Kanclerz Niemiec Olaf Scholz z wizytą w Waszyngtonie
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz przebywa z wizytą w Waszyngtonie. Głównym tematem jego rozmów jest zapewnienie dalszej pomocy USA dla Ukrainy. Scholz zaapelował o kontynuowanie wsparcia dla Kijowa.
Niemiecki polityk rozmawiał z przedstawicielami Senatu
.”Dobrze było ponownie porozmawiać z senatorami z obu partii (Demokratów i Republikanów). Ukraina potrzebuje naszego pełnego wsparcia, aby bronić się przed agresją Rosji” – napisał kanclerz na platformie X po spotkaniu z deputowanymi do Senatu USA. Komentarz został opublikowany w języku angielskim w nocy z 8 na 9 lutego.
Kanclerz spotkał się z amerykańskimi politykami podczas kolacji, rozpoczynającej jego wizytę roboczą w Waszyngtonie.
9 lutego w godzinach popołudniowych Scholz przeprowadzi w Białym Domu rozmowy z prezydentem USA Joe Bidenem. Spotkanie w cztery oczy ma potrwać około godziny.
Prezydent Joe Biden i Olaf Scholz będą rozmawiali o pomocy dla ukrainy
.Przed wyjazdem do USA Scholz po raz kolejny przestrzegł przed skutkami ograniczenia wsparcia zachodnich partnerów dla Kijowa. „Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zapobiec zwycięstwu Rosji” – zadeklarował Scholz w gościnnym artykule dla dziennika „Wall Street Journal”. „Jeśli tego nie zrobimy, wkrótce możemy obudzić się w świecie, który jest jeszcze bardziej niestabilny, groźny i nieprzewidywalny, niż podczas zimnej wojny” – ocenił kanclerz.
Europa mogłaby się stać jeszcze bezpieczniejsza
.Suwerenne, silne Niemcy, mogłyby z pomocą Stanów Zjednoczonych znowu stać się bastionem wolnej Europy. Na łamach Wszystko co Najważniejsze piszą o tym William COURTNEY, starszy współpracownik w RAND Corporation oraz były ambasador USA w Kazachstanie i Gruzji i Peter A. WILSON starszy analityk RAND ds. międzynarodowych i obronności. Zdaniem tych ekspertów, Republika Federalna Niemiec powinna brać przykład z polityki zagranicznej dawnych Niemiec Zachodnich, które w czasach zimnej wojny były jednym z liderów europejskiej obronności.
Autorzy artykułu przypominają, że w latach 50. ubiegłego wieku zbrojenie Niemiec Zachodnich i ich wejście do NATO budziły kontrowersje. Kanclerz Konrad Adenauer wezwał mocarstwa okupacyjne do wzmocnienia sił niemieckich i udzielenia Niemcom Zachodnim gwarancji bezpieczeństwa.
„Niemcy Zachodnie uzyskały te gwarancje po wejściu do NATO w 1955 roku. Stało się to pomimo podziału Niemiec i pewnej niechęci ze strony niektórych krajów europejskich, na przykład Francji. Stany Zjednoczone wspierały wówczas wejście Niemiec Zachodnich do Sojuszu, a dziś wspierają w tym Ukrainę. Przywódcy NATO zgodzili się przyspieszyć procedury” – zaznaczają eksperci.
Co więcej, podobnie jak w czasach zimnej wojny NATO postrzega swoje zobowiązanie na podstawie art. 5 – według którego atak na jednego z członków Sojuszu jest atakiem na wszystkie państwa sojusznicze – jako bardziej wykonalne przy obecności sił natowskich w obszarach podwyższonego zagrożenia.
„Bezpieczeństwo Niemiec Zachodnich zależało w znacznym stopniu od obecności na ich terenie wojsk sojuszniczych, wzmacnianych w sytuacjach kryzysowych. Zachodnioniemiecka armia została bowiem utworzona dopiero w 1956 roku i nie osiągnęła pełnej gotowości aż do późnych lat 60. W Niemczech Zachodnich ulokowano dwie trzecie z ponad 400 000 amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Europie. Coroczne ćwiczenia REFORGER sprawdzały zdolność USA do szybkiego wzmocnienia sił zbrojnych tego kraju” – pisze William COURTNEY i Peter A. WILSON.
Ich zdaniem w nadchodzących latach Polska i Ukraina będą dysponować znacznie większymi siłami zbrojnymi niż ówczesne Niemcy Zachodnie. Wojska polskie i ukraińskie są modernizowane i należą do najsilniejszych w Europie. Armia ukraińska jest zahartowana w boju i przystosowana do nowoczesnych działań wojennych o wysokiej intensywności.
„Stany Zjednoczone obecnie utrzymują w Polsce skromne siły rotacyjne – około 10 000 żołnierzy. Na Ukrainie nie ma ich wcale. Zwiększenie tej liczby w przyszłości może być niezbędne, by skutecznie odstraszać Rosję, poprawić logistykę i zapewnić wsparcie wysokiej klasy. To ostatnie może obejmować wywiad, obserwację i rozpoznanie, obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową, artylerię, samoloty, środki walki elektronicznej i operacje specjalne. Stany Zjednoczone już zapewniają niektóre z tych elementów” – dodają autorzy.
Według ekspertów, zwiększona liczba wojsk USA w Polsce i Ukrainie stworzyłaby zapewne nowe możliwości. Ze względu na silną rosyjską obronę przeciwlotniczą Stany Zjednoczone powinny wystawić myśliwce F-35 typu stealth, uzbrojone w pociski nowej generacji. Ponadto siły amerykańskie mogłyby wprowadzić zaawansowane pociski precyzyjnego rażenia dalekiego zasięgu (PrSM – Precision Strike Missile) w miejsce pocisków balistycznych ATACMS, które wkrótce prawdopodobnie zostaną dostarczone Ukrainie.
„Ożywione rosyjską agresją państwa członkowskie NATO mogą wyjść z tej wojny silniejsze i bardziej zaangażowane w obronę Europy, osiągając w tym zakresie poziom niespotykany od zakończenia zimnej wojny. Gdyby ponadto Ukraina weszła do Sojuszu, a ten zapewniłby jej dostawy nowoczesnej broni, Europa mogłaby się stać jeszcze bezpieczniejsza” – podsumowują specjaliści.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB