Jaką rolę w polskim ekosystemie pełnią sumy?

Śledzenie, zaganianie, wyciąganie na brzeg, męczenie ogromnych ryb tylko po to, by zrobić zdjęcia, jest nieetyczne. Utożsamiam to z fabułą filmu „Igrzyska śmierci” – tak biolog prof. Robert Czerniawski komentuje działalność przewodników wędkarskich na Odrze, organizujących „polowania” na suma.
Jaką rolę w polskim ekosystemie pełnią sumy?
.Dyrektor Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego prof. dr. hab. inż. Robert Czerniawski w rozmowie z skomentował prowadzone na Odrze „polowania” na ponad dwumetrowe sumy, zwane przez wędkarzy „smokami”. W miniony weekend jeden z organizatorów takich wypraw pochwalił się zdjęciami i filmami wyłowionego z rzeki suma o długości 2,52 m i masie ok. 100 kg.
„Jest mnóstwo prac naukowych na temat metody «złap i wypuść», które wprost mówią, że to nie jest metoda, która pozwala bezinwazyjnie mierzyć się z rybą” – podkreślił prof. Robert Czerniawski. „Wyobraźmy sobie, że tak byśmy postępowali z jakimś ssakiem. Śledzili go, zaganiali, wyciągali ze środowiska, w którym nie żyje, tylko po to, by zrobić zdjęcie, pochwalić się efektem «zabawy». Uważam, że złowioną rybę lepiej zabrać, niż zostawić” – stwierdził Robert Czerniawski.
Łowienie tak dużych sumów (powyżej 1,8 m) jest jednak zabronione, więc śledzenie w Odrze ryb, które wędkarze nazywają „smokami” kończy się wyciągnięciem na brzeg i pamiątkowym zdjęciami. Prof. Robert Czerniawski, powołując się na badania naukowe, zauważa, że takie ryby – zmęczone, okaleczone, pozbawione śluzu – często giną po wypuszczeniu ich z powrotem do wody. „Śluz to ochrona przed pasożytami i chorobami” – wyjaśnia biolog. Zwraca też uwagę, że wyłowienie osobnika ważącego kilkadziesiąt kg może trwać długo. Ryba „walczy”. „To dla niej ogromny stres. Wyciąganie z wody również” – zaznacza prof. Robert Czerniawski.
Sumy są potrzebne polskiemu ekosystemowi – prof. Robert Czerniawski
.Zastrzega, że nie jest przeciwny wędkarstwu, ale przypomina, że jest to tylko hobby, a nie „zajęcie użytkowe”, tak jak myślistwo, które służy m.in. selekcji. Śledzenie ogromnych sumów porównuje do polowania na lisa, popularnego w Wielkiej Brytanii, ale współcześnie uznawanego za okrutny zwyczaj. „Pytanie, czy do oceny «polowań» na sumy w ogóle potrzebne jest podejście naukowe? Wydaje mi się, że zwykłe humanitarne, logiczne podejście wskazuje, że to nic przyjemnego dla ryby” – ocenił prof. Robert Czerniawski.
„Kto widział «Igrzyska śmierci» (film opowiada o brutalnym turnieju na śmierć i życie rozgrywanym wśród nastolatków – przyp. red.), to rozumie, o czym mówię. Utożsamiam to z fabułą tego filmu. Zabawa, zamęczanie i zarabianie na tym” – zwrócił uwagę prof. Robert Czerniawski. Ekspert zwrócił uwagę, że największe osobniki są bardzo cenne dla ekosystemu. „Są magazynem ikry i mają dużą zdolność reprodukcyjną. Powinny być zostawione w spokoju” – wyjaśnił biolog. Tropienie ich i wyławianie nazwał „antyselekcją”.
Zwrócił uwagę, że nawet 40-letni sum może być zdrowy i gotowy do reprodukcji. „Pamiętajmy, że największe drapieżniki regulują strukturę piramidy troficznej w danym środowisku. Można powiedzieć, że od nich zależy cały ekosystem. W wodach jest to szczególne widoczne, bo nielegalna gospodarka rybacka powoduje, że ekosystem się rozregulowuje” – wyjaśnił prof. Robert Czerniawski. Zakwestionował też pogląd dominujący w środowisku wędkarskim, iż „ryby nie odczuwają bólu, ponieważ nie posiadają kory mózgowej”.
Ryby czują ból?
.„Jeśli uszkadzamy tkankę łączną, ryba to czuje, Myślę, że próbujemy zaklinać rzeczywistość” – stwierdził prof. Robert Czerniawski. „Ryby mają te same zmysły, co kręgowce. Tylko mają pecha, bo nie potrafią «krzyknąć», kiedy je coś boli” – stwierdził. W ocenie dyrektora Instytutu Biologii US, zaangażowanego w prace wojewódzkiego i rządowego zespołu ds. katastrofy ekologicznej w 2022 r. (spowodowanej m.in. przez tzw. złotą algę) – przeżyło ok. 50 procent ryb z Odry, które „uciekły” do innych rzek, dopływów, oraz jez. Dąbie.
