Jak Narendra Modi chce przekonać 968 milionów wyborców?

Narendra Modi

Premier Indii Narendra Modi zarzucił opozycyjnej partii INC, że chce grabić hindusów i przekazać ich majątki muzułmanom. Szef rządu i zarazem lider Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) po raz pierwszy bezpośrednio atakuje wyznawców islamu, by zachęcić swoich wyborców do głosowania w trwających wyborach parlamentarnych – wskazują politolodzy.

Wybory do izby niższej parlamentu Indii

.Od 19 kwietnia do 1 czerwca w Indiach trwają wybory do niższej izby parlamentu – Izby Ludowej (Lok Sabha). Są to największe wybory na świecie – uprawnionych do oddania głosu jest 968 mln obywateli. Wyniki zostaną ogłoszone 4 czerwca. Do zdobycia są 543 mandaty. Izba niższa wyłania premiera, który z kolei wybiera ministrów swojego rządu. Aby uzyskać większość, należy wprowadzić co najmniej 272 deputowanych. W czasie trwania wyborów w Indiach nie obowiązuje cisza wyborcza.

Jak informuje Reuters, premier Indii na wiecach wyborczych pod koniec kwietnia nazwał muzułmanów „infiltratorami”. Miał też porównać INC, czyli Indyjski Kongres Narodowy, do propakistańskiej Ligii Muzułmańskiej, która działała na początku XX w. W związku z tymi słowami przedstawiciele INC zwrócili się do komisji wyborczej o podjęcie działań wobec Modiego.

Indyjscy politolodzy wskazują, że są to pierwsze przypadki, kiedy premier bezpośrednio atakuje muzułmanów. W ich opinii chce on w ten sposób przyciągnąć do urn swoich wyborców, którzy w większości są wyznawcami hinduizmu. Tę polityczną narrację wzmocniły antyislamskie wypowiedzi ministra spraw wewnętrznych Amita Shaha.

Wrogość pomiędzy hindusami i muzułmanami

.Ponadto członkowie BJP zorganizowali protesty w stanie Karnataka, na południu Indii, przeciwko zamordowaniu hinduski przez muzułmanina. Twierdzą, że jest to przykład tzw. dżihadu miłości. Termin ten jest używany przy oskarżaniu muzułmanów, którzy rzekomo nawracają hinduskie kobiety na islam poprzez małżeństwo. Rząd Modiego był wielokrotnie oskarżany o atakowanie i dyskryminowanie muzułmanów, których jest w Indiach ok. 200 mln. To trzecia co do wielkości populacja wyznawców islamu na świecie. Premier zaprzecza wszelkim oskarżeniom, przekonując, że pracuje dla dobra wszystkich obywateli.

Protesty przeciwko budowie meczetów, publiczne ataki na osoby rzekomo przewożące wołowinę, lincz osób podejrzewanych o sprzedaż krów, przejawy wykluczenia uczniów w szkołach publicznych – to tylko klika przykładów dyskryminacji muzułmanów w Indiach, jakie przedstawia BBC w opublikowanym w poniedziałek reportażu. Wzrosła także liczba incydentów związanych z antymuzułmańską mową nienawiści, szczególnie w indyjskich stanach rządzonych przez BJP.

Kampania wyborcza a napięcia religijne

.W artykule BBC przytoczono wypowiedź Ziya Us Salama, autora książki „Być muzułmaninem w hinduskich Indiach”, który stwierdził, że „muzułmanie stali się obywatelami drugiej kategorii, niewidzialną mniejszością we własnym kraju”. Polityka Modiego określana jest jako hinduistyczny nacjonalizm. Symbolicznym jego przejawem był udział premiera w styczniu 2024 r. w poświęceniu świątyni ku czci hinduistycznego boga Ramy w mieście Ayodhya. Budowla, symbolizująca triumf prowadzonej przez Modiego polityki, budzi kontrowersje, ponieważ znajduje się w miejscu zniszczonego w 1992 r. meczetu. Zburzenie świątyni wywołało wówczas gwałtowne zamieszki na tle religijnym.

W poprzednich wyborach do Izby Ludowej w 2019 r. na BJP zagłosowało zaledwie 8 proc. indyjskich muzułmanów. Jak wskazują sondaże, wyborcy ci coraz częściej wybierają partie opozycji. Z ramienia BJP nie ma obecnie ministra ani parlamentarzysty w żadnej z izb, który reprezentowałby mniejszość muzułmańską. W Izbie Ludowej BJP ma 303 mandaty. Tworząc koalicję o nazwie Narodowy Sojusz Demokratyczny (NDA) z innymi partiami, ma w sumie 352 miejsca. Opozycję stanowi koalicja ponad 20 partii o nazwie INDIA (Indian National Developmental Inclusive Alliance). Na jej czele stoi INC, który w 2019 r. uzyskał 52 mandaty.

Indie nowym liderem Azji?

.Na temat gospodarczego i demograficznego potencjału Indii do stania się nowym liderem Azji, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Tomasz ŁUKASZUK w tekście „Indie mogą stać się liderem„.

„Można zadać pytanie, czy z powodu regresu gospodarczego w Chinach Indie mogą zastąpić ten kraj w funkcji lidera azjatyckiego. Można też się zastanawiać, jak taka rywalizacja będzie wyglądać. Można to analizować jakościowo lub ilościowo. Pod względem ilościowym przewagę mają Chiny. Sami Hindusi przyznają, że aby osiągnąć poziom rozwoju gospodarczego Chin, muszą minąć przynajmniej cztery dekady. Choć w ostatnim 30-leciu udało się Indiom rozwinąć infrastrukturalnie, to wciąż wyzwaniem jest dla nich rozwój społeczno-gospodarczy. Nadal ponad sto milionów ludzi funkcjonuje tam na granicy ubóstwa lub poniżej niej, a 30 proc. społeczeństwa stanowią analfabeci. Zastanawiając się zatem nad możliwością przejęcia przez Indie przywództwa w regionie, trzeba zauważyć, że sprawa ta jest dla nich największym wyzwaniem, które nie zajmie dekady czy dwóch, lecz raczej dłuższy okres”.

.”Z punktu widzenia filozofii indyjskiej, rozwijającej się od 5 tysięcy lat, cztery czy pięć dekad to naprawdę nie jest dużo. Hindusi mogą cierpliwie budować swoją przewagę konkurencyjną. Zdają sobie z tego sprawę, że są lub niebawem będą najludniejszym krajem świata. Wówczas wyprzedzą Chiny nie tylko pod względem liczby ludności, ale również pod względem młodości społeczeństwa, ze średnią wieku produkcyjnego między 25 a 30 lat. Ta dywidenda demograficzna da im więcej przewag konkurencyjnych i pozwoli na to, że będą mogły wyprzedzić Chiny już w połowie naszego wieku. Stoi to oczywiście w kontrze do zapowiedzi Xi Jinpinga, głoszącego, że Chiny staną się światowym przywódcą już w roku 2049 – w stulecie powstania Chińskiej Republiki Ludowej” – pisze Tomasz ŁUKASZUK.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 maja 2024