Kanada zaprzestaje rządowej pomocy dla mediów

Kanada

Kanada wspierała przez minione lata dziennikarstwo, jednak z końcem marca skończą się programy pomocowe. Niektórzy z beneficjentów tych subwencji zwalniają już dziennikarzy.

Kanada zaprzestaje rządowej pomocy dla mediów

.Jednym z najgłośniejszych newsów w kanadyjskich mediach były w ostatnich dniach ogłoszone przez Bell, firmę telekomunikacyjną i medialną, zwolnienia 4,8 tys. osób, w tym setek dziennikarzy. To największe cięcia w spółce od 30 lat – przyznał sam koncern. Jak skomentował na gorąco premier Kanady Justin Trudeau, jest to „beznadziejna decyzja”.

Bell to jeden z największych kanadyjskich dostawców internetu, telefonii, właściciel rozgłośni radiowych i telewizyjnych. Firma sprzeda 45 z 103 stacji radiowych, zakończy też produkcję wielu serwisów informacyjnych.

Jednak dzięki zniesieniu niektórych opłat licencyjnych Bell otrzymał ponad 40 mln CAD wsparcia rządowego – przypomniała kilka dni temu minister dziedzictwa Pascale St-Onge. Firma przynosi zyski, a dzięki przyjętej w ubiegłym roku ustawie o informacji w internecie otrzyma pewne opłaty od takich koncernów jak Google za wykorzystywanie materiałów dziennikarskich. Bell, który narzeka na spadek wpływów z reklam, zamierza tymczasem podwyższyć dywidendę – podał publiczny nadawca CBC.

„To erozja nie tylko dziennikarstwa, wysokiej klasy lokalnego dziennikarstwa w chwili, gdy ludzie potrzebują go bardziej niż kiedykolwiek ze względu na dezinformację i fałszywe newsy (…). To podważa naszą demokrację, nasze możliwości relacjonowania wydarzeń” – powiedział tydzień wcześniej Trudeau.

CBC ogłosił w grudniu 2023 roku, że zwalnia 600 pracowników, czyli 10 proc. zatrudnionych i zaprzestanie niektórych produkcji, ponieważ firmie brakuje 125 mln CAD. Prezes CBC Catherine Tait została w związku z tym wezwana do złożenia wyjaśnień w parlamencie.

„Kanada korporacyjna (…) zarzuciła swoje zobowiązania wobec społeczności, dzięki którym się wzbogaciła” – ocenił Trudeau, zaś premier Kolumbii Brytyjskiej David Eby nazwał Bella i podobne firmy „korporacyjnymi wampirami”.

Wydarzenia w Bellu i CBC to bowiem tylko część problemu kanadyjskich mediów. W ogłoszonym w październiku 2022 roku programie pomocy rządowej przeznaczono 40 mln CAD na inwestycje w innowacyjne pomysły w mediach. Od 2019 roku w ramach inicjatywy na rzecz lokalnego dziennikarstwa, w tym na wynagrodzenia, budżet przekazał mediom 50 mln CAD i to właśnie ten program skończy się z marcu.

Wydatki na media

.Rząd udzielał mediom pomocy, choć w roku 2017 w szeroko komentowanym raporcie „Pęknięte lustro: informacje, demokracja i zaufanie w epoce cyfrowej”, przygotowanym przez think tank Public Policy Forum, podkreślono konieczność utrzymania niezależności mediów. Jednak autorzy dokumentu zastrzegli, że jest to właściwie kwestia sporna, ponieważ „jak pomagać czemuś, co jest coraz mniej zdolne do wykonywania swojej pracy, a jednocześnie utrzymać jego niezależność”. W raporcie podliczono, że w ciągu siedmiu lat zamknięto lub połączono 225 tygodników i 27 gazet codziennych.

Poprzedni premier Kanady (2006 – 2015), konserwatysta Stephen Harper, zmniejszał wydatki na media publiczne, a do rady dyrektorów CBC wprowadził konserwatywnych polityków – napisał portal National Observer.

