Kim był Edward Dwurnik?

Edward Dwurnik

Edward Dwurnik był robotnikiem sztuki. Sztukę stawiał na pierwszym miejscu. Mówił, że w malarstwie jest egoistą, i kiedy tworzył, nic innego się nie liczyło – mówi Małgorzata Czyńska, autorka książki „Dwurnik. Robotnik sztuki”.

Edward Dwurnik – malarz i grafik

.Książkę Małgorzaty Czyńskiej stanowi wywiad rzeka z Edwardem Dwurnikiem – rozmowa z malarzem została przeprowadzona w 2015 r. „To nie był impuls, że nagle zainteresowałam się Dwurnikiem. Znałam go już dobrych kilka lat wcześniej. Brałam udział w pracach przy kilku jego wystawach, znałam go prywatnie” – podkreśliła w rozmowie autorka książki.

Zdaniem Czyńskiej Dwurnik był postacią skomplikowaną. „Z tego też powodu na początku bardziej się przestraszyłam, niż ucieszyłam z propozycji przeprowadzenia z nim rozmowy. Edward w tym czasie był ulubieńcem mediów i wielkim prowokatorem. Do legendy przeszły różne historie, kiedy dla żartu wkręcał dziennikarzy. Bałam się, czy odróżnię blef od prawdy” – podkreśliła. Prace nad wywiadem trwały prawie pół roku. „Edward okazał się wspaniałym kompanem i rozmówcą, bardzo ciepłym człowiekiem, a przede wszystkim wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, co oczywiście widać w jego twórczości. Jego opowieści, humor i przenikliwość głęboko zapadły mi w pamięć” – mówiła.

„Robotnik sztuki”

.W podtytule książki Dwurnik został określony jako „robotnik sztuki”. Jak wyjaśniła Czyńska, to określenie malarz sam odnosił do siebie. „Edward był robotnikiem sztuki. Sztukę stawiał na pierwszym miejscu. Mówił, że w malarstwie jest egoistą, i kiedy tworzył, nic innego się nie liczyło – ani rodzina, ani codzienne sprawy. Kiedy rozmawialiśmy, Dwurnik namalował jakieś sześć tysięcy obrazów, prac na papierze, akwarel, rysunków, kolaży powstało z dwadzieścia pięć tysięcy. Dorobek nazywał swoim królestwem. Złośliwcy mówią »taśmociąg Dwurnika«. Może złośliwością co poniektórzy reagowali na szaloną pracowitość artysty” – zwróciła uwagę.

Jej zdaniem malarz był twórcą totalnym. „Ukształtowały go przede wszystkim polska rzeczywistość, prowincja, podwarszawskie małe miejscowości; sam pochodził z prostej rodziny, w której nigdy wcześniej nie było artystów ani dostępu do świata sztuki” – przypomniała autorka. „Ludzkie typy, które pojawiały się w jego pracach, zostały podpatrzone w podmiejskiej kolejce, w pociągu, w stołecznych autobusach i na ulicach. Bohaterem malarstwa Dwurnika był przecież »sportowiec«. Artysta tłumaczył, że nazwa została wymyślona od narodowego sportu, czyli przepychania się łokciami, i papierosów marki Sport, które w tamtym czasie wszyscy palili. W pracach artysty odbija się ówczesna historia Polski. Sam zresztą twierdził, że swoim malarstwem postawił Polsce pomnik” – zaznaczyła Czyńska.

„Rutyna jest dla artysty zabójcza”

.Twórczość Dwurnika przez lata ewoluowała. Jak powiedziała autorka książki, „wystarczy popatrzeć na liczbę cyklów, jakie wymyślił i namalował”. „Jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych Dwurnik odżegnywał się od abstrakcji, całkowicie oddany był narracji w obrazie. A jednak i do sztuki abstrakcyjnej dołożył swoją cegiełkę i zrobił to w świetny sposób. Ciągle szukał, powiadał, że rutyna jest dla artysty zabójcza. Miał swoich mistrzów, jawnie wielbił i odwoływał się do Nikifora, cenił Matejkę, Wróblewskiego, Picassa, Muncha i Pollocka oraz Hoppera” – wskazała.

