Kreml prowokuje państwa Bałtyckie – ISW
Władze Rosji tworzą warunki informacyjne do ewentualnych prowokacji o charakterze hybrydowym. Te prowokacje Kreml stosuje wobec krajów bałtyckich i Gruzji – ocenił w najnowszym raporcie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Łotwa, Litwa i Estonia oskarżane przez Kreml o dyskryminacje Rosjan
.Instytut przypomniał, że rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało we wtorek chargés d’affaires Łotwy, Litwy i Estonii z powodu rzekomego „braku odpowiedniej reakcji” na ponawiane przez Kreml prośby o „zapewnienie bezpieczeństwa” obywatelom Rosji, którzy mieliby zagłosować w marcu w rosyjskich wyborach prezydenckich w stolicach krajów bałtyckich.
Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oznajmiła, że jakiekolwiek zakłócenia w rosyjskich punktach wyborczych w krajach nadbałtyckich spowodują „poważne protesty wśród Rosjan” mieszkających w tych państwach, gdyż utrudnienia te będą naruszeniem konstytucyjnych praw obywateli Rosji do udziału w wyborach.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział zaś w poniedziałek, że rządy państw zachodnich wszczęły „rusofobiczne” kampanie przeciwko rosyjskim ambasadom, konsulatom i podobnym obiektom za granicą. Ostrzegł też, że zachodnie prowokacje za granicą nasilą się po otwarciu dla Rosjan punktów wyborczych.
Rosyjscy propagandziści szerzą dezinformacje
.”Wypowiedzi Zacharowej i Ławrowa mają zapewne na celu stworzenie warunków informacyjnych do przedstawienia wszelkich działań podejmowanych przez władze zagraniczne, w tym w krajach bałtyckich, odnośnie do rosyjskich wyborów prezydenckich jako bezpośredniego ataku na obywateli Rosji mieszkających w krajach bałtyckich” – ocenił ISW.
Wykorzystanie rosyjskich wyborów prezydenckich jako broni pozwoli Kremlowi organizować prowokacje informacyjne przeciwko rządom państw bałtyckich, co wpisuje się w szerszy kontekst wywierania przez Moskwę wpływów o charakterze hybrydowym – zauważył Instytut.
Również prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili powiedziała we wtorek, że Rosja rozpoczęła „przeciwko Gruzji nową wojnę hybrydową, w której wykorzystuje wszystkie metody i rodzaje broni”. Odniosła się w ten sposób do rosyjskich projektów bazy morskiej w porcie Oczamczyra i w kontrolowanej przez Rosję Abchazji, a także do sytuacji w tym regionie oraz na innych obszarach Gruzji okupowanych przez Rosję od 2008 roku.
Nie tylko propaganda – scenariusze faktycznej agresji Rosji
.Strategie które przyjmuje Kreml, nie ograniczają się tylko do prób destabilizacji oraz prowokacyjnej dyplomacji. Kraje Bałtyckie, a także Polska muszą realnie brać pod uwagę także zbrojny konflikt o dominacje w regionie. O zagadnieniach związanych z bezpieczeństwem narodowym nad Bałtykiem Na łamach Wszystko co Najważniejsze pisze Lech KOŚCIUK, członek Zespołu Analiz i Ekspertyz Wojskowej Akademii Technicznej.
Zadaniem eksperta z rosyjskiej perspektywy członkostwo państw bałtyckich w NATO wraz z możliwością obecności wojsk Sojuszu na ich terytoriach to krytyczny dylemat. Po pierwsze,niezależnie od tego, jak solenne są zapewnienia Rosji o pokojowych intencjach czy braku zdolności do agresji oraz pomimo wielokroć wyrażanej woli współpracy ze strony Sojuszu Północnoatlantyckiego, rosyjska polityka zagraniczna i bezpieczeństwa bazują niezmiennie na braku zaufania do Zachodu.