Harperowi wytykano przychylność dla korporacji, a w 2012 roku Ipsos odnotował, że 68 proc. Kanadyjczyków nie chce, by rząd federalny zgadzał się na sprzedaż kanadyjskich firm zagranicznym inwestorom. Jednak sytuacja mediów budziła niepokój już wcześniej. Komisja Senatu w raporcie z 2006 roku skrytykowała m.in. niespotykaną w krajach rozwiniętych koncentrację mediów w rękach jednej rodziny w prowincji Nowy Brunszwik.

Znacznie wcześniej powstały dwa inne raporty; we wnioskach komisji senatora Keitha Daveya z 1970 roku zwrócono uwagę, że w latach 50. i 60. nastąpiły procesy „fuzji i monopolizowania napędzane zwiększoną konkurencją o dochody z reklam”. „Najważniejszą kwestią dla branży w tym okresie stała się stopniowa koncentracja własności gazet, która wywołała ogólne załamanie konkurencji na kanadyjskim rynku” – napisano w parlamentarnym podsumowaniu obu raportów.

W 1911 roku w Kanadzie były 143 dzienniki i od tego czasu ich liczba się stale zmniejsza.

Dziennikarstwo przetrwa

Na temat zmian w postrzeganiu świata do jakich doprowadziło pojawienie się mediów społecznościowych, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Dariusz ROSIAK w tekście „Dziennikarstwo przetrwa„.

„Nie ma takiej konieczności, która wszystkim nam każe skończyć z kontem na Facebooku, profesjonalnych dziennikarzy nie zastąpią bloggerzy, nie wszystkie gazety zostaną przepisane na smartfone’owe aplikacje, gatunki dziennikarskie takie jak reportaż, czy dogłębna analiza polityczna pisana przez obserwatora próbującego zachować partyjną bezstronność przetrwają, podobnie jak ideowe (choć niekoniecznie partyjne) zaangażowanie tytułów medialnych”.

„Niewątpliwie media społecznościowe, zwłaszcza Facebook, zmieniają sposób w jaki opisujemy i odbieramy świat. Nie wiemy jeszcze jak zmieniają. Facebook jest jak nowe lekarstwo, które świat próbuje na miliardzie ochotników. Jego skutki dla człowieka, zarówno pozytywne jak i negatywne w pełni będziemy w stanie ocenić co najmniej po jednym pokoleniu (zakładając oczywiście, że Facebook przetrwa tak długo, o czym za chwilę). Dziś wiadomo na przykład, że wskutek działania mediów społecznościowych obalane są obowiązujące wcześniej kryteria obecności w życiu publicznym, zwłaszcza kryterium profesjonalizmu, cokolwiek ono oznacza, choćby weryfikację umiejętności osoby wchodzącej na rynek przez grupę osób starszych, już na tym rynku będących”.

„Andy Warhol mówił o piętnastu minutach popularności dla każdego, dziś każdy może być popularny całe życie – wystarczy, że zbierze wystarczająco dużo “znajomych”. Nie musi nic umieć, ani na niczym się znać, wystarczy być. Pękają bariery prywatności. Od początku cywilizacji ludzie funkcjonowali w małej skali i – z nielicznymi wyjątkami – anonimowo. Nasze słowa były słyszane przez kilka osób i szybko zapominane, nasze nazwiska były znane niewiele większej grupie osób. Prawdopodobnie wszyscy, którzy czytają ten tekst znają zasadę sześciu znajomych – sześć osób dzieli nas od każdego człowieka na ziemi. Tylko że tej zasady już nie ma. Chcesz zostać “znajomym” Lionela Messiego, albo Królowej angielskiej – wejdź na Facebooka i kliknij gdzie trzeba” – pisze Dariusz ROSIAK.

PAP/Anna Lach/WszystkocoNajważniejsze/eg

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 lutego 2024