Czyńska oceniła, że „Dwurnik należy do ścisłej czołówki współczesnych polskich artystów”. „Mówił o sobie, że jest »lokalnym artystą o lokalnej sławie«, ale trzeba przypomnieć, że brał udział w słynnej wystawie »Documenta7« w Kassel w 1982 r., miał kolekcjonerów na świecie” – tłumaczyła. „Myślę, że zagraniczne uznanie dla sztuki Dwurnika jeszcze przyjdzie, szczególnie jego malarstwo abstrakcyjne powinno trafić w gusta wyrobionej publiczności na Zachodzie czy w Stanach Zjednoczonych” – dodała. Zapytana o swoją ulubioną pracę artysty, zwróciła uwagę, że „nie potrafi wskazać konkretnie jednej”. „Sztuka Dwurnika jest tak różnorodna, że naprawdę trudno byłoby mi wybrać tylko jedną pracę, to niemożliwe”. „Z każdego cyklu chętnie bym coś wybrała i stworzyła przekrojową kolekcję ulubionych prac” – zauważyła.

Jeden z najbardziej charakterystycznych polskich artystów

.”Dwurnik był, jest i chyba pozostanie jednym z najlepiej rozpoznawalnych, znanych i charakterystycznych artystów w Polsce. Choć wypracował rozpoznawalny styl, jego obrazy wciąż bywają mylone z obrazami innego malarza – samouka prymitywisty Nikifora” – powiedziała artystka malarka, kuratorka wystaw, krytyk artystyczna Krystyna Różańska-Gorgolewska z Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Jak tłumaczyła, „sam Dwurnik wprost, bez pardonu i z prostolinijną łatwością opowiadał o swojej fascynacji tym niezwykłym Łemkiem”. „Kiedy w latach 1963-1970 studiował w warszawskiej ASP na Wydziale Malarstwa oraz na Wydziale Rzeźby, uczelnia była pod wpływem wielkich kolorystów, takich jak Eugeniusz Eibisch, Eugeniusz Arct, Jan Cybis czy Artur Nacht-Samborski. Jak większość studentów młody Dwurnik szukał oryginalnego stylu. Inicjatora swojej drogi artystycznej odkrył latem 1965 r., gdy pierwszy raz na żywo, na wystawie w Kielcach, spotkał się z twórczością Nikifora. Twórczość prymitywisty zafascynowała młodego Dwurnika. Trwale przejęła go naturalność rysunków i obrazów Nikifora, który tworzył, »jakby pisał muzykę« – metodycznie, miarowo, bez kompleksów wobec oczekiwań i standardów profesjonalistów oraz ekskluzywnego świata środowiska artystycznego. »Rysunek numer I« z 13 czerwca 1965 r. naznaczony wyraźnie jego wpływem Dwurnik symbolicznie, jakby będąc pewnym co do kierunku artystycznej drogi tak właśnie – »jako pierwszy« tytułuje” – mówiła. „Od tego czasu Dwurnik zaczyna rozwijać własny styl, naznaczony fascynacją tym popularnym, bezpretensjonalnym prymitywistą” – dodała.

Komentator polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej

.”Wyraźnie zaakcentowana, emocjonalna kreska, wyrazista, ale świadoma kolorystyka naznaczają styl Dwurnika, który malarsko opowiada o rzeczywistości przez pryzmat codzienności społecznej, politycznej, rozgrywających się wydarzeń. Dwurnik opowiada historię, prowadzona narracja jest dla niego w obrazie najważniejsza” – powiedziała Różańska-Gorgolewska. Zwróciła również uwagę, że „choć sam Dwurnik nie chciał, aby jego twórczość widziano jako publicystykę, w powszechnej świadomości i odbiorze istnieje jako kronikarz i komentator polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej”, ale też „mimo publicystycznej tematyki i wymowy to jednak obraz, malarstwo, bycie malarzem są istotą jego twórczości” – podkreśliła.

„Przypisuje się mu proroczą wizję stanu wojennego, zawartą w 1981 r. w cyklu »Warszawa« – gdzie w zimowej scenerii stolicy wronom na śniegu towarzyszyły zasieki i czołgi. Z drugiej strony, kiedy na stan wojenny twórcy odpowiedzieli bojkotem oficjalnych instytucji wystawienniczych, Dwurnik został zaproszony jako jedyny Polak do udziału w »Documenta 7« w Kassel. Zgodę od komunistycznej władzy dostał, ale w zamian za pokazanie swojej twórczości w bojkotowanych ówcześnie przez artystów biurach wystaw artystycznych. Kontrowersji dotyczących jego postawy w owym czasie było zresztą więcej. Artysta wycofał się z wystawy »Znak krzyża« w 1983 r., związanej z pielgrzymką papieża Jana Pawła II. W tym samym roku wziął udział w 10. Prezentacjach Malarzy Krajów Socjalistycznych. Z kolei cykle obrazów lat dziewięćdziesiątych: »Droga na Wschód« (1989-1991) czy »Od Grudnia do Czerwca« (1990-1994), odnosiły się do totalitarnego państwa i ofiar komunizmu w Polsce” – przypomniała Różańska-Gorgolewska.

