Kto kupi Grupę Wagnera?
Po prawdopodobnej śmierci Jewgienija Prigożyna w katastrofie lotniczej wagnerowcy utracą swój niezależny status. Najbardziej realnym scenariuszem jest całkowite podporządkowanie tej formacji rosyjskiemu ministerstwu obrony – ocenił w najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Przyszłość Grupy Wagnera – trzy scenariusze
.Rosawiacja, czyli rosyjska agencja transportu lotniczego, potwierdziła w środę wieczorem, że na pokładzie samolotu, który rozbił się w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji, był szef najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn i jego „prawa ręka” Dmitrij Utkin, pseudonim „Wagner”.
Nie jest znana bezpośrednia przyczyna katastrofy. Pojawiły się spekulacje o zestrzeleniu maszyny przez obronę przeciwlotniczą, w tym przez jednostki rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) lub wybuchu na pokładzie. W ocenie licznych zachodnich i ukraińskich analityków, w tym ekspertów ISW, jest bardzo prawdopodobne, że środowa katastrofa była zemstą Władimira Putina za czerwcowy bunt Prigożyna i Grupy Wagnera.
Jak zauważa ISW, Ministerstwo Obrony Rosji utworzyło własne prywatne firmy wojskowe, których celem jest rekrutacja byłych i obecnych najemników Grupy Wagnera oraz przejęcie kontroli nad operacjami wagnerowców za granicą, głównie w Afryce. O stopniowym ograniczaniu aktywności tej formacji świadczy też prawdopodobne wycofywanie się bojowników z Białorusi. Analiza zdjęć satelitarnych z 23 sierpnia prowadzi do wniosku, że wojskowi z Grupy Wagnera zdemontowali już około 1/3 namiotów polowych w obozie we wsi Cel w okolicach miasta Osipowicze w obwodzie mohylewskim.
W ocenie think tanku możliwe są trzy scenariusze dotyczące przyszłości Grupy Wagnera. Organizacja kierowana do niedawna przez Prigożyna zostanie rozwiązana, odtworzona jako niewielka formacja całkowicie podporządkowana resortowi obrony lub przekształcona w quasi-niezależną strukturę z dowódcą lojalnym wobec Kremla. Jak podkreślił ISW, trzecia z tych możliwości wydaje się najmniej prawdopodobna.
Wewnętrzna walka o władzę w Rosji
.„Andriej Piontkowski, publicysta rosyjskiego pochodzenia żyjący obecnie w Stanach Zjednoczonych, uważa, że rosyjskie elity są przekonane o nadchodzącej porażce ich kraju na Ukrainie i nieuchronnym końcu epoki Putina. Rywalizujące ze sobą klany przygotowują się więc na kolejny etap: ochronę swojego stanu posiadania i walkę o potężne zasoby, które pozostaną po upadku reżimu” – pisze brytyjski dziennikarz Edward LUCAS we „Wszystko co Najważniejsze”.
Jego zdaniem teza Piontkowskiego tłumaczy działania Prigożyna podejmowane w ciągu ostatnich miesięcy. Wyjaśnia ponadto, „dlaczego Kadyrow raczej nie wysyła swoich najbardziej skutecznych oddziałów na Ukrainę. Będzie ich potrzebował później. Co znamienne, wkrótce po tym, jak Putin odwołał swoją internetową konferencję prasową, która w normalnych okolicznościach jest w Rosji stałym punktem w kalendarzu pod koniec roku, czeczeński przywódca prowokacyjnie zorganizował własną”.
„Wszystko to wzbogaca zaczynającą się dyskusję na temat możliwego rozpadu Rosji. Piontkowski jest zdania, że osią nadchodzącej wojny domowej nie będzie orientacja polityczna („czerwoni” przeciw „białym”) czy postimperialny rozpad wzdłuż linii regionalnych, etnicznych lub religijnych podziałów. Będzie to walka gangsterów o pieniądze. Bez względu na to, czy tak się stanie, czas, aby zacząć przygotowywać się na taki scenariusz oraz związane z nim niebezpieczeństwa i zawirowania, właśnie nadszedł” – twierdzi Edward LUCAS.
„Sygnał ostrzegawczy” wysłany przez Putina reszcie rosyjskiej elity
.Jak twierdzi ISW, Prigożyn był przekonany, że Władimir Putin wybaczy mu czerwcowy „marsz na Moskwę” i zbagatelizował skalę upokorzenia, jakiej doznał wówczas rosyjski dyktator. Były szef najemników uważał, że jego lojalność wobec przywódcy wystarczy do uniknięcia odpowiedzialności. Okazało się jednak, że niektóre błędy – szczególnie postrzegane przez Putina jako akt niesubordynacji lub wręcz zdrady – są zbyt poważne nawet w przypadku lojalnych urzędników i dowódców. Kreml wysłał w ten sposób sygnał ostrzegawczy całej rosyjskiej elicie – zauważył think tank, powołując się m.in. na oceny komentatorów z Rosji.
ISW ponownie odniósł się do obecnej sytuacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki, podkreślając, że jego szanse na zachowanie niezależności w relacjach z Moskwą zostały „dramatycznie ograniczone”. Prawdopodobna śmierć Prigożyna to ostrzeżenie również dla Łukaszenki w kontekście ewentualnych dalszych prób Białorusi, by opóźniać proces integracji z Rosji w ramach tzw. Państwa Związkowego – zauważył amerykański ośrodek.
Jaka Rosja po wojnie?
.„Jeśli damy Putinowi choć jeden palec, wygra tę wojnę. Jedynym akceptowalnym rozwiązaniem jest odwrót najeźdźcy” – pisze prof. Nassim Nicholas TALEB, amerykański pisarz, ekonomista i filozof pochodzenia libańskiego.
Jak przekonuje, „konflikt, którego jesteśmy świadkami, świadczy o szkodliwym dla Rosjan i ich zwolenników pomieszaniu koncepcji państwa jako narodu w sensie etnicznym i państwa jako jednostki administracyjnej”.
„Jedność kulturowa może mieć sens, ale tylko w formie zredukowanej, jaką są na przykład miasta-państwa. Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że tylko w ten sposób państwo może dobrze funkcjonować. Taki nacjonalizm – na przykład kataloński, baskijski czy chrześcijańskich Libańczyków – ma charakter defensywny, a w przypadku dużego państwa, takiego jak Rosja, nacjonalizm staje się ofensywny. Zauważmy, że w czasach Pax Romana czy Pax Ottomana nie było wielkich państw, lecz istniały miasta-państwa w imperium, którego rola była ograniczona. Istnieje jednak imperium luźne i imperium sztywne, przypominające państwo narodowe – Rosja to ten drugi wariant” – twierdzi Nassim Nicholas TALEB.
„Musimy pozwolić, by Rosja sama się podzieliła! Jeśli reżim centralny osłabnie, pojawią się autonomiczne naciski. Model liberalny nie jest kompatybilny z imperializmem, a Rosja nie może przetrwać bez centralizacji” – podkreśla pisarz.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN