Jochen BÖHLER we „Wszystko co Najważniejsze”
11 grudnia 1969 r. urodził się Jochen BÖHLER, niemiecki historyk, specjalista w zakresie dziejów II wojny światowej i relacji polsko-niemieckich. Redakcja przypomina z tej okazji teksty jego autorstwa, które ukazały się we „Wszystko co Najważniejsze”.
Jak Europa Środkowa wykorzystała upadek imperiów w 1918 r.
.„Powszechnie znany jest fakt, że w swojej Litanii pielgrzymskiej Adam Mickiewicz już w XIX wieku przepowiedział wojnę, w której wyniku pewnego dnia powstanie na nowo państwo polskie. Nie mógł wtedy wiedzieć, jak bardzo miał rację. Współcześni Mickiewiczowi nie mogli przewidzieć rozwoju sytuacji w latach 1914–1918. Chociaż wiek XIX w Europie Środkowo-Wschodniej był czasem pojawienia się nacjonalizmów, to rozwinęły się one w ramach istniejących wtedy mocarstw. Wewnątrz poszczególnych imperiów rywalizowały ze sobą różne ruchy narodowe i jednocześnie były tłumione przez władze” – pisze Jochen BÖHLER w tekście „Jak Europa Środkowa wykorzystała upadek imperiów w 1918 r.”.
Jak podkreśla, „sprawa polskiej państwowości leżała między tymi dwiema skrajnościami. W Piłsudskim II Rzeczpospolita miała udanego dowódcę wojskowego, a w Romanie Dmowskim – doświadczonego dyplomatę. Żaden z nich nie cieszył się jednak szczególną popularnością wśród mocarstw zachodnich: Dmowskiego uważano za antysemitę, a Piłsudskiego za zbytniego ryzykanta”.
Historyk dodaje, że „jednak po tym, jak latem 1920 r. wojska polskie, przy dużym szczęściu, zatrzymały Armię Czerwoną pod Warszawą, wahadło przechyliło się na korzyść Polski. Mocarstwa zachodnie wolały suwerenne państwo polskie niż ZSRR z granicą położoną zbyt daleko na zachód”.
„Jeśli przyjrzymy się powstawaniu w tym okresie Czechosłowacji, Węgier i Polski, dojdziemy do otrzeźwiającego wniosku, że proces ten miał stosunkowo niewiele wspólnego z wysiłkami poszczególnych ruchów narodowych. Decydującymi czynnikami były raczej: upadek imperiów Niemiec, Austrii i Rosji po I wojnie światowej, w dużej mierze przypadkowy wynik walk granicznych w latach 1918–1921 i wreszcie kaprysy mocarstw zachodnich, które wykazywały stosunkowo słabe zainteresowanie Europą Środkowo-Wschodnią i miały niewielką wiedzę dotyczącą tego obszaru” – twierdzi Jochen BÖHLER.
Odrodzenie Polski 1918–1921
.„Mit o narodzie polskim zjednoczonym w momencie odzyskania niepodległości jest sprzeczny z kluczowymi ustaleniami historiografii” – pisze Jochen BÖHLER w tekście „Phoenix w ogniu. Odrodzenie Polski 1918–1921”.
Historyk zaznacza, że „kiedy patrzymy dziś na odrodzenie państwa polskiego 100 lat temu, nasza uwaga skierowana jest przede wszystkim, i słusznie, na osiągnięcia i zasługi wielkich mężów stanu – Piłsudskiego, Paderewskiego, Dmowskiego – których wkład był decydujący. Po 123 latach niewoli zostało osiągnięte to, co uważano za niemożliwe – niepodległe państwo polskie, ostatecznie proklamowane w listopadzie 1918 r. Ten wielki moment w historii Polski obchodzony jest w rocznicę – 11 listopada – jako najważniejsze święto zjednoczonego narodu polskiego. W 2018 roku wydałem książkę w językach polskim i angielskim, która podważa ten mit”.
„Zgodnie z jednomyślnymi ustaleniami historyków polskich i niepolskich, masy chłopskie – około 80 procent ludzi, którzy na początku XX wieku mówili po polsku – nie były jeszcze objęte ideą narodu. Z wyjątkiem mniejszej, wykształconej klasy wiejskiej chłopi polscy w 1918 r. nadal myśleli głównie w kategoriach imperialnych, nie krajowych. Duża część z nich była sceptyczna wobec niepodległego polskiego państwa narodowego. Latem 1920 r., kiedy u bram Warszawy znajdowała się Armia Czerwona, studenci i młodzież szkolna jako ochotnicy masowo zgłaszali się na front, ale prawie nie było synów chłopskich. Po czterech latach wojny światowej i dwóch latach walk granicznych woleli oni pracować w swoich gospodarstwach, o ile przetrwają. W 1920 r. wielu rolników obwiniało nowy rząd Polski za wojnę z Rosją” – pisze Jochen BÖHLER.