„Moskwa permanentnie definiuje Zachód jako rywala i potencjalne zagrożenie militarne” – zaznacza autor.
W jego opinii potwierdzeniem tego jest rosyjska doktryna wojskowa, urzutowanie sił, działalność rosyjskiego wywiadu czy wreszcie opinie wygłaszane przez polityków, wojskowych oraz komentatorów i ekspertów polityczno-militarnych. Ten paradygmat jest kultywowany w rosyjskiej polityce od dziesiątków lat. Stał się silnie utrwalonym, wręcz trwałym elementem rosyjskiej świadomości politycznej. Nie tylko polityków i wojskowych, ale i większości społeczeństwa.
„Potwierdzeniem tego jest rosyjska doktryna wojskowa, urzutowanie sił, działalność rosyjskiego wywiadu czy wreszcie opinie wygłaszane przez polityków, wojskowych oraz komentatorów i ekspertów polityczno-militarnych. Ten paradygmat jest kultywowany w rosyjskiej polityce od dziesiątków lat. Stał się silnie utrwalonym, wręcz trwałym elementem rosyjskiej świadomości politycznej. Nie tylko polityków i wojskowych, ale i większości społeczeństwa” – pisze Lech KOŚCIUK.
Z myślą o utrzymaniu strefy rosyjskich wpływów powołano do życia Wspólnotę Niepodległych Państw, utworzono Państwo Związkowe Rosji i Białorusi oraz zawiązano Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Zaczęto również intensywnie ćwiczyć wojska na zachodnim kierunku strategicznym. Z czasem staliśmy się również świadkami faktów dokonanych w postaci wsparcia secesji Osetii Południowej i Abchazji oraz działań o najpoważniejszym ciężarze gatunkowym – zajęcia Krymu i wywołania rebelii (a właściwie wojny) na wschodzie Ukrainy.
„Koniecznym w tym miejscu jest przypomnienie, że w obu przypadkach Rosja zdecydowała się na działania militarne dopiero gdy nabrała przekonania, że zaistniały korzystne warunki. Można by rzec, że kierowano się oceną teraz albo nigdy. Chodziło przede wszystkim o osłabienie przeciwnika. Wewnętrzna niestabilność polityczna Gruzji i Ukrainy była przesłanką pozwalającą zakładać, że nie będą one stawiać skonsolidowanego, skutecznego oporu. Zresztą, właśnie owa niestabilność pozwalała uzasadniać konieczność interwencji” – zaznacza ekspert.
Co więcej, Kreml tworzył również przyjazne środowisko – aktywnego wspierania przez lokalne społeczności rosyjskiej akcji. W Gruzji byli to osetyjscy i abchascy secesjoniści. Na Ukrainie – w przypadku Krymu Rosjanie i rosyjskie wojska tam stacjonujące, a w obwodach Łużańskim i Donieckim – zmobilizowane do działania przez rosyjskie siły specjalne społeczności Rosjan oraz ciążących ku Rosji rosyjskojęzycznych Ukraińców. Bez wątpienia na Kremlu oceniano również, że przeciwnicy są słabi wojskowo. Musiano także założyć, że reakcja społeczności międzynarodowej, a przede wszystkim Zachodu, nie wywoła okoliczności zmuszających Rosję do rezygnacji z realizacji założonych celów.
„Gruzińskie i ukraińskie doświadczenia pozwalają wysnuć istotne wnioski dla rozumienia kwestii bezpieczeństwa państw bałtyckich. Kluczową przesłanką bezpieczeństwa państw bałtyckich jest spójność zachodnich struktur obronnych i integracyjnych, do których należą. Także determinacja oraz konsekwencja NATO i Unii Europejskiej w budowaniu oraz demonstracji przesłanek przynależności tych państw do Zachodu. Wreszcie zdolności do podjęcia działań zbrojnych w obronie Bałtów w przypadku agresji” – dodaje autor artykułu.