Jednogłośnie przyjęta uchwała Senatu w 20. rocznicę Polski w UE

Senat przyjął w jednogłośnie uchwałę w 20. rocznicę przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. „W obliczu napięć, wyzwań i niebezpieczeństw, jakich jesteśmy świadkami, nasze członkostwo w UE powinno być fundamentem bezpieczeństwa, dobrobytu i stabilności naszego państwa” – podkreślono w uchwale.

Senatorzy jednogłośnie poparli uchwałe

.Za uchwałą głosowało wszystkich 83 senatorów biorących udział w głosowaniu.

W uchwale podkreślono, że „Senat Rzeczypospolitej Polskiej – z okazji 20. rocznicy przystąpienia Polski do Unii Europejskiej – wyraża głęboką wdzięczność wszystkim obywatelom, siłom politycznym, organizacjom oraz tym, którzy swoją pracą i zaangażowaniem przyczynili się do tego historycznego wydarzenia”.

Senat upamiętnia 20. rocznice wstąpienia Polski do Unii Europejskiej

.”Senat Rzeczypospolitej Polskiej podkreśla znaczenie podjętej 20 lat temu decyzji, która zapoczątkowała udział Polski w europejskim projekcie integracyjnym. Członkostwo w Unii Europejskiej przez minione dwie dekady stanowiło dla Polski okazję do wzmacniania i intensyfikowania współpracy międzynarodowej, jak również do przyspieszenia rozwoju gospodarczego, społecznego i kulturalnego” – zaznaczono w uchwale.

Jak dodano, Senat RP wyraża też pragnienie, aby 20. rocznica akcesji Polski do Unii Europejskiej stała się bodźcem do kontynuowania wysiłków na rzecz lepszej, silniejszej, sprawiedliwej i zjednoczonej Europy, w której Polska odgrywa aktywną i odpowiedzialną rolę. „W obliczu wielu napięć, wyzwań, zagrożeń i niebezpieczeństw, jakich jesteśmy świadkami, nasze członkostwo w Unii Europejskiej powinno być fundamentem bezpieczeństwa, dobrobytu i stabilności naszego państwa” – czytamy w uchwale.

1 maja minęło 20 lat od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Rozszerzenie z 2004 r. było największym w historii Wspólnoty – do Unii dołączyło wówczas 10 państw, oprócz Polski były to: Czechy, Słowacja, Węgry, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowenia, Cypr i Malta

Polacy się wyprostowali

.Eryk MISTEWICZ, prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy „Wszystko co Najważniejsze” pisze w swoim artykule, że Państwo pokazujące, że jest silne i dba – zaczęło się podobać. Podobało się domaganie się od Niemiec (a wkrótce miały rozpocząć się prace także wobec Rosji) reparacji za straty poniesione przez większość polskich rodzin w czasie II wojny światowej. Podobało się, że w czasie niepokojów wzmacniamy polski przemysł obronny, zwiększamy zakupy sprzętu wojskowego (w efekcie Polska z 4% wydatków na obronę jest dziś liderem wśród krajów NATO, gdy Niemiec i Francji daleko do 2%). Podobało się, że państwo polskie zachowało się jak należy, gdy nasz sąsiad został zaatakowany przez Federację Rosyjską, według scenariusza przedstawionego w Tbilisi przez tak niegdyś wyszydzanego Lecha Kaczyńskiego. Podobało się nawet to, że jeden z Polaków przygotowywać się zaczął do kolejnej, po 50 latach, podróży w kosmos.

„Podobało się, choć z kolejnymi edycjami coraz więcej osób uznawać zaczęło ten projekt za coś przecież zupełnie normalnego, że zespół Instytutu Nowych Mediów nawiązał i rozwijał relacje z redakcjami w ponad 80 krajach świata, do których co kilka miesięcy wysyłał teksty o polskiej historii i teraźniejszości. Działo się to z reguły wokół tak ważnych dla Polaków świąt 3 maja, 15 sierpnia czy 11 listopada, ale także rocznic wydarzeń, co do których uznawaliśmy, że warto opowiedzieć o nich światu, takich jak powstanie styczniowe, powstanie w warszawskim getcie, rocznica napaści Rosji na Ukrainę czy rocznica wybuchu II wojny światowej” – pisze autor.

