Las Szpęgawski – niemy świadek niemieckich zbrodni
22 września 1939 r. doszło do egzekucji 88 pacjentów szpitala psychiatrycznego w Kocborowie, przeprowadzonej przez Niemców w Lesie Szpęgawskim w pobliżu Starogardu Gdańskiego. Las Szpęgawski był miejscem kaźni nie tylko chorych psychicznie, ale też osób z niepełnosprawnościami, nauczycieli, duchownych, rolników, działaczy społecznych czy urzędników. Do dziś nie ustalono ostatecznej liczby ofiar oraz ich personaliów. Według współczesnych szacunków między wrześniem 1939 r. a styczniem 1940 r. w Lesie Szpęgawskim mogło zginąć nawet 7 tys. osób.
Okupacyjny terror na Pomorzu
.Dnia 1 września 1939 r. wojska III Rzeszy przystąpiły do ataku na Polskę. Starogard Gdański zajęły już 2 września. Nieznacznie później pod niemiecką kontrolą znajdowało się całe przedwojenne województwo pomorskie II RP.
Na podbitym terenie Niemcy przeprowadzili szereg zaplanowanych akcji eksterminacyjnych motywowanych ideologicznie. Ich celem było przede wszystkim „odpolszczenie” zajętych ziem (niem. Entpolonisierung) oraz „oczyszczenie” ich z niechcianych elementów, głównie Polaków (przedstawicieli wszystkich warstw społecznych), Żydów oraz osób z niepełnosprawnościami bez względu na przynależność narodową. Szereg zbrodni dokonanych przez Niemców na Pomorzu od wybuchu wojny do wiosny 1940 r. określany jest najczęściej mianem „zbrodni pomorskiej” lub „krwawej pomorskiej jesieni”.
Las Szpęgawski – starannie wybrane miejsce zbrodni
.Jednym z głównych miejsc, w których Niemcy przeprowadzali zbiorowe egzekucje na Pomorzu, był Las Szpęgawski w pobliżu Starogardu Gdańskiego. Wybrano to miejsce nie bez powodu. Pod nazwą „Las Szpęgawski” kryje się bowiem pokaźny kompleks leśny o wielkości ok. 7 tys. ha. W 1939 r. obszar ten był niezamieszkały i gęsto porośnięty drzewami, co ułatwiało tuszowanie zbrodni. Posiadł ponadto dogodny dojazd do pobliskich miast, z których często pochodziły ofiary, a piaszczysty charakter terenu ułatwiał dodatkowo grzebanie ciał.
Pierwszego mordu w Lesie Szpęgawskim Niemcy dokonali 13 września na 11 polskich robotnikach. Już trzy dni później przystąpiono do przygotowywania terenu pod rozpoczynającą się serię masowych egzekucji. Do kopania dołów zmuszono Polaków. Teren otoczono posterunkami policji i Selbstschutzu – paramilitarnej organizacji złożonej z lokalnych volksdeutschów. Za przekroczenie granic lasu okolicznym mieszkańcom groziła kara śmierci.
22 września 1939 r. w Lesie Szpęgawskim zamordowano 88 pacjentów szpitala psychiatrycznego w Kocborowie, rozpoczynając tym samym realizację w owym miejscu jednego z najbardziej zbrodniczych przedsięwzięć III Rzeszy, w ramach którego na terenach podlegających władzy nazistów dokonywano eksterminacji osób chorych i niepełnosprawnych (w tym dzieci). W samym Lesie Szpęgawskim do końca stycznia 1940 r. zamordowano blisko 1700 osób osób umysłowo chorych i z niepełnosprawnościami w 15 egzekucjach.
W kolejnych miesiącach Las Szpęgawski stał się miejscem straceń kolejnych osób. Współcześnie znane są szczegóły kilku egzekucji, dzięki którym wiadomo, że ofiarami Niemców padali również m.in. nauczyciele, księża, rolnicy, handlarze, rzemieślnicy czy więźniowie i osoby internowane rozmaitych profesji, wywodzący się z różnych grup społecznych. Wedle szacunków łącznie na terenie Lasu Szpęgawskiego śmierć poniosło do 7 tys. osób.
Zacieranie śladów i los katów
.Z uwagi na zmieniającą się sytuację na froncie wschodnim i postępujący marsz Armii Czerwonej na zachód, Niemcy przystąpili jesienią 1944 r. do zacierania śladów zbrodni w Lesie Szpęgawskim. Zwłoki pomordowanych odkopywano i palono. Spopielone szczątki na powrót wrzucano do dołów w ziemi, zasypywano wapnem i zakopywano. Na zbiorowych mogiłach zasadzono nowe drzewa. Z uwagi na owe działania odnajdywanie ciał i identyfikacja ofiar niemieckich zbrodni w Lesie Szpęgawskim jest dziś tak trudna, a w wielu przypadkach zupełnie niemożliwa.
