Kronika wsi śląskiej z XIX w. wydana przez Archiwum Państwowe

Kronika wsi śląskiej

Opolski oddział Archiwum Państwowego wydał książkę na podstawie Kroniki wsi śląskiej, pod tytułem. „Chey. Panie gospodarzu domu tego”. Kronika będąca podstawą wydanej przez Archiwum Państwowe w Opolu książki jest datowana rok 1856, chociaż zawarte w niej informacje dotyczą także początków XIX wieku. W pisanej ręcznie gotykiem i po niemiecku kronice zapisane są zarówno dane statystyczne miejscowości, ważniejsze wydarzenia, ale i zwyczaje i opis codziennego życia mieszkańców wsi.

Kronika wsi śląskiej źródłem wiedzy historycznej

.Jak wskazała Barbara Sypko, współautor książki, tego typu kroniki są niezwykle cennym źródłem informacji o życiu na Górnym Śląsku. „Nasza wiedza o stosunkowo niedalekiej historii, z różnych powodów, jest stosunkowo skromna. Przekazy ustne są obarczone wieloma błędami. Źródło pisane może być potwierdzeniem lub zaprzeczeniem przekazów ustnych. Co więcej, możemy przypuszczać, że życie we wsi Krzywiczyny było bardzo podobne do życia w innych miejscowościach Górnego Śląska, a to daje już kronice pewien walor uniwersalności” – wyjaśniła Barbara Sypko.

Fascynujące fakty historyczne

.W części statystycznej Adolf Kluske – autor kroniki wsi śląskiej – wylicza, że według spisu powszechnego z 1855 roku w Krzywiczynach było łącznie 989 osób, w tym 467 mężczyzn i 522 kobiet, żyjących w 227 rodzinach. Według wieku prawie czterysta z nich ma do 16 roku życia, 424 od 17 do 45 lat, 118 pomiędzy 46 a 60 i 48 osób w wieku powyżej 60 lat. We wsi mieszkało 910 ewangelików, 65 katolików i 14 żydów. Pod względem językowym, aż 860 osób mówiło po polsku, a tylko 129 po niemiecku. Zapewne z tego powodu opisy obrzędów weselnych napisano w języku staropolskim przekazując w ten sposób potomnym zapis zwyczajów związanych z życiem mieszkańców tej wsi.

Ciekawostką, którą można znaleźć w kronice wsi śląskiej może być zwyczaj, zgodnie z którym na kilka dni przed weselem zaproszeni goście przekazywali organizatorom uroczystości gęsi, kury, kaczki, mleko, owoce, masło, by pomóc w przygotowaniu przyjęcia. Jako przystawki podawano często ciasto lub kanapki z piwem i gorzałką, a na właściwy posiłek rosół wołowy z fasolą lub grochem, wołowinę z chrzanem, czerninę z gęsiej krwi z podrobami, mięso drobiowe z sosem i rodzynkami, pieczeń wieprzową z kapustą i suszonymi owocami, kaszę jaglaną na mleku lub gryczaną i pieczoną gęś. Większość gości przychodziła na wesele z własnymi sztućcami.

Jak podaje kronika wsi śląskiej, zwyczajowo dzieci z rodziny miały tych samych rodziców chrzestnych, jednak gdy któreś zmarło, kolejne dziecko miało już innych chrzestnych. Na kolejnych księgach odnotowano zarówno takie wydarzenia jak zakup nowego dzwona do kościoła, pierwszy przyjazd do miejscowości panny Valeski von Winkler, która była zaręczona z „młodym panem von Wallhoffen”, działania lokalnych władz w czasie „stu dni Napoleona”, jak przypadki pożarów, wypadków i klęsk żywiołowych, a nawet samobójstw z podaniem takich przyczyn jak „zmęczenie życiem” czy „zawód miłosny”.

Bogata historia Śląska

.Jak to się stało, że na terenie, który formalną łączność z polską państwowością utracił w średniowieczu, możliwe było zorganizowanie u progu odrodzonej Rzeczypospolitej trzech powstań rok po roku – pyta na łamach Wszystko co Najważniejsze w artykule „Powstania śląskie – insurekcje inne niż wszystkie” prof. Maciej Fic.

„Dla wielu mieszkańców Polski interesujących się historią XX w. powstania śląskie (dodajmy od razu – i górnośląska kampania plebiscytowa) wydają się czymś niecodziennym i wyjątkowym, nawet w skali narodu, który nad pracę organiczną często przedkładał zrywy zbrojne. Jak to się stało, że na terenie, który formalną łączność z polską państwowością utracił w średniowieczu, możliwe było zorganizowanie u progu odrodzonej Rzeczypospolitej trzech powstań rok po roku? Co spowodowało, że kilkadziesiąt tysięcy osób podjęło działania, które jeden z kolegów Stefana Dei ­– powstańca – w czasie spotkania z grupą niemieckich członków tzw. APo (mieszanej polsko-niemieckiej policji plebiscytowej, powołanej po II powstaniu śląskim) określił następująco: „Germany, szwaby, pocałujcie nas w nos, my do Polski idziemy”.”

.Jak dalej pisze prof. Maciej Fic „Oczywiście zrywy powstańcze musiały z czegoś wynikać. Z pewnością u ich podstaw leżała sytuacja społeczno-polityczna w regionie. Mocno upraszczając, można powiedzieć, że Górny Śląsk zamieszkiwali propolsko nastawieni, gorzej wykształceni, posługujący się jako rodzimym językiem polskim (oczywiście najczęściej w formie gwary) katolicy oraz lepiej sytuowani i proniemieccy, wykształceni niemieckojęzyczni ewangelicy. Ci drudzy mieli przy tym praktycznie wyłączność na pełnienie wyższych stanowisk w administracji państwowej i samorządowej: sądach, urzędach różnego typu, policji, kolei, poczcie, szkolnictwie, samorządzie komunalnym, instytucjach ubezpieczeniowych; w rękach niemieckich znajdował się także przemysł górnośląski. Poczucie niesprawiedliwego traktowania przez reprezentantów niemieckiej administracji różnej proweniencji było częste – z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że dla wielu uczestników zrywów stanowiło ważny motyw udziału w walce.”

LINK DO ARTYKUŁU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-maciej-fic-powstania-slaskie-insurekcje-inne-niz-wszystkie-25-08/

PAP/TD

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 lipca 2025