Krwawa Wigilia w Ochotnicy - godne uhonorowanie ofiar przez prezydenta i szefa MON
Dla górali wolność i ojczyzna były silniejsze i cenniejsze niż strach przed niemieckim okupantem – powiedział 22 grudnia prezydent Andrzej Duda podczas obchodów 80. rocznicy „Krwawej Wigilii” w Ochotnicy Dolnej (woj. małopolskie). Krwawa Wigilia w Ochotnicy to nazwa nadana pacyfikacji wsi Ochotnica Dolna dokonanej przez okupanta niemieckiego 23 grudnia 1944 r.
Krwawa Wigilia w Ochotnicy
.Prezydent przypomniał, że Ochotnica jest nazywana przez mieszkańców „wolną republiką ochotnicką”. Zaznaczył, że Niemcy nazywali ją „bandycką wsią”. „Może trochę z pogardy, ale w istocie też i ze strachu, bo bali się tutaj przebywać i bali się przyjeżdżać. Bali się jechać tam w górę, gdzie dzisiaj jest Górna Ochotnica, bo to była dla nich ziemia, na której postawienie nogi przez Niemca oznaczało śmierć” – powiedział Andrzej Duda.
Zwrócił uwagę, że nie byłoby w tym miejscu oddziałów partyzanckich, gdyby „nie mieszkańcy tej ziemi, gdyby nie górale, dla których wolność i ojczyzna były silniejsze i cenniejsze niż strach przed niemieckim okupantem”. Dlatego – jak mówił – mieszkańcy wspierali partyzantów i „dlatego te oddziały mogły tutaj być, mogły tutaj istnieć, bo nikt na nich nie donosił i cały czas od mieszkańców otrzymywali pomoc”.
Prezydent podkreślił, iż rzeczywiście „to była wolna republika ochotnicka”, bo „oni tego chcieli”. „I to dla mnie jako Prezydenta Rzeczypospolitej jest najważniejsze i to jest dla mnie największym powodem do dumy, że oprócz tego, co wycierpieli tutaj mieszkańcy Ochotnicy, Podhala i całego regionu, w istocie nigdy się nie poddali i zawsze niezłomnie trwali przy swoim – przy wolności i przy ojczyźnie” – powiedział Duda. Andrzej Duda wziął udział w uroczystym apelu przy Pomniku ofiar „Krwawej Wigilii”, a następnie złożył wieniec przed zbiorową mogiłą ofiar na miejscowym cmentarzu. Później udał się do kościoła pw. Znalezienia Krzyża Świętego na mszę w intencji osób zamordowanych 80 lat temu w Ochotnicy.
Podczas uroczystości dowódca 2. Korpusu Polskiego-Dowódca Komponentu Lądowego generał broni Adam Joks odczytał list okolicznościowy wicepremiera, szefa Ministerstwa Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza. „Mieszkańcy Ochotnicy Dolnej w sposób szczególny doświadczyli tragedii II wojny światowej. Zbrodnia, jaką popełnili okupanci, mimo upływu 80 lat wywołuje smutek i dojmujący żal” – napisał Kosiniak-Kamysz.
Brutalny atak na bezbronną wieś
.Szef MON podkreślił, że pielęgnowanie pamięci o tragedii mieszkańców Ochotnicy Dolnej, którzy ponieśli najwyższą ofiarę, jest naszą powinnością, a ich los stanowi przestrogę dla wszystkich Polek i Polaków. Podkreślił, że przestroga ta jest dziś szczególnie aktualna, kiedy imperialistyczna Rosja realizuje zbrojnie swoje mocarstwowe ambicje.
Do pacyfikacji Ochotnicy Dolnej w powiecie nowotarskim doszło w końcowych miesiącach wojny – 23 grudnia 1944 r. Tyłowy oddział SS w odwecie za wcześniejszą potyczkę z sowieckimi partyzantami dokonał ataku na bezbronną wieś. Zamordowano ponad 50 mieszkańców Ochotnicy, w tym blisko 20 dzieci, a samą osadę częściowo spalono. Dokonała tego grupa ok. 200 esesmanów dowodzonych przez SS-untersturmführera Albrechta Matingena. Działania zaczęły się od okolicy kościoła, dworu i szkoły, po czym oprawcy stopniowo przesuwali się na zachód, w stronę przysiółka Młynne.
