Kryzys migracyjny w Belgii. Brak miejsc dla azylantów

W ośrodkach recepcyjnych brakuje miejsc dla osób ubiegających się o azyl i muszą one koczować na ulicach miast. Kryzys migracyjny w Belgii pogłębia się – informuje tamtejsza telewizja VRT.
Kryzys migracyjny w Belgii
.W zeszłym miesiącu 624 mężczyzn ubiegających się o azyl otrzymało informację, że po zarejestrowaniu się w urzędzie imigracyjnym nie ma dla nich miejsca w ośrodkach recepcyjnych. W sumie 2700 zarejestrowanych osób ubiegających się o azyl nadal czeka na miejsce, śpiąc na ulicach belgijskich miast.
Osoby ubiegające się o azyl mogą wpisać się na listę oczekujących na miejsce w ośrodku, ale w międzyczasie muszą radzić sobie same.
W zeszłym miesiącu 1594 zarejestrowanych osób ubiegających się o azyl otrzymało miejsce: samotne kobiety, rodziny, mężczyźni w trudnej sytuacji i osoby już znajdujące się na liście oczekujących.
Sekretarz ds. azylu Nicole De Moor informuje, że kontynuuje poszukiwania miejsc recepcyjnych.
Bez dachu nad głową
.Osoby ubiegające się o azyl szukają pomocy w Brukseli, ale także w Antwerpii i Gandawie. Kathleen Torfs z organizacji charytatywnej „Gent Samen Solidair” mówi, że w Gandawie jest około 200 osób ubiegających się o azyl bez dachu nad głową. „Śpią na ulicach, w skłotach lub u znajomych. Nasza organizacja, podobnie jak wiele innych w społeczeństwie obywatelskim, znajduje się pod ogromną presją. Koszty pomocy medycznej i dystrybucji żywności gwałtownie rosną” – powiedziała.
Również w Centrum Doradztwa Migracyjnego w Antwerpii pojawiają się osoby bez zakwaterowania ubiegające się o azyl. „Wszystko, co możemy zrobić, to pomóc im znaleźć prawnika, który będzie domagał się wyegzekwowania ich prawa do wyżywienia i zakwaterowania” – mówi Grietje Cant z tej organizacji.
Nie da się ulepszyć świata prostą mechaniką otwartych granic
.„Silne państwo nie oznacza wcale państwa niemoralnego, zaślepionego na potrzeby innych. Przeciwnie, tylko w takich państwach i tylko w stabilnych wspólnotach może powstać zamysł pomocy i wsparcia dla potrzebujących” – pisze Cezary KOŚCIELNIAK, filozof, publicysta, profesor UAM w Poznaniu.
Jak twierdzi, „wydarzenia na polsko-białoruskiej granicy coraz bardziej pokazują, że kwestia migracyjna nie sprowadza się jedynie do humanitaryzmu, jest natomiast częścią większej zmiany politycznej i ekonomicznej, dziejącej się obecnie w świecie. Posłużenie się przez Aleksandra Łukaszenkę migrantami w destabilizacji regionów przygranicznych uświadomiło nam zupełnie nowe zagrożenie dla, wydawałoby się, zabetonowanych już fundamentów bezpieczeństwa”.
„Przechodzimy obecnie w Polsce bardzo szybką lekcję zderzenia mitów migracyjnych z brutalną Realpolitik. W międzyczasie w Europie Zachodniej ukształtował się trend, który roboczo można nazwać „openaryzmem migracyjnym”, koncepcją bezwarunkowego usuwania barier w migracji oraz pomocy w budowaniu legalnych szlaków przerzutowych” – pisze prof. KOŚCIELNIAK.
Filozof podkreśla, że „Europa kształtuje obecnie swoją przyszłą strukturę nie tylko tożsamości, ale i stabilności bezpieczeństwa, czemu elastyczność granicy zupełnie nie służy”.
PAP/Łukasz Osiński/WszystkoCoNajważniejsze/PP