Jak samotność wpływa na fizjologię człowieka
Samotność może być źródłem cierpienia, prowadzącym do rozwoju konkretnych chorób, np. sercowo-naczyniowych. Interniści powinni pytać o samopoczucie psychiczne pacjenta – powiedział dr Łukasz Okruszek z Instytutu Psychologii PAN, który zbadał wpływ samotności na fizjologię człowieka.
Definicja samotności
.Definicja samotności jest prosta: jeśli czujesz się samotny, to jesteś samotny – uważa dr Łukasz Okruszek z Instytutu Psychologii PAN, który zaczerpnął z psychologii społecznej pomysł na badanie. W warunkach laboratoryjnych „wywołał sztuczną samotność” u 129 osób i sprawdził, jak zmieniają się parametry fizjologiczne człowieka (tego aspektu psychologia społeczna nie bada).
„Po wypełnieniu przez badanych kwestionariuszy, mierzących między innymi cechy osobowości – losowo wybranej części uczestników przekazaliśmy informację, że na podstawie uzyskanych wyników wnioskować możemy, że w przyszłości będą samotni. Sprawdzaliśmy następnie, jak taka informacja wpływa na wskaźniki mierzone w EKG i na aktywność mózgu” – opisuje Łukasz Okruszek.
Samotność to specyficzny typ stresora, zwiększającego w organizmie aktywność układów, które mają go obronić przed negatywnymi skutkami tego stanu.
„W reakcji na bodziec – czyli myśl o czekającej nas w przyszłości samotności, zwiększa się aktywność układu odpornościowego i współczulnego – możemy więc powiedzieć, że nasz organizm znajduje się w stanie podwyższonej aktywacji i gotowości do ‘obrony’. Obniża się natomiast reakcja równoważącego ich pracę układu przywspółczulnego, który po czasie mobilizacji w zdrowo funkcjonującym organizmie pozwala nam odpocząć” – tłumaczy Okruszek.
„U osób samotnych organizm jest ciągle pobudzony, a układ przywspółczulny nie wyrównuje tej reakcji. Obserwować można obniżoną zmienność rytmu serca, związaną z mniejszą odpowiedzią układu przywspółczulnego. Zaobserwowaliśmy to u osób, u których tylko na krótki czas wywołaliśmy poczucie samotności” – dodaje.
Samotność i zdrowie
.Naukowiec podkreśla wagę subiektywnej oceny dobrostanu psychicznego. Jak pokazują dotychczasowe badania, brak dbałości o ten aspekt może przełożyć się na problemy ze zdrowiem fizycznym.
„Przewlekła samotność, wieloletni brak kontaktu z drugim człowiekiem, są poważnym czynnikiem ryzyka między innymi dla chorób sercowo-naczyniowych. To powinna być też wiedza promowana na poziomie lekarzy POZ. Internista powinien pytać o samopoczucie psychiczne pacjenta. Czy to nie jest dziwne, że wiele osób wie, jakie ma ciśnienie i poziom cholesterolu – a w ogóle nie bierze pod uwagę wpływu poczucia samotności czy izolacji społecznej na swoje zdrowie? To potrafi być źródłem cierpienia, które może prowadzić do konkretnych chorób” – zauważa Okruszek.
Psycholog zwraca uwagę, że chociaż nie brakuje w Polsce kampanii poświęconych profilaktyce zdrowotnej, relatywnie niewiele z nich podkreśla wagę dbałości o zdrowie psychiczne.
„W końcówce pandemii rząd zdecydował się uruchomić program 40+, zachęcający ludzi do podstawowych badań zdrowotnych, ale żadnych zmiennych związanych ze zdrowiem psychicznym w ramach tego programu nie sprawdzano – chociaż od początku pandemii głośno mówiło się właśnie o kolosalnych, negatywnych skutkach w tym zakresie. A pomocne może okazać się kilka prostych pytań sprawdzających, czy ktoś nie potrzebuje pomocy” – przekonuje Okruszek.
Pytany o to, jak ludzie doświadczają samotności – odpowiada, że nie ma uniwersalnego wzorca. Jego zdaniem czynniki zewnętrze (np. lockdown) mogą wepchnąć w samotność, ale one nigdy nie są pojedynczym winowajcą. Przeżywanie samotności zmienia się też wraz z wiekiem. Inaczej samotność przeżywają nastolatki, młodzi rodzice, a jeszcze inaczej emeryci.
„Co może nie wydawać się oczywiste, młodzi rodzice często czują się samotni, bo – przytłoczeni obowiązkami związanymi z opieką nad potomstwem – nie mają przestrzeni na dotychczasowe relacje np. z przyjaciółmi” – podaje przykład Okruszek. W tej sytuacji pytania o stan psychiczny mogłyby być standardem podczas wizyt położnych, odwiedzających kobiety po porodzie” – przekonuje Okruszek.
