Konkurs gwarowy "Po naszamu, po warnijsku" w Gietrzwałdzie
W gwarze warmińskiej da się opowiedzieć i o dawnych warmińskich tradycjach, i warszawiakach, którzy odkrywają tę krainę i jej kulturę, a nawet o komarach gryzących turystów na Mazurach – udowodnili to uczestnicy konkursu gwarowego „Po naszamu, po warnijsku”, którego finał odbył się w 23 listopada.
Konkurs gwarowy „Po naszamu, po warnijsku”
.Konkurs gwarowy „Po naszamu, po warnijsku” zorganizowano po raz dziesiąty, tym razem jego uczestnicy spotkali się w Gietrzwałdzie. Przyjechali nie tylko konkursowicze, ich nauczyciele i rodzice, ale także i rodowici Warmiacy, którzy – jak przyznawali – tęsknią za gwarową „godką”. Ta od kilku lat jest chroniona wpisem na listę niematerialnego dziedzictwa kultury.
Renata Śliwka, Warmiaczka, regionalistka i rękodzielniczka, powiedziała, że sama nie mówi po warmińsku, ale wszystko rozumie, bo tak kiedyś starsi ludzie na Warmii mówili. „Nie zdążyłam się nauczyć mówienia w gwarze, dziadziuś, który mógł mnie nauczyć, za szybko mi zmarł. Ale patrząc na ubranych w warmińskie stroje ludzi i słuchając gwarowych opowiastek czuję się tak, jakbym oglądała wspaniały film sprzed lat” – zwierzyła się Renata Śliwka.
Przyjechała oglądać zmagania konkursowiczów, ubrana w strój warmińskich chłopek z XIX w., kiedy na ciemną sukienkę zakładano na co dzień fartuch, by jej nie ubrudzić, a gdy trzeba było wyruszyć do miasta na rynek, wystarczyło odwiązać fartuch i suknia na wyjście była gotowa. „Z roku na rok uczestników jest coraz więcej i coraz lepiej mówią gwarą” – przyznał po zmaganiach konkursowiczów jeden z jurorów, depozytariusz gwary warmińskiej Łukasz Ruch.
Warmia wychodzi z cienia Mazur
.Wspólnie z nim konkursowiczów oceniali językoznawcy zajmujący się gwarą i inny depozytariusz – Edward Cyfus. Rozmówca podkreślił, że nieważne są w tym konkursie miejsca i nagrody, ale to, że dzięki niemu ocala się gwarę. W podobnym tonie wypowiadał się także starosta olsztyński Andrzej Abako, który podkreślał, że Warmia z sukcesami wychodzi z cienia bardziej znanych i rozpoznawalnych Mazur.
W konkursie wystąpiło blisko 30 uczniów szkół podstawowych i średnich z południowej Warmii, bo to na tym obszarze mówiono gwarą. Opowieści dotyczyły zarówno warmińskich tradycji, np. noworocznych psikusów, jak i obecnego życia na Warmii. Kilkoro uczestników podśmiewywało się gwarowo „z warsiowioków”, którzy przyjeżdżają na Warmię, i naczytani książek, i wpisów w internecie udają ekspertów, np. od warmińskiej kuchni. „Dzyndzałki (rodzaj pierogów) nie so warnijskie jedzenie” – podkreśliła jedna z konkursowiczek. Dodała, że jak tak dalej pójdzie, to i hamburger zostanie uznany za regionalną warmińską potrawę. „W tylewizorze to cały dziań to samo klepsio” – podsumowywała współczesną telewizję inna.
Inna konkursowiczka gwarowo przedstawiła opowiastkę o tym, jak Warmiacy pojechali kamperem na Mazury, gdzie pogryzły ich komary, a tłumy turystów umęczyły ich tak bardzo, że musieli odpoczywać na Warmii po powrocie z urlopu. Uczestniczka Maja Wojciechowska z olsztyńskiej szkoły podstawowej nr 14, która w gwarze opowiadała o tym, jak chłop zbratał się z diabłem i najpierw razem dobrze żyli, a na koniec wspólnie poszli do piekła przyznała, że tekstu uczyła się długo. „Wcale nie jest łatwo tak mówić w gwarze” – powiedziała 10-letnia dziewczynka. W kategorii klas 3-6 szkół podstawowywch zwyciężyła Maja Kowalska ze szkoły w Purdzie, w kategorii klas 7-8 szkół podstawowych pierwsze miejsce zajęła Wiktoria Pollakowska, a w kategorii szkół średnich Ewa Biermann.
Kultura ludowa
.Na temat niematerialnego dziedzictwa kulturowego oraz kultury ludowej w Polsce, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Katarzyna SAKS w tekście „Kultura tradycyjna musi być przekazywana z pokolenia na pokolenia”.
„Od lat 90. XX wieku trwa w Polsce powolny proces dostrzegania kultury jako jednego z ważnych czynników ekonomicznych. Pojęcia takie jak „gospodarka kreatywna” nie są już tylko akademickimi sloganami. Rozwój kultury jako istotnego elementu gospodarki wpłynął również na jej globalizację oraz unifikację. Proces twórczy, niejednokrotnie nastawiony na zysk, często przypomina taśmę produkcyjną, a nie warsztat rzemieślniczy. Dlatego wydaje się, że stoimy obecnie przed odpowiedzią na bardzo ważne pytania. Czy w dobie unifikacji języka, zachowań i zwyczajów jest jeszcze miejsce na tradycję? Czy w tradycji nie powinniśmy doszukiwać się tego, co nas wyróżnia, sprawia, że jesteśmy wyjątkowi i niepowtarzalni? Czy tradycja sprzyja integracji, również tej ponadregionalnej?”.
„Posłużę się tutaj przykładem kultury tradycyjnej, czy jak kto woli, kultury ludowej, nierozerwalnie związanej z kulturą i dziedzictwem polskiej wsi. Jednak o jednym i drugim najłatwiej jest mówić w kontekście niematerialnego dziedzictwa kulturowego, o którym Konwencja UNESCO z 2003 roku stwierdza, że są to: „zwyczaje, przekaz ustny, wiedza i umiejętności oraz związane z nimi przedmioty i przestrzeń kulturowa, które są uznane za część własnego dziedzictwa przez daną wspólnotę, grupę lub jednostki. Ten rodzaj dziedzictwa jest przekazywany z pokolenia na pokolenie i ustawicznie odtwarzany przez wspólnoty i grupy w relacji z ich środowiskiem, historią i stosunkiem do przyrody. Dla danej społeczności dziedzictwo niematerialne jest źródłem poczucia tożsamości i ciągłości”.
.”W Polsce istnieje szereg instytucji, które w swe działania statutowe mają wpisane wspieranie kultury ludowej i tradycyjnej. Jednak jest tylko jedna instytucja, która całą swoją działalność skupia na badaniu, popularyzowaniu i wspieraniu tradycyjnej kultury ludowej oraz dziedzictwa historycznego wsi – Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi (NIKiDW), powołany w 2019 roku, którego organizatorem jest Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi. NIKiDW jako jedyna państwowa instytucja kultury o tym profilu działalności staje się miejscem skupiającym nie tylko środowisko twórców i artystów, ale również naukowców, historyków, dziennikarzy, którzy swoje zainteresowania kierują w stronę kultury i dziedzictwa historycznego wsi. Instytut obecnie redefiniuje swoje cele i działania” – pisze Katarzyna SAKS.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