Janusz Korczak z podopiecznymi - symbolami zagłady Żydów w okupowanej Polsce

5 lub 6 sierpnia 1942 roku Janusz Korczak wraz ze swoją współpracownicą Stefania Wilczyńska oraz 192 wychowankami z Domu Sierot przy ul. Siennej w Warszawie zostali doprowadzeni na Umschlagplatz. Stamtąd wywieziono ich do niemieckiego obozu zagłady w Treblince.

5 lub 6 sierpnia 1942 roku Janusz Korczak wraz ze swoją współpracownicą Stefania Wilczyńska oraz 192 wychowankami z Domu Sierot przy ul. Siennej w Warszawie zostali doprowadzeni na Umschlagplatz. Stamtąd wywieziono ich do niemieckiego obozu zagłady w Treblince.

Janusz Korczak – życiorys

.Janusz Korczak, a właściwie Henryk Goldszmit, urodził się 22 lipca 1878 lub 1879 roku w Warszawie. Dokładnej daty nie znamy, bo ojciec Korczaka – ceniony warszawski adwokat – nie zadbał o szybkie sporządzenie synowi metryki. Nie angażował się także zbytnio w życie rodzinne. Po latach Korczak będzie wspominał chłód, smutek i samotność, których doświadczał w domu rodzinnym.

Siedmioletni Henryk trafił do prywatnej szkoły przygotowującej do gimnazjum, w której panowała żelazna dyscyplina i rózga. We wspomnieniach Korczaka szkoła ta stanie się symbolem strachu i przemocy, samotności i bezradności ucznia wobec dominacji nauczyciela. Smutne dzieciństwo uwrażliwiło Korczaka na los dzieci.

Publicysta, pisarz, społecznik, pediatra

.Studiował Wydziale Lekarskim Cesarskiego Uniwersytetu w Warszawie. W tym okresie rozpoczął pracę publicysty w pismach „Czytelnia dla wszystkich”, „Kolce” i „Głos”. W 1904 roku ukazała się pierwsza książka Korczaka – „Dzieci ulicy”, dwa lata później kolejna – „Dziecko salonu”. Pseudonim Janusz Korczak zaczerpnął z powieści Kraszewskiego „Historia o Januszu Korczaku i o pięknej miecznikównie”.

Korczaka – publicystę, pisarza i społecznika – ukształtowało środowisko działającego na początku XX wieku Uniwersytetu Latającego, na którym wykładali jego mistrzowie: Ludwik Krzywicki, Jan Władysław Dawid, Wacław Nałkowski. Po uzyskaniu dyplomu w 1905 roku Korczak podjął pracę jako pediatra w szpitalu im. Bersohnów i Baumanów. Zajmował się tam pacjentami z najbiedniejszej, proletariackiej części miasta. W tym okresie życia podjął decyzje, że nie założy rodziny, nie będzie miał własnych dzieci i poświęci się pracy społecznej.

Dom Sierot przy ul. Krochmalnej 92 w Warszawie

.7 października 1912 roku Janusz Korczak został dyrektorem Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej 92 w Warszawie – placówki opiekuńczej dla dzieci żydowskich, powstałej staraniem Towarzystwa „Pomoc dla Sierot”. Tam Korczak, razem ze Stefanią Wilczyńską, stworzyli oryginalny, autorski program wychowawczy, który realizowany był również w sierocińcu dla dzieci polskich Nasz Dom mieszczącym się na Bielanach. W wydanym w 1918 roku eseju „Jak kochać dziecko” Korczak nakreślił najważniejsze elementy swojego programu pedagogicznego opartego na szacunku wobec dziecka.

Leon Gluzman, wychowanek Domu Sierot na Krochmalnej, wspominał po latach: „Ten Dom nie był podobny do strasznych przytułków, które zwykle przedstawia się w powieściach lub pokazuje w filmach. To był Dom w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Opiekowano się nami tak, jak pod rodzinnym dachem. (…) Zapamiętałem doktora Goldszmita w białym kitlu lekarza. Był średniego wzrostu, chociaż wówczas wydawał mi się wysoki, łysy, o rudawej bródce i przenikliwych niebieskich oczach. Zawsze w okularach, zawsze z papierosem w ustach. Żył jak odludek. Pamiętam jego poddasze wypełnione książkami, które odziedziczył po swoim ojcu i żelazne łóżko” – wspominał Gluzman.

Dzieci na równi z dorosłymi brały udział w zarządzaniu Domem Sierot. Miały własny sejm, sąd i gazetę. Zadania dzielono pomiędzy wszystkich wychowanków, którzy na zasadzie dyżurów dbali o czystość, pracowali w kuchni i przy posiłkach, pomagali młodszym w odrabianiu lekcji. Ten system sprawdził się doskonale – w 1920 roku na 100 dzieci przebywających w Domu Sierot pracowała jedna gospodyni, jedna wychowawczyni, stróż i kucharka. Dzieci były niemal samowystarczalne.

