„Kto może, odchodzi”. Publiczna służba zdrowia we Włoszech na skraju zapaści

Lekarze we Włoszech grożą odejściem z publicznej służby zdrowia. Narzekają na warunki pracy oraz zarobki

Publiczna służba zdrowia we Włoszech znajduje się na skraju poważnego kryzysu. Istnieje ryzyko „wielkiej ucieczki” lekarzy ze szpitali – informuje w poniedziałek dziennik „La Stampa”. Jak podaje, w ciągu pół roku 10 tys. lekarzy wyraziło gotowość przejścia na emeryturę lub rezygnacji z pracy w tych placówkach.

Publiczna służba zdrowia we Włoszech i groźba masowego odpływu lekarzy

.Lekarskie związki zawodowe grożą strajkiem z powodu wygaśnięcia umowy zbiorowej i złych warunków pracy – odnotowuje gazeta.

Podkreśla, że w 2020 r., czyli w pierwszym roku pandemii koronawirusa, zjawisko odejść lekarzy ze szpitali publicznej służby zdrowia było nieznaczne. Rok później liczba ta wzrosła do 2 tys., a w 2022 r. – do ponad 2,8 tys. Teraz jednak, zaznacza dziennik, istnieje ryzyko masowej ucieczki.

Przyczyny kryzysu kadrowego

.Wśród przyczyn takich decyzji wymienia się zmęczenie „wykańczającymi dyżurami”, „demoralizujący” brak szans na karierę zawodową, m.in. na otrzymanie stanowiska ordynatora w związku z redukcją 30 tys. łóżek szpitalnych w ciągu 10 lat, a także , „wściekłość” z powodu najniższych pensji w UE.

Lekarze, jak zaznaczono, domagają się nie tylko dodatkowych pieniędzy, ale zdecydowanej poprawy warunków pracy.

Wśród 10 tys. lekarzy gotowych odejść z publicznych szpitali są zarówno ci w wieku emerytalnym, jak i ci, którzy chcą wyjechać do pracy za granicę lub zatrudnić się wyłącznie w prywatnych placówkach albo zmniejszyć godziny pracy w państwowych klinikach.

Przedstawiciel jednego z lekarskich związków zawodowych Pierino Di Silverio przyznał: „Kto może, odchodzi”. Jego zdaniem publiczna służba zdrowia jest na skraju zapaści.

„Jesteśmy gotowi zrobić wszystko, by nie dopuścić do jej rozpadu”- zadeklarował. Ostrzegł, że jeśli zostanie ogłoszony strajk, to nie będzie trwał jeden dzień. Nie wykluczył także masowych odejść ze szpitali.

Brak lekarzy we Francji. Miasto Sedan nada ulicom imię tych, którzy zgłoszą się do pracy

.Nie tylko Włochy, ale także Francja zmaga się z brakiem lekarzy. Stanowi on coraz poważniejszy problem. Symbolem kryzysu jest polityka miasta Sedan, które zdecydowało, że nazwisko każdego nowo przyjętego do lokalnego szpitala anestezjologa, ginekologa i pediatry stanie się nazwą ulicy. Lekarze ze szpitala położniczego przechodzą na emerytury i placówce grozi zamknięcie – informuje „Le Monde”.

Obietnicę nazywania ulic nazwiskami lekarzy złożyły władze samorządowe w położonym na północnym wschodzie kraju departamencie Ardenów. Pomysłodawcami akcji są lewicowy burmistrz Sedanu Didier Herbillon oraz Boris Ravignon, konserwatywny prezydent regionu Ardenne Metropole, w którego skład wchodzą miasta Sedan i Charleville-Mézieres. „Uznaliśmy, że inne możliwości zostały wyczerpane, więc postanowiliśmy zrobić trochę szumu” – powiedział Ravignon, dodając, że akcja będzie kosztowała podatników 100 tys. euro.

„Możemy łatwo zmieniać nazwy ulic na nazwiska anestezjologów, którzy udzielą nam niezbędnej pomocy” – zapewnił burmistrz Herbillon w telewizji TF1.

Z końcem marca dwóch anestezjologów ze szpitala w Sedanie przeszło na emeryturę, a następców dla nich nie znaleziono. Wkrótce z pracy odejdzie też jeden z trzech ostatnich ginekologów. Jeżeli otwarty kilka lat temu i dobrze wyposażony sedański szpital nie zatrudni przynajmniej dwóch ginekologów, dwóch anestezjologów i pediatry, zostanie zamknięty.

Problem braku lekarzy we Francji wykracza poza Ardeny i poza specjalizację ginekologiczną. W kraju popularne jest pojęcie „pustynia lekarska”. To tereny, których mieszkańcy mogliby statystycznie skorzystać z mniej niż 2,5 konsultacji lekarskich rocznie. Zdaniem Guillaume’a Chevillard’a, zajmującego się geografią usług ochrony zdrowia, blisko 7 milionów osób mieszka na terenach ze słabym dostępem do lekarza rodzinnego.

Stojące w obliczu podobnego problemu Le Vigan w Oksytanii usiłowało skusić medyków finansowo. Oferowało bonus wynoszący 50 tys. euro i wieloletnie znaczące ulgi podatkowe. Zamieszczało ogłoszenia online, poszukiwało lekarzy w Rumunii i Północnej Afryce, ale nikt się nie zgłosił – informował portal „Politico”.

W marcu prezydent Emmanuel Macron zapowiedział wprowadzenie dodatkowych zachęt dla lekarzy, którzy uzyskują uprawnienia emerytalne.

Ze statystyk wynika, że w 2021 roku we Francji na 100 000 mieszkańców przypadało 318 lekarzy – o siedmiu mniej niż w 2012 r.

PAP/Sylwia Wysocka/WszystkoCoNajważniejsze/PP

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 czerwca 2023