Kierunek lekarsko-dentystyczny najpopularniejszym na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi
Kierunek lekarsko-dentystyczny cieszył się największym zainteresowaniem podczas tegorocznej rekrutacji na Uniwersytet Medyczny w Łodzi. O jedno miejsce starało się 17 kandydatów. O każdy indeks na kierunku lekarskim ubiegało się 10 osób – podsumowała uczelnia I etap rekrutacji.
Kierunek lekarsko-dentystyczny przoduje na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi
.Uniwersytet Medyczny (UMed) w Łodzi podsumował pierwszy etap tegorocznej rekrutacji na studia stacjonarne. Absolwenci szkół średnich mogli starać się o przyjęcie na kierunki: analityka medyczna, farmacja, fizjoterapia, lekarsko-dentystyczny i na lekarski.
„W statystykach przoduje kierunek lekarsko-dentystyczny. W tym roku o przyjęcie na studia kształcące stomatologów ubiegało się prawie 2,1 tys. osób. Niezmienną popularnością cieszą się kierunki lekarskie, w tym unikatowe w skali kraju studia prowadzone w ramach umowy z Ministerstwem Obrony Narodowej” – przekazała rzeczniczka Uniwersytetu Medycznego Joanna Orłowska.
Z danych uzyskanych po podsumowaniu pierwszego etapu rekrutacji wynika, że z roku na rok coraz więcej kandydatów na medyków wybiera studia na łódzkiej uczelni. Dotychczasowa liczba aplikacji online wyniosła 16 531, z czego 13 096 kandydatów dokonało opłaty rekrutacyjnej. W ubiegłym roku te liczby wynosiły odpowiednio: 15 952 i 12 725.
W tegorocznej rekrutacji na kandydatów czeka 2888 miejsc na 15 kierunkach studiów. Jeśli chodzi o studia stacjonarne, to na najpopularniejszym kierunku lekarsko-dentystycznym przygotowano 120 miejsc – na jedno przypadało 17 kandydatów. Nie mniej oblegany kierunek lekarski oferuje 520 miejsc, z czego 200 dotyczy edukacji lekarzy wojskowych.
Pozostałe kierunki
.Uniwersytet Medyczny w Łodzi jako jedyna uczelnia w Polsce kształci przyszłych lekarzy wojskowych w ramach limitu miejsc Ministerstwa Obrony Narodowej. Oprócz tradycyjnych przedmiotów wymienianych w standardach nauczania dla kierunku lekarskiego zawiera on przedmioty tzw. wojskowo-medyczne i wojskowe. Duży nacisk kładzie się na zajęcia sportowe i rekreacyjne, dlatego aby zostać studentem podchorążym, trzeba zdać także egzamin sprawnościowy. Przyszli lekarze wojskowi są skoszarowani w Wojskowym Centrum Kształcenia Medycznego w Łodzi – koszty ich utrzymania pokrywa MON, który także płaci im żołd.
Trzecim pod względem popularności kierunkiem jest analityka medyczna, gdzie na jedno miejsce przypada w tym roku 5,5 kandydata. Rok temu dostępnych było 60 miejsc, w obecnej rekrutacji ich liczbę zwiększono do 70.
Niezmienną popularnością cieszy się fizjoterapia – 180 miejsc i 4 kandydatów ubiegających się o każde z nich. Nieznacznie zmalało zainteresowanie studiowaniem farmacji (180 miejsc), gdzie na jedno miejsce przypada w tym roku 3 chętnych, a w poprzedniej rekrutacji było ich o jednego więcej.
„Rekrutacja nadal trwa. Wciąż można rejestrować się na studia niestacjonarne jednolite magisterskie, na kierunki: lekarski, lekarsko-dentystyczny oraz studia I stopnia na kierunki: biotechnologia, elektroradiologia, dietetyka, kosmetologia, pielęgniarstwo, położnictwo, zdrowie publiczne, ratownictwo medyczne. Szczegółowy harmonogram rekrutacji i dodatkowe informacje są w naszym serwisie rekrutacyjnym” – dodała Orłowska.
Co studiować? Jeśli studia wyższe mają mieć jakikolwiek sens
.„Szukajmy… mistrza. Już od początku, od pierwszych kroków w szkolnictwie wyższym. Nie traćmy czasu na marne studia z marnymi wykładowcami, o których nie będziemy pamiętali już za chwilę. Szkoda czasu, szkoda życia” – pisze Eryk MISTEWICZ, prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy „Wszystko co Najważniejsze”.
Jego zdaniem „nie jest naprawdę najważniejsze, co studiujemy, ani na jakiej uczelni, ale to: u kogo. Kogo spotkamy na naszych zajęciach. Kto nauczy nas podstaw w trakcie zajęć na pierwszym roku, rozpalając w nas przy tej okazji chęć pogłębiania wiedzy lub robiąc wszystko, aby tę chęć pogłębiania wiedzy, zadawania pytań, szukania odpowiedzi zabić w zarodku”.
„Odrzucam tezę, że tuż po liceum można trafić dokądkolwiek, że pierwsze lata na studiach to tylko kwestia nauczenia się rzemiosła, jakiego takiego obycia. Nie. To lata kształtujące podejście do nauki, wiedzy. Definiujące, jakim będziemy człowiekiem, także — pracownikiem. Jaką i gdzie, z kim, znajdziemy pracę. Jaką będziemy mieli szansę w życiu zawodowym” – pisze Eryk MISTEWICZ.
Jak podkreśla, „jeśli chcemy sensownie studiować, idźmy za mistrzami. W Europie jest kilka miejsc szczególnych, w rodzaju intelektualnych hubów gromadzących mistrzów naszej epoki. I to niezależnie od tego, o jakim kierunku studiów mówimy. Florencja, Genewa, Paryż, Sophia-Antipolis, Rennes, Londyn, Grenoble, Tallin… Florencję wspominam z uwagi na spotkania ze studiującymi tam Polakami. Nauki społeczne stoją tam na najwyższym z możliwych poziomów, praca z mistrzami. I otwarte drzwi do kariery naukowej lub pracy na każdym z wymarzonych stanowisk, w każdej z wymarzonych instytucji czy firm w Europie lub Stanach, raczej z wykluczeniem Polski. (Co zresztą mogliby robić po studiach dających im wiedzę wielokrotnie przekraczającą najbardziej uśredniony poziom kadry naukowej w Polsce? Ile mieliby lat, gdyby wreszcie objęli jakiekolwiek samodzielne poważniejsze stanowisko, mogli samodzielnie poprowadzić istotne badania…?)”.
„Co powinienem studiować: medycynę, socjologię, psychologię społeczną, biologię, komunikację społeczną, stosunki międzynarodowe, politologię, dziennikarstwo, cyberbezpieczeństwo, historię, religioznawstwo, filozofię…?” – pyta prezes Instytutu Nowych Mediów. „Cokolwiek zacznę studiować, doprowadzi mnie to do celu. O ile nie będę marnował swojego czasu. I o ile znajdę Mistrza” – twierdzi Eryk MISTEWICZ.
PAP/Agnieszka Grzelak-Michałowska/WszystkoCoNajważniejsze/PP