Jak czytamy na stronie internetowej gminy Ochotnica Dolna, Niemcy strzelali do ludzi znajdujących się w pobliżu drogi, a następnie wpadali do domostw i mordowali przygotowujących się do Wigilii mieszkańców. Tych, którzy chcieli ratować się ucieczką, kule dosięgały na drogach i polach. Mordom towarzyszył rabunek. W ciągu około trzech godzin zginęło ponad 50 mieszkańców Ochotnicy – przede wszystkim starców, kobiet i dzieci, a kolejnych 18 zostało rannych. Spaleniu uległo też kilkadziesiąt zabudowań, w tym dwór, remiza strażacka, dom parafialny i dom ludowy. Szczególnie ucierpiały osiedla Brzeźnie, Bibiarze i Bąki, wskazywane przez esesmanów jako te, gdzie toczyła się dzień wcześniej potyczka z Sowietami.
Niemieckie samozadowolenie
.Na temat braku odpowiedniego rozliczenie się Niemiec z własną historią z okresu II wojny światowej, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Karol NAWROCKI w tekście „Niemieckie wyparcie„.
„Ta dominująca sprowadza się do tezy: nie mamy sobie nic do zarzucenia. Ponad dwie trzecie (68 proc.) naszych zachodnich sąsiadów jest przekonanych, że „Niemcy bardzo dobrze przepracowały swoją nazistowską przeszłość i mogą służyć innym krajom jako wzór” – dowodzi sondaż tygodnika „Die Zeit” z 2020 r. To bardzo wygodne podejście, ale ma ono niewiele wspólnego z prawdą”.
„Prawda jest taka, że Niemcy tylko w małym stopniu rozliczyli się z II wojny światowej. Powojenna denazyfikacja okazała się tak płytka, że jeszcze w latach 60. administracja RFN była przesiąknięta byłymi członkami NSDAP, a nawet oficerami SS. Koncerny, które za Hitlera wzbogaciły się na pracy niewolniczej, w czasach „cudu gospodarczego” mogły dalej pomnażać swoje majątki. Zbrodniarze wojenni tylko wyjątkowo trafiali w RFN lub w NRD na ławę oskarżonych. Dość powiedzieć, że niemieckie sądy skazały zaledwie dwóch komendantów obozów koncentracyjnych lub śmierci: Paula Wernera Hoppego ze Stutthofu i Franza Stangla z Sobiboru/Treblinki. Niewspółmiernie mała była też odpowiedzialność finansowa Niemiec za ogrom wojennych krzywd i zniszczeń. O reparacjach wojennych dla Polski rząd w Berlinie w ogóle nie chce dziś rozmawiać. Woli ograniczać się do deklaracji o „moralnej odpowiedzialności”, tak chętnie powtarzanych przy okazji kolejnych rocznic”.
.„Z moralną odpowiedzialnością też jednak jest nie najlepiej. Grubo ponad połowa (58 proc.) uczestników wspomnianego sondażu „Die Zeit” podpisuje się pod skandaliczną tezą, że „Niemcy nie ponoszą większej odpowiedzialności za narodowy socjalizm, za dyktaturę, za wojny i zbrodnie niż inne kraje”. Ledwie 3 proc. przyznaje się do tego, że ich własna rodzina należała do zwolenników nazizmu. A przypomnijmy, że w lipcu 1932 r. NSDAP dostała w całkowicie wolnych wyborach do Reichstagu ponad 37 proc. głosów. W sumie w latach 1925–1945 do nazistowskiej partii wstąpiło ok. 10 mln osób. Prawie dwa razy tyle przewinęło się przez Wehrmacht. Książka Mein Kampf – rasistowski manifest Adolfa Hitlera – do 1944 r. osiągnęła nakład prawie 11 mln egzemplarzy” – pisze Karol NAWROCKI.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