zaznaczyła, że „gospodarka ukraińska wprawdzie na pół gwizdka, ale wciąż pracuje”.
W ocenie Emilewicz polskie firmy, które mają największe szanse na wzięcie udziału w powojennej odbudowie Ukrainy, to w pierwszej kolejności te z szerokorozumianego sektora wykończeniowego oraz budowlanego. Dodała, że odbywa spotkania z przedsiębiorstwami, którzy chcą uczestniczyć w tym procesie. „Jestem już po rozmowie ze wszystkimi większymi polskimi firmami, które prowadzą działalność na Ukrainie” – powiedziała Emilewicz.
Przetargi polskich firm budowlanych
.Poinformowała, że rozmawiała niedawno np. z prezesem Oknoplastu, który jest gotowy wejść na Ukrainę nie tylko z towarami, ale też budować tam fabrykę okien. „Okna wymienia się już dziś na Ukrainie, nie tylko z powodu działań wojennych, ale również dlatego, że trwają tam procesy modernizacyjne. Polska jest największym producentem okien w Europie – możemy wesprzeć Ukrainę w tym zakresie, a jednocześnie stworzyć szansę na rozwój dla innych polskich firm” – dodała. Wskazała też na przedstawicieli branży budowlanej – m.in. Unibep, które na Ukrainie były obecne przed wojną „i są tam również dzisiaj, uczestniczą w przetargach”.
Jak podkreśliła Emilewicz, Ukraina jest ogromnym rynkiem – gdy proces odbudowy ruszy szerszą falą, „to ssanie na rynku na towary – np. cement, styropian, okna będzie bardzo duże”. Oceniła, że największa gospodarka europejska i największe firmy z UE nie poradzą sobie samodzielnie z zapewnieniem dostaw na tamtejszy rynek. „Trzeba będzie budować łańcuchy wartości, a europejskie firmy będą musiały ze sobą współpracować, żeby nie wycofać się z rodzimego rynku, na którym też prowadzone są inwestycje” – stwierdziła.
Najwięksi polscy inwestorzy na Ukrainie
.Na temat odbudowy Ukrainy Emilewicz rozmawiała też z „ze wszystkimi polskimi organizacjami biznesu”. Zwróciła uwagę, że niektóre są aktywne na Ukrainie już dzisiaj – np. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców otworzył przedstawicielstwo w Kijowie. „We współpracy z ZPP działa think-tank WEI, który także planuje uruchomić swoje oddziały na tamtejszym rynku. Starają się łączyć firmy ukraińskie z polskimi, identyfikują także firmy ukraińskie, które są aktywne w Polsce” – wskazała wiceminister. Dodała, że opracowywane obecnie przez rząd rozwiązania mające wspierać firmy zainteresowane wejściem na ukraińskim rynku „będą usługą nie tylko dla polskich firm, ale też podmiotów zagranicznych”.
Emilewicz zwróciła też uwagę na największych polskich inwestorów na Ukrainie – Kredobank PKO Bank Polski Group i PZU. Poinformowała, że Kredobak będzie jednym z gości podczas spotkania w Londynie Platformy Koordynacyjnej Donorów Grupy G7, które zaplanowano na 21 czerwca. „Premier Wielkiej Brytanii zaprosił na to spotkanie premiera Mateusz Morawieckiego. Będzie się ono różnić od poprzednich w ramach platformy tym, że został na nie zaproszony również sektor prywatny” – wskazała. Zauważyła, że szacowne wstępnie przez Bank Światowy kwoty pomocy w odbudowie Ukrainy „wielokrotnie przekraczają możliwości państw, kontrybucję musi złożyć również sektor prywatny”.
Rozmowy z branżą budowlaną, transportową i logistyczną
.Wiceszefowa MFiPR zapowiedziała na czerwiec pierwsze spotkania z polskimi branżami, które chcą inwestować na Ukrainie – tzw. stoły branżowe. „Po Bożym Ciele chcielibyśmy się spotkać w pierwszej kolejności z branża budowlaną, a w kolejnym tygodniu z branżą transportową, logistyczną i spedycyjną” – powiedziała. Wyjaśniła, że w pierwszej kolejności będą to rozmowy z podmiotami polskimi. „Chcę wysłuchać przedstawicieli tych firm, czego oni najbardziej potrzebują z naszej strony. Będziemy rozmawiać z tymi, którzy zadeklarowali gotowość wejścia rynek ukraińsku, są na to zdecydowani i ważą ryzyka” – stwierdziła.
Pełnomocnik rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej planuje też wyjazd do Kijowa. „Jestem po rozmowie z ambasadorem (Polski na Ukrainie – przyp. red.) Bartoszem Cichockim w tej sprawie. Oprócz spotkania z przedstawicielami administracji ukraińskiej, liczę również na rozmowy ze środowiskiem biznesowym już tam aktywnym – m.in. Kredobankiem, PZU, ale także z przedsiębiorcami ukraińskimi, którzy współpracują z polskimi partnerami” – podsumowała Emilewicz.
Udział Polski w odbudowie Ukrainy
.Na temat konieczności współpracy prywatnych firm z państwem w celu osiągania jak najlepszych wyników gospodarczych, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Jadwiga Emilewicz w tekście „Konstytucja biznesu. Cywilizowanie relacji państwo-przedsiębiorcy„.
„Państwa rozwinięte udowodniły, że konkurencyjność ich największych firm zbudowana została dzięki subtelnej pomocy państwa. W obliczu kryzysu wolny rynek wcale nie jest taki dobry, bo istnieją na nim podmioty „zbyt duże, by można było im pozwolić upaść”.
„W naszym regionie narracja liberalna w wydaniu bezrefleksyjnym stosowana była od początku lat 90. Wobec przeciętnego Kowalskiego skutkuje to tym, że kupuje on produkty gorszej jakości i na dodatek droższe niż przeciętny Schmidt lub Jones. Skutkowało to też całkowitym oderwaniem polityki gospodarczej od polityki społecznej. Przy pogłębiającej się przepaści między biednymi i bogatymi świat zdał sobie sprawę, że debata ekonomiczna zaczęła być bezalternatywna. My do podobnej konstatacji doszliśmy dopiero przed paroma laty”.
„Jasne wskazówki co do polityki gospodarczej, którą powinien prowadzić rząd, mamy już zapisane w prawie. Konstytucja RP w art. 20 stwierdza, że podstawą ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej jest „społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych”. W praktyce dużym wyzwaniem jest jednakże znalezienie balansu między interwencją sfery publicznej a zwiększaniem wolności sektora prywatnego. Państwo powinno wspierać, a nie zastępować, bardziej motywować niż stawiać wymogi, a już na pewno nie dekretować. Raczej więc udostępniać narzędzia i zarysować cel, który ma być osiągnięty” – pisze Jadwiga Emilewicz.
PAP/Magdalena Jarco/WszystkoCoNajważniejsze/MJ