Dodaje, że „nie tylko kwestia społeczna w Polsce stoi w sprzeczności z przekonaniem o zjednoczeniu narodu polskiego w 1918 roku. Pytanie o to, kto należał do narodu polskiego, a kto nie, powstało również z punktu widzenia etnicznego i kulturowego”.
„Prawdopodobnie najlepiej znany jest fakt, że za Piłsudskim i Dmowskim w 1918 r. stały dwa zwalczające się nawzajem obozy polityczne. Niewiele osób wie jednak, że ten podział kraju poszedł tak daleko, że jest porównywalny z obecnym podziałem politycznym Polski. W grudniu 1918 r. w Paryżu Dmowski proponował wysłanie Armii Hallera do Warszawy w celu obalenia rządu Piłsudskiego. Jak później przyznał, nie zrobił tego, by uniknąć pogrążenia kraju w otwartej wojnie domowej. Jednak walki graniczne, morderstwa i grabieże w latach 1918–1921 wywoływały u wielu mieszkańców II Rzeczypospolitej poczucie, że są w środku wojny domowej. W 1918 roku Polska nie była zjednoczona etnicznie i politycznie. Świadczą o tym również konflikty z mniejszościami II Rzeczypospolitej w okresie międzywojennym i zamach majowy Piłsudskiego w roku 1926” – pisze Jochen BÖHLER.
Niemcy popierali politykę Hitlera
.„Niemcom zależało na powiększeniu terytorium o obszary na Wschodzie. Berlin znalazł w tym porozumienie z Moskwą. Ale też Niemcom odpowiadał ten cel ataku. Dla zdecydowanej większości z nich Polska była «sezonowym państwem», które powstało dopiero w 1918 r. – w dodatku w części na terenach, które niedawno wchodziły w skład Niemiec. Zdecydowana większość Niemców uważała Śląsk, czy Wielkopolskę za obszary niemieckie i była zdania, że Niemcy mają prawo odzyskać te ziemie” – pisze Jochen BÖHLER w tekście „Niemcy popierali politykę Hitlera”.
Jak podkreśla, „III Rzesza nie miała oporów przed najbardziej nawet brutalnymi metodami podboju przede wszystkim dlatego, że istotą ówczesnych rządów była rasistowska ideologia, twierdząca, że Niemcy należą do rasy nadrzędnej, mającej rządzić całym światem – i mającej prawo sięgać po wszelkie metody do tego prowadzące. Zgodnie z założeniami tej ideologii inne rasy, jak np. Żydzi, Słowianie, nie miały prawa istnieć”.
„Niemcy ten projekt popierali z prostej przyczyny: przynosił spodziewane rezultaty. Warto w tym miejscu przypomnieć, jak wyglądał początek wojny. Hitler najpierw pokonał Polskę, później jeszcze szybciej Francję. Przywódcy III Rzeszy już wcześniej stopniowo oswajali swoich obywateli z przemocą. Najpierw w Niemczech doszło do pogromów żydowskich w 1938 r. W kolejnym roku doszło na napaści na Polskę, później na kolejne kraje. Na początku wojny ze Związkiem Radzieckim też wszystko szło bardzo dobrze. To oddziaływało na Niemców, którzy byli upojeni sukcesami. Uwierzyli w to, co mówił im Hitler – że ich przeznaczeniem jest panowanie nad całą Europą” – pisze Jochen BÖHLER.
„Dlaczego nikt (…) nie protestował? Niemiecki historyk Götz Aly w swojej książce Państwo Hitlera twierdzi, że w latach 1939–1945 III Rzesza uzyskała równowartość ponad 2 bilionów euro (według dzisiejszej wartości nabywczej) z grabieży krajów okupowanych. Część tych pieniędzy trafiło do kieszeni zwykłych Niemców i to sprawiało, że niemal do końca wojny Niemcom żyło się bardzo dobrze – głównie dzięki brutalnej okupacji innych państw. Dlatego też przywódcy III Rzeszy cieszyli się niemal do końca szerokim poparciem. Zaczęło się to zmieniać dopiero wtedy, gdy alianci zaczęli bombardować niemieckie miasta. Gdy Niemcy na własnej skórze odczuli koszmar wojny, zaczęło się zmieniać ich nastawienie do niej” – twierdzi Jochen BÖHLER.