Javier Milei rozpoczął zdecydowanie rządzić Argentyną
Trzy tygodnie po objęciu urzędu prezydent Javier Milei przystępuje do urzeczywistniania swego radykalnego planu ratowania argentyńskiej gospodarki zrujnowanej za rządów peronistowskiej lewicy 150-procentową w skali rocznej inflacją i brakiem inwestycji.
Terapia szokowa argentyńskiej gospodarki
.Nowy szef państwa, który w toku kampanii wyborczej uczynił jej symbolem okazałą piłę mechaniczną, którą potrząsał w trakcie przemówień oklaskiwanych przez tłumy entuzjastów jego programu „terapii szokowej”, wysłał już do parlamentu dwadzieścia projektów ustaw podatkowych, regulujących procesy wyborcze i zaostrzających prawo karne. Ich intencją jest m.in. ograniczenie prawa do strajków i uciążliwych blokad drogowych, będących „plagą” Argentyny. Za te ostatnie grożą szczególnie wysokie kary, z konfiskatą narzędzi pracy zawodowych kierowców – ich ciężarówek.
Program redukcji administracji państwowej nowy prezydent rozpocznie od zwolnienia w pierwszym roku urzędowania siedmiu tysięcy urzędników. Jeden z dekretów nowego prezydenta postanawia, że umowy o pracę w urzędach państwowych zawarte od 1 stycznia 2023 roku nie zostaną automatycznie przedłużone na 2024 rok, co oznacza zamiar zwolnienia co najmniej siedmiu tysięcy urzędników administracji nadmiernie rozbudowanej za czasów peronistowskiego prezydenta Alberto Fernandeza.
Kilka dni temu nowy prezydent zapowiedział podjęcie trzystu rozmaitych inicjatyw w celu „stymulowania konkurencyjności” w gospodarce. Najwięcej sprzeciwów, jak wynika z reakcji argentyńskiej opinii publicznej, wywołuje perspektywa ponad trzykrotnego w skali roku wzrostu czynszów. Na razie skutki nowej polityki gospodarczej zapowiedzianej w programie prezydenta Mileia, zdaniem obozu lewicy, która utraciła władzę, zapowiadają się jako szczególnie odczuwalne przez społeczeństwo jeśli chodzi o ceny niektórych artykułów żywnościowych i wynajmu mieszkań.
„Program piły spalinowej”
.Według dziennika „La Nacion” ceny wynajmu mieszkań mogą wzrosnąć do końca 2024 toku o przeszło 300 procent, a już w styczniu tego roku możliwy jest wzrost czynszów o 145 proc. „Intensywna terapia”, którą nowy szef państwa nazywa często „programem piły spalinowej” (plano motoserra) i której po okresie „rozdawnictwa” za rządów lewicy wymaga – jak podkreśla w każdym swym wystąpieniu publicznym – argentyńska gospodarka, w założeniu Javiera Mileia powinna służyć wyzwoleniu inicjatywy i zaradności społeczeństwa.
Powtarza w swych wystąpieniach, że przyszłość kraju zależy od zwiększenia inwestycji w szybko słabnącą za rządów lewicy gospodarkę kraju, a jego program ma na celu „wyzwolenie inicjatywy Argentyńczyków i uwolnienie środków na inwestycje”. Prezydent Milei, odpowiadając na krytykę jego programu, powtarza, że 60 proc. nowych inwestycji powinno być dziełem sektora publicznego, a 40 proc. – sektora prywatnego. „Ich ciężar będzie przede wszystkim ponosiło państwo” – zapewnia przy każdej okazji Milei.
Prezydent Milei ostrzegł w sobotę w telewizyjnym orędziu noworocznym, że jeśli Kongres nie poprze jego rozległych reform, krajowi „zagrozi katastrofa biblijnych rozmiarów”. „Od 10 grudnia nakreśliliśmy plan stabilizacyjnej terapii wstrząsowej, zmniejszyliśmy rolę państwa, wdrożyliśmy nową doktrynę ładu publicznego i nakreśliliśmy ponad 500 reform i drugie tyle inicjatyw” – powiedział w swym orędziu Javier Milei.
Polskie ślady w Argentynie
.„Po polsku nie sposób się tu porozumieć. Nawet osoby pochodzenia polskiego rzadko już dziś mówią w ojczystym języku. – Wszystko zapomniałem. Dobra droga – tylko tyle potrafił powiedzieć Polak zamieszkały w Apostoles, jednym z miast w prowincji Misiones, założonym przez polskich osadników. Ale polskich śladów tu nie brakuje” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA, matematyk teoretyk, specjalistka PR, przez 18 lat rzecznik prasowy Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Autorka przypomina, że „pierwsi Polacy pojawili się w Argentynie po klęsce powstania listopadowego, a później styczniowego. Pod koniec XIX wieku pojawiła się emigracja zarobkowa. Byli to przede wszystkim chłopi, przeważnie z Galicji Wschodniej. To właśnie oni założyli miasta Apóstoles, Posadas, Obera w pólnocno-wschodniej prowincji Misiones. Dość duża grupa Polaków przybyła do Argentyny po zakończeniu II wojny światowej. Zdemobilizowani żołnierze polscy walczący na Zachodzie, nie mogli wyjechać wówczas do Stanów Zjednoczonych, ani też wrócić do kraju. Udali się więc do Argentyny. Jedni z nich, dla uczczenia córki Józefa Piłsudskiego, nazwali założoną przez siebie osadę po prostu Wanda”.
.„Trudno oszacować, ilu Polaków mieszka w Argentynie. – Jest ich około 400 tysięcy – mówi nam pan Henryk, pracownik administracyjny w Domu Polskim, mieszczącym się w Buenos Aires przy ulicy Jorge L. Borges 2076. Dom jest własnością Związku Polaków i ostatnio został gruntownie wyremontowany, dzięki dotacji Senatu RP. Mieszczą się tu biura Związku Polaków, sala widowiskowa, księgarnia polska, siedziba redakcji «Głosu Polskiego» oraz restauracja. Chlubą Domu Polskiego jest Biblioteka Polska im. Ignacego Domeyki, największy polski księgozbiór w Ameryce Łacińskiej, założony przez emigrantów dla upamiętnienia Tysiąclecia Chrztu Polski. W ramach Związku Polaków działają 34 różne organizacje, m.in. harcerstwo i Polska Macierz Szkolna. Ukazuje się tu kilka tytułów prasowych, m.in. «Głos Polski», wydawany nieprzerwanie od 1922 roku. Spotykamy tu młodą dziewczynę, która miesiąc temu przyjechała z Krakowa. Skończyła iberystykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i zaczęła pracę w Domu Polskim w Buenos Aires. Podoba jej się tu i chciałaby na stałe zamieszkać w Argentynie” – pisze Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