Le Figaro”, „L’Opinion”, „Die Welt”, „The Washington Post”, „The Chicago Tribune”, „La Repubblica”, „Il Messaggero”, „El Mundo” plus dziesiątki pomniejszych redakcji z całego świata, od Wenezueli, Kanady i Brazylii, poprzez Izrael, Senegal, Zjednoczone Emiraty Arabskie, aż po Singapur i Nową Zelandię publikowały teksty wspólnie z „Wszystko co Najważniejsze”, przygotowane i pieczołowicie tłumaczone w warszawskiej siedzibie Instytutu Nowych Mediów, z wsparciem organizacyjnym w biurze w Paryżu. „Opowiadamy Polskę Światu” pozostaje największym projektem pod względem zasięgu promocji Polski w świecie. Z bardzo konkretnym pozytywnym wpływem na Polaków w kraju – rosnącą świadomością wagi polskiej historii i wielkości narodu, który współtworzą.

„Pozbycie się kompleksów przez Polaków (albo: przez Polaków, którzy się wreszcie wyprostowali) to jedno z największych osiągnięć epoki, którą opisywałem w drugiej połowie 2023 roku” – pisze Eryk MISTEWICZ.

Może z punktu widzenia Warszawy, Gdańska, Wrocławia czy Krakowa tego nie było widać, ale proces uzyskiwania czy odzyskiwania godności własnej, podmiotowości, przebiegał w szczególny sposób w mniejszych miejscowościach; tam, gdzie właściwie nikt nie spodziewałby się – po obywatelach przecież – większych oczekiwań ani od życia, ani tym bardziej od sfery publicznej, czy to na poziomie samorządowym, czy to na poziomie państwa jako organizatora życia publicznego. A jednak to w Polsce lokalnej w tempie radykalnym rosły aspiracje, rosły oczekiwania wobec państwa. Kolejne inwestycje i inicjatywy, których odbiorcami była Polska B, C, D, E, F – nakręcały poziom oczekiwań. Uznawano je za coś całkowicie oczywistego. Jako coś naturalnego postrzegano skalę budowy muzeów w każdej, niewielkiej nawet miejscowości, teatrów, a nawet filharmonii. Nie mówiąc o odbudowie bibliotek, ośrodków kultury, ośrodków zdrowia, komisariatów policji, linii kolejowych… Coś, do czego obywatele mieszkający także w mniejszych miejscowościach, płacący podatki, mają przecież naturalne, przyrodzone im prawo, a co odebrał im liberalizm prezentowany przez dekady jako religia państwowa, z osławionym już dyfuzyjno-polaryzacyjnym modelem rozwoju wyłącznie większych miast, z pozostawionym samemu sobie „interiorem”.

„Na pewno powinno działać szybciej, lepiej, z mniejszą liczbą patologii, o których przekonywały media trzymane w rękach zagranicznych wydawców (ale też nie sposób w demokratycznym systemie prawnym działać tak, jak Francuzi, którzy zakazali ingerencji zagranicznych w system medialny – tak, znam ten argument, wielokrotnie słyszałem). Na pewno Polska powinna rozwijać się szybciej, ambitniej, z korzyścią także dla mniejszych miast i miasteczek. Ale też spokojniej, bez radykalizmu ani w politycznej kuchni, z wojennymi okrzykami i niewielką efektywnością wprowadzanych zmian, ani radykalizmu epatującego z kontrolowanych przez państwo mediów. Rozbudzone ambicje Polaków, rozbudzone przez aktywność polskiego państwa, godność, wyprostowanie, a przy tym spokój i nadzieja na rozwój” – podsumowuje autor.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 maja 2024