Twórca literatury dla najmłodszych

.Korczak był nie tylko wychowawcą, ale też utalentowanym twórcą literatury dla dzieci, autorem takich książek jak „Król Maciuś Pierwszy” (1923), „Bankructwo małego Dżeka” (1925), „Kajtuś Czarodziej” (1935). W 1926 roku ukazał się pierwszy numer „Małego Przeglądu”, redagowanego przez Korczaka (a potem jego asystenta Igora Newerly’ego) – pisma tworzonego przez dzieci i do dzieci adresowanego.

Domy sierot założone przez Korczaka, nowatorskie metody wychowawcze i prawdziwy szacunek, jaki żywił wobec dzieci, często powodowały, że jego stosunki z podopiecznymi bywały idealizowane. Tymczasem Joanna Olczak-Ronikier, autorka najobszerniejszej z dotychczas wydanych biografii Korczaka („Korczak. Próba biografii”), podkreśla, że wcale nierzadko wychowankowie mieli do Korczaka wielki żal i poczucie, że zostali wykorzystani w dziwacznym eksperymencie. Po ukończeniu 14 roku życia większość dzieci z korczakowskich domów dziecka musiała się usamodzielnić. Wychowane w stworzonym przez niego idealnym, sprawiedliwym świecie, okazywały się często kompletnie nieprzygotowane do życia w społeczeństwie. Sam Korczak nigdy zresztą nie ukrywał, że jego działalność nie ma wyłącznie charakteru charytatywnego a jest pracą naukową, próbą wychowania „nowego człowieka”.

Przez lata nieznany był fakt, że Korczak należał do masonerii. Olczak-Ronikier uważa, że do wolnomularstwa wstąpił najpóźniej w 1925 roku, inicjowany był w Loży „Gwiazda Morza” Międzynarodowej Federacji „Le Droit Humain” powołanej do tego, aby „pogodzić wszystkich ludzi, których dzielą bariery religii i poszukiwać prawdy przy zachowaniu szacunku dla drugiego człowieka”.

Olczak-Ronikier podkreśla, że życie Starego Doktora trzeba postrzegać na tle losów polskiej inteligencji lewicowej żydowskiego pochodzenia. „Utopijna wiara, że można być zarazem Żydem i Polakiem, towarzyszyła mu przez całe życie. Dobrze wiedział, jak trudna jest taka podwójna tożsamość, ale nigdy jej nie negował” – pisze Olczak-Ronikier. Korczak wielokrotnie obserwował antysemityzm i doświadczał go. Podczas I wojny światowej był świadkiem pogromów w Myszyńcu, Żyrardowie, Pomorzanach. W latach trzydziestych endecka prasa oskarżała go o szerzenie bolszewickiej propagandy i filosemityzmu, jego pedagogiczne audycje zostały zdjęte z anteny po interwencjach słuchaczy, którym nie podobało się żydowskie pochodzenie autora. W połowie lat trzydziestych Korczak odwiedził Palestynę i poważnie myślał o opuszczeniu Polski.

Śmierć przysłaniająca historię życia?

.Olczak-Ronikier zauważa, że historia śmierci Korczaka przysłoniła historię jego życia, mit heroicznego pochodu na Umschlagplatz z dziećmi z sierocińca zastąpił prawdziwą opowieść o człowieku pełnym zahamowań, bardzo skrytym, obawiającym się bliskości, niespokojnym, bezkompromisowym, często gwałtownym i niemiłym dla otoczenia. Olczak-Ronikier w swojej książce nie doszukuje się na siłę sensacji w życiu bohatera, podkreśla jednak wielokrotnie, że obawiał się bliskości z kobietami. Nie rozstrzyga, czy było to konsekwencją niefortunnych pierwszych doświadczeń miłosnych, czy lęku przed chorobami wenerycznymi. Ojciec Korczaka zmarł na syfilis w szpitalu dla psychicznie chorych, a syn całe życie obawiał się, że może podzielić jego los.

Podczas okupacji Korczak razem z wychowankami Domu Sierot trafił do warszawskiego getta. Igor Newerly próbował dostarczyć mu fałszywe dokumenty z aryjskiej części miasta, ale Stary Doktor nie chciał opuścić swych podopiecznych. Ostatni zapisek w „Pamiętniku”, który pisał w getcie, pochodzi z 5 sierpnia 1942 r. Korczak zastanawiał się w nim, czy jego łysina w oknie jest dobrym celem dla stojącego nieopodal niemieckiego wartownika. Dzień później akcja likwidacyjna warszawskiego getta objęła sierocińce.

Ostatnia droga

.Ostatnia droga Korczaka i jego wychowanków na Umschlagplatz była wielokrotnie opisywana. W niektórych relacjach dzieci z Domu Sierot maszerowały czwórkami, odświętnie ubrane, z flagą Króla Maciusia Pierwszego, każde z nich o miało ze sobą ulubioną zabawkę lub książkę, a chłopiec na czele pochodu grał na skrzypcach. Naoczny świadek – Marek Rudnicki – zapamiętał tę scenę inaczej. Korczak, bardzo już chory i wyczerpany, ledwie powłóczył nogami, dzieci, sparaliżowane przerażeniem, szły w całkowitej ciszy.