Inspiracje twórczością Jacksona Pollocka

.Zaznaczyła także, że „po roku 2000 Dwurnik, zainspirowany twórczością Jacksona Pollocka, zainteresował się abstrakcją”. „W jednym z wywiadów stwierdził, że każdy artysta chce malować abstrakcję, ale nie każdy to potrafi” – dodała. „Obecnie sława i popularność Dwurnika mają się dobrze. Na aukcjach jego prace cieszą się ogromnym powodzeniem, a znaleźć je można w prawie każdym polskim muzeum” – podsumowała.

Edward Dwurnik urodził się 19 kwietnia 1943 r. w Radzyminie pod Warszawą. Mieszkał i pracował w stolicy. W latach 1963-1970 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Malarstwa oraz – czasowo – na Wydziale Rzeźby. Artysta jest autorem blisko pięciu tysięcy obrazów, ok. 14 tys. prac na papierze i 3,5 tys. grafik. Był laureatem licznych nagród, m.in. nagrody krytyki artystycznej im. Cypriana Kamila Norwida (1981), Nagrody Komitetu Kultury Niezależnej „Solidarności” (1983), Nagrody Coutts Contemporary Art Foundation (1992). Zmarł 28 października 2018 r. w wieku 75 lat. Książka „Dwurnik. Robotnik sztuki” ukazuje się 18 października nakładem wydawnictwa Marginesy.

Malarstwo i jego ogrom środków ekspresji

.Na temat malarstwa i jego różnych tradycji, technicznych specyfikacji, na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Łukasz HUCULAK w tekście “Malarstwo. Wszędzie malarstwo“.

“Nie jest to rozrywka łatwa. Malarstwo współczesne wielu kojarzy się ze zjawiskami o stuletniej tradycji: z kubizmem, abstrakcją, surrealizmem itd. Tymczasem artyści, nie unikając najróżniejszych eksperymentów, poszukują nowych kierunków i inspiracji, tak w odleglejszej przeszłości, jak i najbardziej utopijnej przyszłości. I choć naiwnością byłoby liczyć na masowe zapotrzebowanie na tę formę kultury, są przypadki, które dowodzą, że nie należy wcale godzić się z elitarnością ograniczoną do wybranych grup społecznych”.

“Gatunkowe podziały, sunące wzdłuż technicznej specyfikacji: malarstwo, rzeźba, rysunek, tak ważne jeszcze w XIX wieku, zaczęły tracić na znaczeniu już w wieku XX, a we współczesnej praktyce artystycznej i wystawienniczej uległy niemal całkowitemu zatarciu. Słusznie, bo nie o technikalia, czyli użyte środki, tu chodzi, ale o cel – estetyczne ekstazy i intelektualne olśnienia”.

.”Technika nie stawia już dziś poważniejszych wyzwań. Owszem, maluje się nadal, lecz coraz śmielej żonglując mediami. Coraz więcej twórców konstruuje swoje pokazy, odnosząc się do tytułowych zagadnień zarówno na płaszczyźnie, jak i w trójwymiarze, nierzadko także przy użyciu elektroniki i instalacji multimedialnych. Wszystko, co dziś mamy w ramach sztuk wizualnych zaszeregowane wedle użytego warsztatu, w samych początkach sztuki, kiedy była ona rytuałem lub wywodzącym się z rytuału spektaklem, stanowiło służący scenicznej ekspresji rekwizyt: maski prehistorycznych szamanów, świątynna architektura, iluzjonistyczna skenografia antycznej Grecji” – pisze prof. Łukasz HUCULAK.

PAP/Anna Kruszyńska/WszystkoCoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 października 2023
Fot. Wikimedia/Lidia Matłacz-Roguska - Praca Lidii Matłacz-Roguskiej