Koncert „Cena za prawdę” ku pamięci kobiet w „Solidarności”
Wieczorny koncert „Cena za prawdę” upamiętnił kobiety działająće w„Solidarności”, które zostały internowane w obozie w Gołdapi. „Jak twierdziły władze komunistyczne te kobiety miały zagrażać bezpieczeństwu państwa, które było oparte o fundament imperium sowieckiego” – powiedział prezes IPN dr Karol Nawrocki.
Koncert „Cena za prawdę” w Teatrze Polskim
.Otwierając koncert „Cena za prawdę” prezes IPN podkreślił, że wprowadzenie stanu wojennego oznaczało wypowiedzenie wojny narodowi polskiemu przez Wojciecha Jaruzelskiego. „Za tę wojnę do dziś nie zadośćuczyniono wszystkim ofiarom i nie postawiono wszystkich sprawców przed wymiarem sprawiedliwości” – mówił dr Nawrocki. Dodał, że w ciągu ostatnich dwóch lat IPN skierował kilkadziesiąt wniosków o uchylenie immunitetów sędziom i postawił 600 zarzutów dotyczących zbrodni komunistycznych.
Jako przykład szczególnych represji wobec „Solidarności” dr Karol Nawrocki wymienił internowanie działaczek związku zawodowego i innych organizacji społeczeństwa obywatelskiego. „Wśród represjonowanych były kobiety – matki, żony, córki – wyciągane z domów siłą w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, często w półśnie, w nocnych koszulach. W styczniu 1982 r. znalazły się w ośrodku odosobnienia w Gołdapi. Jak twierdziły władze komunistyczne, te kobiety miały zagrażać bezpieczeństwu państwa, które było oparte o fundament imperium sowieckiego, miało 300 tysięcy żołnierzy i 20 tysięcy funkcjonariuszy bezpieki” – powiedział prezes IPN.
Koncert przybliżał postacie bohaterskich Polek, tworzących opozycję antykomunistyczną, takich jak: Stanisława Sobieraj, Halina Mikołajska, Alina Pieńkowska, Anna Walentynowicz czy Ewa Ernestyna Sułkowska-Bierezin. Na scenie Teatru Polskiego wystąpili między innymi Sławek Uniatowski, Krystyna Prońko, Józefina, Golec uOrkiestra i Warszawska Orkiestra Sentymentalna. W przerwach pomiędzy piosenkami odczytywano fragmenty wspomnień internowanych w obozie w Gołdapi.
W jaki sposób władza komunistyczna represjonowała kobiety zangażowane w działalność opozycyjną?
.Ośrodek Odosobnienia dla kobiet w Gołdapi istniał od 9 stycznia do 24 lipca 1982 r. Internowano w nim co najmniej 392 kobiety, w tym 116 z terenu Dolnego Śląska. Pierwszy transport internowanych dotarł trzy dni przed formalnym powołaniem ośrodka, nazywanego „złotą klatką”, stworzonego bowiem w dobrze wyposażonym Ośrodku Wczasowym Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Prasy, Książki, Radia i Telewizji.
Umieszczenie kobiet w dobrych warunkach wykorzystywano w propagandzie. Ośrodek pokazywano w telewizji, przywożono do niego delegacje Międzynarodowego Czerwonego Krzyża oraz dziennikarzy krajowych i zagranicznych. W ośrodku obowiązywał regulamin więzienny m.in. zakaz opuszczania budynku, rolę spacerniaka pełniły dwa tarasy. Kobiety były inwigilowane, represjonowane i poddawane stałej presji ze strony Służby Bezpieczeństwa, która wymuszała podpisy pod tzw. lojalkami i próbowała werbować do współpracy. „Jedyne, co dała mi komuna, to przyjaciółki. Gdy zamknęli mnie w stanie wojennym byłam młoda, ale w domu została przerażona matka. Gdy tylko tam przyjechałam, to jedna podeszła do mnie i zapytała czy mam koszulę nocną. Nie miałam. Druga robiła mi herbatę, a trzecia kanapki. Wtedy dała znać o sobie solidarność – ta w szerokim sensie. Nigdy tego nie zapomnę, że one były takie serdeczne i uczynne” – wspominała w 2017 r. w rozmowie Teresa Sasim, jedna z 392 kobiet, które trafiły w 1982 roku do ośrodka internowania w Gołdapi.
Wśród więzionych w Gołdapi była Anna Walentynowicz, jedna z najsłynniejszych działaczek „Solidarności”, uznawana przez historyków za jeden z symboli tego ruchu. Po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. Walentynowicz była internowana najpierw w Fordonie, a następnie w Gołdapi. W marcu 1983 r. stanęła przed sądem w Grudziądzu, oskarżona o organizowanie strajku w grudniu 1981 r. Skazano ją na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. W grudniu 1983 r. ponownie aresztowano ją przy próbie wmurowania tablicy, upamiętniającej górników kopalni Wujek. Z więzienia w Lublińcu została zwolniona w kwietniu następnego roku ze względu na zły stan zdrowia.