Po wojnie jedynie kilku katów odpowiadających za dokonywanie mordów w Lesie Szpęgawskim zostało osądzonych i skazanych. Wobec części tych, których postawiono przed sądem, postępowanie umorzono. Rodziny ofiar w większości nigdy nie otrzymały odszkodowań.
Krwawa pomorska jesień
.„Od pierwszych dni II wojny światowej Niemcy prowadzili eksterminacyjną politykę wobec cywilnej ludności polski zarówno na obszarach okupowanych, jak i wcielonych do Rzeszy. Jednakże skala zbrodni na Pomorzu w 1939 r. i w pierwszym kwartale roku 1940 była nieporównywalnie większa niż w każdym innym regionie kraju. Niezależnie od tego, czy wydarzenia te określimy stosunkowo nowym pojęciem «zbrodni pomorskiej 1939 roku», czy funkcjonującymi od lat w polskiej historiografii nazwami «krwawa pomorska jesień» lub «niemiecki Katyń 1939 roku», mówić będziemy o wymordowaniu przez Niemców według różnych szacunków od 20 do 40 tys. osób” – pisze prof. Monika TOMKIEWICZ, polska historyk związana z Biurem Badań Historycznych IPN, specjalistka w zakresie dziejów okupacyjnych byłego województwa wileńskiego i Pomorza.
Jak zaznacza, „zbrodni tej dokonały oddziały Volksdeutscher Selbstschutz przy aktywnym wsparciu Wehrmachtu i SS. Była to akcja zaplanowana i masowa, przeprowadzona na terenie ponad 400 miejscowości położonych na terenie 23 powiatów przedwojennego województwa pomorskiego. Proceder ten polegał na ujęciu i osadzeniu wybranych osób w aresztach i punktach zbiorczych, a następnie wytypowaniu spośród tej grupy ludzi przeznaczonych do rozstrzelania”.
„Ofiarami byli obywatele polscy narodowości polskiej i żydowskiej, przedstawiciele różnych warstw społecznych – inteligencji, duchowieństwa, robotników, właścicieli ziemskich – i osoby chore psychicznie. Skalę tej zbrodni, ze względu na zacieranie śladów oraz częściowe zniszczenie archiwum Selbstschutzu, trudno oszacować liczbowo. Mimo to dzięki mozolnej współpracy historyków i prokuratorów do dnia dzisiejszego udało się ustalić dane personalne blisko 10 tys. ofiar. Najwięcej osób w tym okresie zamordowano w Lasach Piaśnickich koło Wejherowa, Lasach Szpęgawskich koło Starogardu Gdańskiego, w Mniszku koło Świecia nad Wisłą, Paterku koło Nakła nad Notecią, jak też na terenie bydgoskiego Fordonu” – pisze prof. Monika TOMKIEWICZ.
Badaczka przypomina, że „egzekucje, które na obszarze Pomorza prowadzone były w kolejnych latach wojny, nie miały już charakteru masowego. Jednak pojedyncze zbrodnie dokonywane były nadal, aż do końca wojny. Dużą część przedstawicieli warstw przywódczych, którzy zostali aresztowani jesienią 1939 r., skierowano do obozów koncentracyjnych Stutthof, Sachsenhausen, Dachau i Gusen. Wielu z nich zostało tam zamordowanych lub zmarło z wycieńczenia i chorób. Również akcja masowych wysiedleń z poszczególnych powiatów rejencji gdańskiej pociągnęła za sobą dużą liczbę ofiar, zwłaszcza wśród dzieci i osób starszych, które źle znosiły podróż w trudnych warunkach i nie potrafiły dostosować się do życia na wysiedleniu. Mieszkańcy Pomorza ginęli również, walcząc w szeregach ruchu oporu, zarówno na swojej rodzinnej ziemi, jak i w miejscach wysiedlenia na terenie Generalnego Gubernatorstwa”.
„Pomimo skali tych zbrodni pamięć o nich we współczesnej refleksji nad II wojną światową jest obecna znikomo. Historycy również podchodzą do tego tematu ostrożnie” – pisze prof. Monika TOMKIEWICZ. Jej zdaniem „jednym z głównych powodów takiego stanu rzeczy jest brak kompleksowego i wieloaspektowego opracowania zagadnień związanych z polityką Trzeciej Rzeszy na Pomorzu Gdańskim w latach 1939–1945”.