„Nie ma tabletki na samotność”
.To wszystko nie oznacza jednak, że samotność zawsze jest stanem patologicznym, którego powinno się unikać za wszelką cenę. Naturalne jest, że każdy człowiek od czasu do czasu czuje się samotny, ale kluczowe jest to, jak sobie z tym radzi z tym stanem. Pojawiają się kolejne badania naukowe dowodzące, że przedłużające się poczucie osamotnienia może prowadzić do zniekształcania i negatywnego postrzegania rzeczywistości. Osobom, które przez długi czas pozostają samotne, trudno jest nawiązywać relacje, bo sygnały wysyłane przez innych odczytują często jako wrogie.
„Czy ktoś minął mnie bez słowa na ulicy, bo po prostu mnie nie zauważył, czy może ma mi coś za złe i celowo mnie zignorował? Niestety, tego typu zniekształcenia mogą przekładać się na zachowania, a to spycha go do jeszcze głębszej izolacji” – wskazuje Okruszek.
Jego zespół jest na początkowym etapie realizacji projektu, w którym zbada, w jakim stopniu samotność przekłada się na zachowania prospołeczne. Wyniki tego badania dostarczą informacji podmiotom zaangażowanym w tworzenie polityki zdrowia publicznego.
„Chcemy sprawdzić między innymi, czy u osób samotnych postrzegana wrogość otoczenia powoduje nadmierne skupienie na własnym interesie, a w konsekwencji – mniejszą skłonność do współpracy z grupą. Może być to istotne z punktu widzenia szeroko zakrojonych programów zdrowotnych, takich jak programy szczepień, gdzie jedną z głównych motywacji jest działanie ‘dla dobra ogółu’. To ważna informacja dla decydentów” – zauważa psycholog.
Łukasz Okruszek ma nadzieję, że wyniki prowadzonych przez jego zespół projektów przyczynią się do rozwoju bardziej skutecznych metod interwencji wspierających osoby cierpiące z powodu osamotnienia.
„Nie ma tabletki na samotność. Jeśli ktoś subiektywnie odczuwa, że częścią jego złego samopoczucia jest brak dobrych więzi społecznych, to jedną z najlepszych i najbardziej intuicyjnych metod jest szukanie pomocy psychologicznej” – podkreśla Okruszek.
Jak dodaje, dużym osiągnięciem jego dyscypliny naukowej jest oddzielenie samotności od depresji.
„Przez wiele dekad uważano, że samotność jest jedną ze składowych zaburzeń depresyjnych. Poza tym kontekstem nie budziła zainteresowania. Dopiero w XXI w. pojawiły się badania pokazujące, że samotność może prowadzić do zwiększenia ryzyka depresji, ale niekoniecznie w drugą stronę. Jak jestem samotny, to niekoniecznie muszę chorować na depresję. Samotność dotyczy relacji, a depresja jest związana z szeregiem wątków związanych z tym, jak myślę o sobie, o innych, o świecie. Ale samotność nie działa w próżni. Jest związana z innymi zmiennymi, powiązanymi również ze zdrowiem psychicznym. Tu nie ma prostych trajektorii, które połączą różne procesy” – konkluduje Okruszek.
Człowiek jako organizm społeczny
.Dziennikarz, Markham HEID, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Człowiek jest organizmem społecznym, a miliony lat ewolucji wdrukowały w nas potrzebę unikania izolacji lub przebywania samemu, twierdzi Roger McIntyre, profesor psychiatrii na Uniwersytecie Toronto. Według niego izolacja często prowadzi do samotności, którą badania naukowe wiążą ze zwiększonym ryzykiem chorób serca, otyłości, depresji oraz samobójstwa. W niektórych przypadkach ryzyko związane z samotnością przewyższa ryzyko palenia paczki papierosów dziennie”.
„Jak twierdzi dr Stephanie Cacioppo, specjalizująca się w dziedzinie psychiatrii i neuronauki behawioralnej na Uniwersytecie Chicago, zajmująca się badaniem samotności, współpraca społeczna okazała się na tyle niezbędna dla ewolucyjnego powodzenia gatunku ludzkiego, że człowiek współczesny jest na poziomie organicznym wręcz przystosowany do spędzania czasu z innymi ludźmi. W toku badań ta amerykańska uczona ustaliła, że nieobecność kontaktów interpersonalnych uruchamia niektóre rejony i procesy mózgowe aktywujące się w reakcji na głód lub groźby doznania krzywdy fizycznej. Niczym dokładnie skalibrowany system bezpieczeństwa ludzki mózg nastawiony jest na monitorowanie pojawienia się samotności. Poczucie samotności jest sygnałem, który wyewoluował dla naszej ochrony” – pisze Markham HEID w tekście „Człowiek społeczny„.
PAP/Urszula Kaczorowska/WszystkocoNajważniejsze/eg