Nocą z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadzono w Polsce stan wojenny. Na ulicach miast pojawiły się patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej. Zmilitaryzowano także najważniejsze instytucje i zakłady pracy oraz rozwiązano struktury NSZZ „Solidarność”, a także inne stowarzyszenia powstałe po sierpniu 1980 r.
Władze PRL spacyfikowały 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni Wujek, gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni. Zginęło dziewięciu górników. W wyniku stanu wojennego śmierć poniosło ok. 100 osób, aresztowano lub internowano łącznie ponad 10 tys.
Stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982 r., a 22 lipca 1983 r. – odwołany. Wiele wprowadzonych przez juntę Wojciecha Jaruzelskiego uregulowań prawnych obowiązywało do 1989 r.
Nie wolno zapomnieć o działaczach „Solidarności” – bohaterach polskiej wolności
.Kobiety zangażowane w działalność opozycjną, ich poświęcenia i trudne chwile, którym poświęcono koncert „Cena za prawdę” są przykładem tego, jak polski duch wolności nie został stłamszony nawet przez stan wojenny. O tym, w jaki sposób narodowi udało się przetrwać ten mroczny czas, pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze Kazimierz M.UJAZDOWSKI dr hab. nauk prawnych i nauczyciel akademicki.
Autor przypomina, że stan wojenny miał położyć kres solidarnościowej rewolucji, zniszczyć dorobek Sierpnia 80 i zlikwidować wywalczoną przez Polaków przestrzeń wolności. W żadnym razie nie był podyktowany bezpieczeństwem obywateli czy troską o to, by uniknąć radzieckiej interwencji.
Zbrodnie i represje zostały dokonane po to by ochronić władzę PZPR. Badacze historii najnowszej zakwestionowali kłamstwa Jaruzelskiego. „Wielu historyków jest zdania, że kochający wolność powinni być wdzięczni Polsce. Reakcja Polaków na stan wojenny potwierdza siłę ludzkiej wolności. Niektórzy, jak Helmut Schmitt, przywitali stan wojenny z ulgą. Kanclerz Niemiec uważał wtedy, że generał Jaruzelski przywróci porządek i ocali stabilność Europy za cenę polskiej wolności. Tymczasem, 13 grudnia otworzył ostatni etap komunistycznej dyktatury” – dodaje ekspert.
„Komunizm w Polsce dysponował już tylko nagą siłą. Władza pozbawiona legitymacji nie zdołała zdławić solidarnościowej wspólnoty. To prawda, że wielu ludzi skutecznie zmusiła do emigracji i wycofania się z aktywności publicznej. Ale społeczność, która pozostała wierna sprawie Solidarności okazała się na tyle silna, by kontynuować skuteczny opór” – pisze Kazimierz M.UJAZDOWSKI.
Przypomina, że w tamtym czasie ludzie „Solidarności” tworzyli prawdziwą wspólnotę moralną, świadomą swych racji i zdecydowaną na pokojową walkę o swoje prawa. Wezwanie księdza Jerzego Popiełuszki „zło dobrem zwyciężaj” najlepiej wyrażało tę strategię. Trudno też nie wspominać o wielkim opiekunie „Solidarności” – Janie Pawle II, który upominał się o pokrzywdzonych i gorąco wspierał wolnościowe dążenia Polaków. Autor dodaje, że kościół w tamtym czasie niejako zastępował społeczeństwo cywilne, organizując pomoc dla uwięzionych i sprawując mecenat nad kulturą niezależną, także tą, która wyrastała z wrażliwości innej niż chrześcijańska.
Nie było pewności zwycięstwa i tego, że niepodległość i wolność nadejdą szybko. Film „Bez końca” Krzysztofa Kieślowskiego z kreacjami Bardiniego i Szapałowskiej dobrze wyrażał stan niepewności i braku perspektyw. Ale była pewność racji i determinacja, by wytrwać przy sprawie wolności.
„Należę do pokolenia, które ukształtowało się w konfrontacji z dyktaturą generałów. Właściwie wtedy, w grudniu 1981 roku, podobnie jak wielu moich rówieśników podjąłem decyzje o działalności opozycyjnej. Lata osiemdziesiątce zapamiętam jak czas szczególnie silnych więzi przyjacielskich w ramach solidarnościowej wspólnoty. Nie wolno zapomnieć o skromnych działaczach „Solidarności” nieznanych szerszemu ogółowi bohaterach polskiej wolności” – dodaje dr. habilitowany.