Przyjmuje się, że Korczak, Stefania Wilczyńska i ich wychowankowie zginęli w Treblince 6 sierpnia 1942 roku. Ale i to nie jest pewne, bo niektórzy badacze uważają, że nie przeżył transportu w strasznych warunkach do obozu zagłady.

Niezależnie od sporów co do przebiegu ostatnich chwil „Starego Doktora” Korczak i jego podopieczni stali się jednym z symboli dokonanej przez Niemców zagłady ludności żydowskiej w okupowanej Polsce. W 1990 roku swoją premierę miał film biograficzny „Korczak” w reżyserii Andrzeja Wajdy. 1 czerwca 2006 roku w warszawskim Parku Świętokrzyskim odsłonięto pomnik Janusza Korczaka. Osobny głaz z inskrypcją „Janusz Korczak i dzieci” znajduje się na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Treblinka II.

Jaki był Janusz Korczak?

.Fenomen Janusza Korczaka wciąż jednak budzi w nas nadal ciekawość i fascynację. Był wielkim odkrywcą – odkrył, że dziecko to człowiek. Jego postawę można scharakteryzować jako pierwowzór funkcji rzecznika praw dziecka – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Monika KRAWCZYK.

W ruchu syjonistycznym dostrzegał potencjał wolnościowy dla społeczeństwa żydowskiego. Jednocześnie głęboko przeżywał swoje przywiązanie do Polski. Dwukrotnie, w 1934 i 1936 r., odwiedzał ziemię Izraela. Zastanawiał się nawet, czy nie przenieść tam swojego sierocińca – dałby dzieciom inną perspektywę. Ostatecznie się na to nie zdecydował, co zresztą w drugiej połowie lat 30. stało się politycznie niemożliwe na skutek brytyjskich ograniczeń w emigracji na terytorium mandatowe Palestyny.

„18 lipca 1942 r., czyli zaledwie kilka dni przez rozpoczęciem przez Niemców w Warszawie wielkiej akcji deportacyjnej do obozu śmierci w Treblince, sierociniec Korczaka wystawił sztukę teatralną „Poczta” autorstwa Rabindranatha Tagorego. Jej treścią jest historia śmiertelnie chorego chłopca, który czeka na list od króla – w jakiś sposób oddająca doświadczenie getta. Być może Korczakowi zależało na przygotowaniu dzieci na najgorsze, a może była to rozpaczliwa forma zbierania datków na utrzymanie placówki. W zaproszeniu zapewnił: „Coś więcej niż tekst – bo nastrój, coś więcej niż emocja – bo przeżycie, coś więcej niż aktorzy – bo dzieci”, cytując poetę Władysława Szlengla” – przypomina w tekście zatytułowanym „Janusz Korczak. Polski patriota, który odkrył, że dziecko to człowiek” Monika KRAWCZYK, Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma.

Marzec 1968

.Młodzi nagle dowiadywali się, że są Żydami i że może dotyczyć ich prześladowanie, jakie rodzice przeszli w okresie okupacji niemieckiej – pisze Monika KRAWCZYK.

„Gdy wybuchła wojna sześciodniowa, w której Izrael zmierzył się z arabskimi „sąsiadami”, w 32-milionowej Polsce mieszkało ok. 30 000 Żydów. Starsze pokolenie to ocaleni z Holocaustu. Ich dzieci urodzone po wojnie szybko asymilowały się z polskim społeczeństwem. Żydzi odzwierciedlali profil zawodowy ludności, reprezentując proporcjonalnie wszystkie warstwy społeczne. Duża koncentracja obywateli pochodzenia żydowskiego występowała na „ścianie zachodniej”: na Dolnym Śląsku, w Lubuskiem, w Szczecinie, ponadto w większych miastach z Warszawą na czele. Ważnym ośrodkiem samorządu żydowskiego było Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce (powstałe w 1950 r. z przekształcenia Centralnego Komitetu Żydów Polskich – utworzonej w 1944 r. organizacji reprezentującej politycznie mniejszość żydowską – oczywiście pod egidą Moskwy i PPR-u). Kluby TSKŻ znajdowały się w większych i mniejszych miejscowościach, organizowały życie kulturalne. Istniała również warstwa duchowa – Kongregacje Wyznania Mojżeszowego miały prawo prowadzenia życia duchowego, aczkolwiek oczywiście socjalistyczna Polska nikogo nie zachęcała do religijnego trybu życia. Kongregacje traktowano jako swoiste przechowalnie dla ludzi starszych – z „minionej epoki” – pozbawione fachowego przywództwa rabinicznego. Ważnymi ośrodkami były Teatr Żydowski im. E.R. Kamińskiej oraz Żydowski Instytut Historyczny” – pisze Monika KRAWCZYK w tekście pod tytułem „Marzec 1968. Nie zapomnę o Tobie, Polsko!”.

PAP/ Agata Szwedowicz/ Wszystko co Najważniejsze/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 7 sierpnia 2023