Jak wojna chińsko-amerykańska wpłynęłaby na bezpieczeństwo Europy?

Wojna amerykańsko-chińska

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte oznajmił 2 kwietnia, że jest zrozumiałe, iż Stany Zjednoczone chcą się bardziej skoncentrować na regionie Pacyfiku, a zagrożenia nie ograniczają się do Rosji. Podkreślił jednak, że USA pozostają całkowicie oddane NATO. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte był też pytany o to jak realna jest w najbliższych latach wojna chińsko-amerykańska.

Wojna amerykańsko-chińska realnym zagrożeniem?

.Konferencja prasowa Marka Ruttego w kwaterze głównej NATO w Brukseli odbyła się na dzień przed rozpoczęciem dwudniowego spotkania ministrów spraw zagranicznych krajów Sojuszu. Mark Rutte został zapytany o rzekomo rozpatrywany przez Pentagon scenariusz wojny z Chinami i o wpływ takiego konfliktu na zaangażowanie USA w Europie. Sekretarz generalny przyznał, że „istnieją liczne zagrożenia poza obszarem atlantyckim”. „Stany Zjednoczone – ale też inne kraje i Sojusz jako całość – musimy być świadomi tego, co dzieje się na Pacyfiku” – powiedział. „Jest zrozumiałe, że z czasem Stany Zjednoczone chcą się coraz bardziej koncentrować również na tej części świata. I logiczne jest, że jeszcze bardziej zmobilizuje to Europejczyków” – podkreślił Mark Rutte.

Jak jednak zaznaczył, „nie ma planów wycofania się (z Europy – przyp. red.) ani niczego podobnego”. „Wiemy, że Stany Zjednoczone są całkowicie oddane NATO, ale myślę, że leży w naszym interesie utrzymanie stabilności całej planety. NATO skupia się oczywiście na naszym obszarze atlantyckim, ale razem z USA musimy być świadomi, że zagrożenia nie ograniczają się tylko do Rosjan. (…) Widzimy, jak Chińczycy się umacniają, widzimy, co dzieje się w Iranie, widzimy, co dzieje się w Korei Północnej” – mówił. W czwartek i piątek ministrowie spraw zagranicznych NATO spotkają się w Brukseli, aby omówić kwestie dot. bezpieczeństwa Sojuszu i plany na zbliżający się szczyt w Hadze.

Zbiorowa ochrona to fundament NATO

.”Skupimy się na wzmocnieniu naszej zbiorowej obrony. To fundament, na którym zbudowano NATO, i pozostaje naszym priorytetem numer jeden. Spotkamy się również z naszymi kluczowymi partnerami – Ukrainą, Unią Europejską i naszymi partnerami w regionie Indo-Pacyfiku” – powiedział Holender. Mark Rutte pochwalił prezydenta Donalda Trumpa „za przełamanie impasu” ws. Ukrainy. „W pełni popieram wysiłki podejmowane przez USA, aby doprowadzić tę straszną wojnę do sprawiedliwego i trwałego końca” – powiedział.

Poinformował też, że w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku sojusznicy zadeklarowali ponad 20 miliardów euro na pomoc dla Ukrainy w zakresie bezpieczeństwa, a dowództwo w Wiesbaden nadal koordynuje dostarczanie tej pomocy. „Zagrożenie ze strony Rosji pozostaje, a Rosja nadal ściśle współpracuje z Chinami, Iranem i Koreą Północną w sposób, który nie tylko szkodzi Ukrainie, ale stwarza ryzyko dla Sojuszu i na całym świecie. Widzimy, że ci i inni aktorzy pracują nad destabilizacją naszych społeczeństw poprzez sabotaż infrastruktury podwodnej, cyberataki, próby zamachów i inne działania” – powiedział.

Hegemonistyczne plany Pekinu

.Na temat chińskiego dążenia do zniszczenia obecnego ładu międzynarodowego, opierającego się na dominacji USA, na łamach “Wszystko co Najważniejsze” pisze Michał BOGUSZ w tekście “Podkopując system międzynarodowy, Chiny szkodzą samym sobie“.

“Jednym z najważniejszych strategicznych celów Chin jest przekształcenie obowiązującego obecnie systemu międzynarodowego. ChRL dąży do zdetronizowania Stanów Zjednoczonych i zastąpienia ich w roli pierwszego mocarstwa świata. Ten nowy subsystem miałby opierać się przede wszystkim na Chinach i chińskiej gospodarce oraz na konsumpcji wewnętrznej. W interesie Państwa Środka jest w tym kontekście wspieranie rządów myślących w podobny, autorytarny sposób. Stworzenie międzynarodowej sieci, złożonej z takich podmiotów, byłoby znakomitym suplementem dla samych Chin. Pytanie, na które trudno w tym momencie znaleźć odpowiedź, brzmi: na ile taki plan jest realny, a na ile określić go można jako formę wewnętrznej mobilizacji do zmiany chińskiego modelu gospodarczego?”.

“Sprowadzenie państw Zatoki Perskiej do roli suplementu ChRL jest jednak nierealne. Kraje te dążą bowiem do większej samodzielności i uzyskania statusu jednego z centrów światowej gospodarki. Same mają swoje ambicje i niekoniecznie są one w pełni kompatybilne z ambicjami Pekinu. Dobrym przykładem na zobrazowanie tej sytuacji jest kwestia renminbi jako potencjalnej waluty rozliczeniowej w kontaktach handlowych państw Zatoki Perskiej z Chinami. Przyjęcie takiego modelu byłoby nieopłacalne z perspektywy eksporterów, mających ograniczone możliwości dalszego inwestowania kapitału pozyskanego od Chińczyków. Renminbi jako waluta niepewna – niewymienialna na rynkach innych niż chiński – mogłaby pełnić co prawda rolę środka rezerwowego, służącego eksporterom ropy znad Zatoki Perskiej do kupowania towarów w Chinach, jednak sami Chińczycy nie są tym w rzeczywistości zainteresowani. Za sprzedaż swoich produktów otrzymywaliby wtedy swą własną walutę, której nie mogliby zainwestować w krajach trzecich. Nagromadzony w ten sposób kapitał byłby bezużyteczny”.

.”W tym miejscu uwidacznia się problem, który napotykają Chiny na drodze do realizacji swojego planu przekształcenia systemu światowego. Z jednej strony dążą do jego zmiany z powodu ambicji politycznych. Z drugiej jednak im bardziej podkopują ów system, którego integralną częścią jest przecież chińska gospodarka, tym bardziej szkodzą same sobie. Rodzi się więc pytanie: jeżeli Chińczycy mogliby osiągnąć sukces i przekształcić system międzynarodowy – to jak długo trwałby okres przejściowy, towarzyszący tak doniosłym zmianom, i w jakim stopniu jego negatywne oddziaływanie zaszkodziłoby samym Chinom? Tego nie sposób przewidzieć” – pisze Michał BOGUSZ.

PAP/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 kwietnia 2025