Kiedy Chiny zbudują reaktor jądrowy na Księżycu?

Wstępne plany budowy Międzynarodowej Stacji Badawczej na Księżycu (ILRS), projektu pod egidą chińskiej i rosyjskiej agencji kosmicznej, zakładają, że powstanie reaktor jądrowy na Księżycu – wynika z prezentacji Pei Zhaoyu, głównego inżyniera chińskiej misji Chang’e 8.
Pekin i Moskwa w przestrzeni kosmicznej
.Przedstawiony w 2024 roku plan ILRS zakłada zbudowanie do 2035 r. „podstawowego modelu” stacji na południowym biegunie Księżyca.
Misja Chang’e 8, która zaplanowana jest na 2028 r., ma przygotować grunt pod budowę stałej, załogowej bazy księżycowej.
Źródłem energii dla bazy mogą być także wielkopowierzchniowe panele słoneczne, które zostaną rozmieszczone na powierzchni Srebrnego Globu – przekazał Pei podczas prezentacji.
Chiny, które dysponują własną stacją kosmiczną, chcą do 2030 roku wysłać taikonautów na Księżyc.
Program Artemis amerykańskiej agencji NASA zakłada powrót astronautów wcześniej, bo już w grudniu 2025 r.
Zgodnie z planami ogłoszonymi przez chińską agencję kosmiczną CNSA i rosyjski Roskosmos, ILRS ma dawać możliwość prowadzenia długoterminowych badań z wielu dziedzin, a w dalszej perspektywie także stanowić bazę dla misji załogowych.
Czy astreoidy są pełne surowców?
.Odkryto już jakieś pół miliona asteroid, większość z nich krąży po orbitach między Marsem a Jowiszem. Większość z nich ma promień nieprzekraczający ok. 10 km. W oparciu o badania rozkładu wielkości asteroid można oszacować ogólną liczbę wszystkich asteroid, w tym tych, które są zbyt małe, aby mogły zostać odkryte, zazwyczaj o średnicy mniejszej niż 10 km. Oczywiste jest, że mniejsze ciała są liczniejsze, a najwięcej jest asteroid zbyt małych, aby mogły być łatwo wykryte z Ziemi.
Wniosek ten jest szczególnie istotny, kiedy badamy niewielki podzbiór tych asteroid, które wyróżniają się tym, że krążą po orbitach od pasa planetoid i przecinają orbitę Ziemi. Kilka tysięcy tych obiektów jest już znanych. Istnieje program badawczy, którego celem jest umożliwienie śledzenia orbit co najmniej 90 proc. tych obiektów. Ponieważ zbliżają się na niewielką odległość od naszej planety, wiele z nich, bliskich Ziemi (NEO – Near Earth Objects), o średnicy zaledwie kilkudziesięciu metrów, zostało zaobserwowanych za pomocą teleskopów, a nawet radarów. Już teraz znajdujemy mniej więcej jeden mały obiekt typu NEO na miesiąc, zbliżający się do Ziemi na odległość Księżyca. Szacujemy, że musi istnieć wiele tysięcy obiektów podobnych wielkością do tego, który eksplodował nad Czelabińskiem, ale które nie zostały jeszcze odkryte.
Jakie surowce warte eksploatacji znajdziemy w tych asteroidach? Możemy zgadywać, że skład asteroid odpowiada składowi meteorytów. Ok. 10 proc. masy zwykłego meteorytu stanowią metale, głównie żelazo i nikiel, ale są tam również znaczne ilości cenniejszych metali, takich jak złoto, platyna, miedź, srebro czy cynk. Jeśli założymy, że w przeciętnej asteroidzie te metale występują w takich proporcjach jak w meteorytach, i sprawdzimy rynkową wartość tych metali, to możemy obliczyć wartość całej asteroidy.
Wyniki są oszałamiające. Nawet w przypadku asteroidy o średnicy zaledwie jednego kilometra samo żelazo stanowi 100 milionów ton materiału. Biorąc pod uwagę wartość tony tego surowca, można zauważyć, że jest ona warta dziesiątki miliardów dolarów. Żelazo stanowi tylko część asteroidy; metalowi temu towarzyszą również znacznie rzadsze metale, takie jak platyna i złoto. Można by oczekiwać, że taka asteroida byłaby dodatkowo źródłem metali o wartości ponad 20 miliardów dolarów.
Jednak rzut oka na tę kalkulację uświadamia, że jest ona dosyć naiwna. Oczywiście nie odzwierciedla ona w najmniejszym stopniu, jak pojawienie się nowego, tak obfitego źródła wpłynęłoby na rynki tych surowców. Trzeba też uwzględnić, jak kosztowne byłyby faktyczne dotarcie do takiej asteroidy, jej eksploatacja i powrót z urobkiem na Ziemię.
Obranie na celownik mniejszych NEO niewątpliwie zmniejszyłoby koszty i pozwoliłoby na ich eksploatację jeszcze w czasie, gdy znajdują się blisko Ziemi. Jaka przy tych samych prostych założeniach byłaby wartość 15-metrowego meteoroidu, podobnego do tego, który eksplodował nad Czelabińskiem? Tak mały obiekt prawdopodobnie miałby większą gęstość, co zwiększałoby ilość cennych metali, które można by z niego pozyskać.
Możemy obliczyć, że miałby on wartość wynoszącą prawdopodobnie tylko ok. 100 000 dolarów – inwestycja w statek kosmiczny, który miałby pozyskać materiał, pochłonęłaby większą sumę. Więcej można by zyskać, gdyby sprzedać fragmenty tego meteoroidu kolekcjonerom po przystępnych cenach!
Spośród wszystkich wątpliwych założeń powyższych wyliczeń, najbardziej błędne jest jednak to, że najcenniejszym zasobem NEO byłyby metale, które miałyby być przetransportowane na Ziemię do produkcji lądowej. Ale w przestrzeni kosmicznej można znaleźć także inne zasoby, takie jak energia słoneczna. Jeśli możemy zbudować roboty do eksploatacji asteroid, to dlaczego nie zbudować innych robotów, wykorzystujących energię słoneczną do przetwarzania i wzbogacania minerałów? Trzecia generacja robotów mogłaby wykorzystać te minerały i energię do produkcji dóbr użytecznych zarówno w przestrzeni kosmicznej, jak i na Ziemi.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/guy-consolmagno-sj-pokojowe-korzystanie-z-zasobow-ukladu-slonecznego/
PAP/MB