„Wróciły i zaczynają się dość intensywnie rozmnażać. Jak po każdej katastrofie ekologicznej – jest „wybuch”, bo jest miejsce, jest mniejsza konkurencja. Około trzech pokoleń, czyli 10 lat potrzeba, żeby system się odbudował” – podsumował prof. Robert Czerniawski. Jak ustalimy media, za kilkugodzinną wyprawę z wędkarzem przewodnikiem organizującym „polowania na smoki” w Odrze trzeba zapłacić 1 tys. zł. Jeśli do łódki wsiada dwóch klientów, to 1,5 tys. zł. Organizatorzy zapewniają, że nie wyciągają ryb na pokład łodzi, „żeby nie uszkodzić organów”, spływają do brzegu i dają rybie odpocząć.
Zachowania ratownicze u zwierząt
.Na temat zachowań altruistycznych i ratowniczych u poszczególnych gatunków zwierząt na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Ewa J. GODZIŃSKA w tekście “Czego możemy nauczyć się od zwierząt?“.
“Ważną podkategorią ryzykownych zachowań altruistycznych są tak zwane zachowania ratunkowe, czyli przychodzenie z pomocą konkretnym osobnikom, które znalazły się w niebezpieczeństwie. W r. 2002 polscy badacze Wojciech Czechowski, Ewa J. Godzińska i Marek Kozłowski zainicjowali współczesne badania takich zachowań, opisując, jak robotnice trzech gatunków mrówek ratują towarzyszki atakowane przez drapieżne larwy mrówkolwa. Szerokie spektrum zachowań ratunkowych zostało też opisane u wielu innych gatunków mrówek i u licznych kręgowców, takich jak różne gryzonie i naczelne, słonie, mangusty, psy, dziki, walenie i niektóre ptaki. W badaniach tych obserwowano i analizowano nie tylko przychodzenie z pomocą osobnikom zaatakowanym przez drapieżnika, lecz również pomoc w uwalnianiu się z różnych naturalnych i sztucznych pułapek”.
“Ofiarność i gotowość do angażowania się w ryzykowne akcje na rzecz innych osobników nie jest naiwnością, lecz ważnym przystosowaniem. Jest tak dlatego, że dla każdego osobnika ważniejsze od indywidualnego przeżycia jest tzw. dostosowanie łączne, czyli łączna zdolność do przekazania swoich genów kolejnym pokoleniom, niezależnie od tego, czy są one ulokowane w jego własnym ciele, czy też w ciałach innych osobników. Jedną z najważniejszych form altruizmu jest więc nepotyzm, czyli działania przynoszące korzyść krewnym altruisty. Drugim ważnym czynnikiem decydującym o opłacalności zachowań altruistycznych jest gotowość ich beneficjentów do odwzajemniania uzyskanych przysług”.
”Ofiarność i rycerskość podobają się płci przeciwnej. Zwierzęta mogą jednak zachowywać się w sposób altruistyczny także z innych powodów. Ryzykowne zachowania altruistyczne stanowią bowiem sygnał wysokiej jakości osobnika i w związku z tym mogą przynosić mu korzyści poprzez podnoszenie jego atrakcyjności dla płci przeciwnej. Zjawisko to zostało dobrze udokumentowane między innymi przez długoletnie badania zachowań dżunglotymali arabskich. Ptaki te uprawiają lęgi zespołowe, w których osobniki podporządkowane nie mają bezpośredniego dostępu do rozrodu, lecz pełnią funkcję pomocników pomagających w wychowywaniu potomstwa osobników dominujących”.
.”Dżunglotymale odstraszają wrogów naturalnych, w szczególności jadowite węże, stosując wobec nich tak zwane nękanie, czyli celowe przybliżanie się do intruza i konfrontację z nim. Nękanie węży to niesłychanie ryzykowne zadanie. Jednak tylko te ptaki, które nie stronią od udziału w takich odważnych akcjach, mogą zdobyć tak zwany prestiż społeczny, bez którego nie są w stanie uzyskać dostępu do rozrodu. W związku z tym nawet osobniki dominujące, które uzyskały już dostęp do rozrodu, konkurują aktywnie z osobnikami podporządkowanymi o możliwość pełnienia niebezpiecznej funkcji strażnika. Uwaga: różnica pomiędzy walką o dominację i poszukiwaniem prestiżu społecznego polega na tym, że w pierwszym przypadku osobnik rywalizuje z członkami tej samej grupy społecznej, a w drugim walczy z zewnętrznymi wrogami swojej grupy, by w ten sposób obwieścić swoją wysoką jakość i stać się atrakcyjnym kandydatem na partnera do rozrodu” – pisze prof. Ewa J. GODZIŃSKA.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-ewa-j-godzinska-czego-mozemy-nauczyc-sie-od-zwierzat/
PAP/Tomasz Maciejewski/MJ