Kolejne upamiętnienie Józefa Stalina w Moskwie

Płaskorzeźba przedstawiająca Józefa Stalina została odsłonięta w przejściu stacji metra Taganska w Moskwie – poinformował portal Meduza, powołując się na badacza sowieckiej architektury Aleksandra Zinowjewa. To kolejne kolejne upamiętnienie Józefa Stalina zrealizowane przez Kreml.
Kreml wznosi kolejne pomniki dyktatora
.Metro moskiewskie powiadomiło 10 maja, że zamierza przywrócić na stacji Taganska historyczną płaskorzeźbę poświęconą zwycięstwu w II wojnie światowej. Praca znajdowała się do 1966 r. na tej właśnie stacji, ale podczas budowy przejścia do kolejnej linii metra uległa zniszczeniu.
Choć obiecywano dokładne odtworzenie płaskorzeźby, nie zgadza się jej materiał i kolor oraz niektóre detale, natomiast w jej centrum nadal znajduje się Stalin. „Wykonano gest ideologiczny” – podsumował Zinowjew.
W ostatnich latach w Rosji wznoszone są kolejne pomniki upamiętniające Stalina. W grudniu 2024 r. odsłonięto jego pomnik w muzeum w Wołogdzie, a w lutym 2023 r. powstało kolejne upamiętnienie Józefa Stalina – popiersie w muzeum panoramy bitwy stalingradzkiej w Wołgogradzie.
Wojna o prawdę historyczną z Rosją potrwa jeszcze wiele lat
.Putin sięga przede wszystkim po podtrzymywanie mitu wielkiego zwycięstwa w 1945 r. A każdy, kto staje na drodze i próbuje ten mit podważyć, staje się wrogiem Rosji. Teraz takim wrogiem stała się Polska. Wszystko dlatego, że Warszawa przestała biernie akceptować mity polityki historycznej wykuwane na Kremlu. Każda okazja do ataku historycznego na Polskę jest dobra – pisze Agaton KOZIŃSKI.
To Polacy byli winni wybuchu II wojny światowej. 20 lat po traktacie wersalskim Niemcy mieli prawo domagać się Gdańska oraz eksterytorialnego korytarza przez polskie ziemie. Gdyby Warszawa nie odmówiła, wojny by nie było – ale jako że Polska straciła poczucie rzeczywistości, to do wojny doszło. Z kolei Stalin nie miał innego wyjścia, niż przekroczyć polską granicę 17 września 1939 r. Gdyby tego nie zrobił, Niemcy zajęliby dużo lepsze pozycje strategiczne przed nieuniknionym atakiem na ZSRR w kolejnych latach.
Powyższy akapit to omówienie artykułu Fikcje i fałszerstwa w ocenach roli ZSRR w przededniu wybuchu II wojny światowej, który pojawił się na stronach internetowych rosyjskiego ministerstwa obrony. Jego autorem był pułkownik Siergiej Kowalow z Instytutu Historii Wojennej tego resortu. Data publikacji? Czerwiec 2009 r., dwa miesiące przed 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej.
Przeskoczmy 11 lat do przodu. Czerwiec 2020 r. W „National Interest”, znanym konserwatywnym dwumiesięczniku w USA, ukazuje się artykuł sygnowany przez samego Władimira Putina pod tytułem Prawdziwe lekcje 75. rocznicy II wojny światowej. Główne tezy? Polacy byli winni wybuchu II wojny światowej. Utrzymanie ładu wersalskiego 20 lat po nim było niemożliwe. Jednocześnie Związek Radziecki musiał zająć wschodnie tereny Polski, bo inaczej przejęłaby je III Rzesza, zajmując w ten sposób lepsze pozycje strategiczne przed nieuniknionym atakiem na ZSRR w kolejnych latach.
Polityka historyczna Kremla w pigułce. Ona zawsze porusza się po tych samych koleinach.
Bez względu na temat działa według jasno zdefiniowanego schematu, zbudowanego na trzech zasadach.
Po pierwsze, należy historię opowiadać w sposób jednoznacznie wskazujący, że Rosja (ZSRR) to kraj miłujący pokój – agresorami są wszyscy dookoła, ale nie Moskwa.
Po drugie, konsekwencja – raz użyty argument, gdy się sprawdził, będzie powtarzany bez końca.
Po trzecie, trzeba być ofensywnym – Rosjanie wiedzą, że jeśli sami swojego historycznego przekazu nie narzucą innym, to się nie przebiją. Dlatego zawsze w kwestiach przeszłości są w ofensywie. Jak Kowalow w 2009 r. Jak Putin w roku 2020.
Polska – padająca ofiarą rosyjskiej polityki historycznej najczęściej – ma duże problemy z reakcjami na nią. Najlepiej pokazuje to sekwencja zdarzeń przy okazji 70. rocznicy wybuchu wojny. Po tekście Kowalowa u nas zawrzało, ale reakcje były w ogóle nieskoordynowane, nieprzygotowane, dominował chaos. Byliśmy powszechnie oburzeni, ale nie miało to żadnego przełożenia na konkretne działania. I wystarczyło, żeby artykuł Kowalowa został zdjęty ze strony internetowej ministerstwa, by zapanowało powszechne przekonanie, że sprawa jest załatwiona. 1 września 2009 r. Putin przyjechał do Gdańska na obchody rocznicy wojny, rozmawiał z Donaldem Tuskiem na molo w Sopocie. Wydawało się, że demony takich oskarżeń nie wrócą…
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/agaton-kozinski-wojna-o-prawde-historyczna-z-rosja-potrwa-jeszcze-wiele-lat/
PAP/MB