Libańczycy nie chcą wojny z Izraelem - PISM

Libańczycy

Po ataku Hamasu na Izrael nasiliła się wymiana ognia na granicy izraelsko-libańskiej. Ryzyko wciągnięcia Libanu w wojnę istnieje, ale Hezbollah zdaje sobie sprawę, że Libańczycy tego nie chcą, bo już teraz znajdują się w gigantycznym kryzysie – ocenia ekspertka ds. Bliskiego Wschodu z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Sara Nowacka.

Libańczycy przeciwni wojnie z Izraelem

.Od 7 października komentatorzy wyrażają obawy, że Liban może zostać wciągnięty w wojnę z Izraelem, co otworzyłoby drugi front konfliktu tego państwa z palestyńskim Hamasem. Izraelskie władze ostrzegały, że byłoby to katastrofalne w skutkach dla Libanu. Ostrzały Izraela z Libanu prowadzi Hezbollah, wspierana przez Iran szyicka partia polityczna i organizacja paramilitarna, która de facto kontroluje południową część kraju. Armia izraelska odpowiada atakami na cele w Libanie. W jednym z nich – jak informowały libańskie władze – zginęły niedawno trzy małe dziewczynki.

„Same bombardowania czy naloty, w których giną cywile, niestety nie są niczym nowym dla Libańczyków mieszkających na południu” – mówi ekspertka z PISM. Analityczka podkreśla, że w szyickich społecznościach południa Libanu panuje poczucie, że „tylko Hezbollah jest w stanie jakkolwiek ich bronić” przed Izraelem. Nie oznacza to jednak, że mieszkańcy popierają przystąpienie do wojny, bo to oznaczałoby tylko pogorszenie ich sytuacji. Według Nowackiej niedawne przemówienie przywódcy Hezbollahu Hasana Nasrallaha świadczy, że nie chce obecnie wykroczyć poza „próg wojny” z Izraelem, bojąc się utraty umocowania politycznego. Również Iran nie postrzega większego zaangażowania Hezbollahu jako będącego w jego interesie, bo wiązałoby się to z ryzykiem osłabienia, a nawet zniszczenia tej organizacji, która służy jako element odstraszania Izraela.

II wojna libańska

.Z doświadczeniem ostatniej wojny z Izraelem z 2006 roku – gdy zginęło około 1000 Libańczyków, głównie cywilów, oraz kilkuset Izraelczyków, głównie żołnierzy – Nasrallah wie, jakie mogą być konsekwencje większego zaangażowania Hezbollahu. „Wiele zależy od tego, jak skuteczny czy nieskuteczny będzie Hamas, oraz od tego, co się będzie działo w regionie. Podejrzewam, że Hezbollah traktuje wciąganie Libanu w wojnę jako ostateczność, bo wie, że Libańczycy absolutnie tego nie chcą” – ocenia Nowacka. Hezbollah powstał z inicjatywy Iranu w czasie wojny domowej w Libanie, w latach 80. XX wieku, jako siła oporu przeciwko Izraelowi, który wtedy okupował libańskie terytoria. Porozumienie kończące wojnę domową zawierało nakaz rozbrojenia organizacji paramilitarnych, ale nie Hezbollahu, ponieważ miał on być zabezpieczeniem dla libańskich szyitów przed siłami Izraela – wyjaśnia ekspertka.

„Z czasem założono, że Hezbollah musi się rozbroić, ale nigdy do tego nie doszło, bo w pokłosiu tych wszystkich wydarzeń w zasadzie stał się silniejszy od libańskiej armii” – zaznacza. Jej zdaniem z jednej strony wynika to ze wsparcia, jakiego udziela mu Iran, oraz z jego własnych źródeł finansowania, a z drugiej – z korupcji i złej organizacji państwa libańskiego. Z tego powodu na południu Libanu, nie tylko wśród szyitów, popularna jest opinia, że „Hezbollah jest w stanie lepiej zadbać o ludzi niż rząd”. „Jeżeli jadą do szpitala, bo potrzebują lekarza czy zabiegu, to raczej wybierają szpital zarządzany przez Hezbollah niż publiczny, bo tam dostaną lepszą opiekę. To też wpływa na to, jaką siłę ma ta organizacja” – ocenia Nowacka.

System polityczny Libanu

.W Libanie funkcjonuje system polityczny określany jako demokracja konsensualna, którego źródła sięgają czasów osmańskich. Narzuca on religijny rozkład różnych funkcji w państwie: prezydent musi być chrześcijaninem wyznania maronickiego, premier musi być szyitą, a przewodniczący parlamentu – sunnitą. Dotyczy to też składu parlamentu, dowództwa w wojsku i innych ważnych stanowisk, a nieformalnie również ministerstw. Według Nowackiej system ten nasila napięcia między grupami, ale paradoksalnie w najgorszych momentach pozwala też je łagodzić. Stanowi natomiast przeszkodę na drodze do porozumienia się Libańczyków i stworzenia narodowej wspólnoty interesów. Obecnie Libańczycy nie popierają tego systemu, a w 2019 roku w czasie masowego zrywu, określanego przez niektórych mianem rewolucji, pojawiało się wiele głosów, by z niego zrezygnować. Hezbollah jako partia wszedł do parlamentu w latach 2000. i jego siła polityczna stopniowo rosła. Był to jednak dla niego „miecz obosieczny”, bo z jednej strony uzyskał możliwość wpływu na oficjalną politykę kraju, ale z drugiej – jest teraz uznawany za część niewydolnego systemu.

Fatalna sytuacja gospodarcza

.”Liban znajduje się w gigantycznym kryzysie od 2019 roku. Nigdy nie było tam szczególnie dobrze gospodarczo, ale teraz sytuacja jest skrajnie zła, a Hezbollah jako część tego systemu jest postrzegany jako jeden z winnych” – zaznacza ekspertka. W związku z tym popularność Hezbollahu spadła, a w ostatnich wyborach zdobył mniej mandatów w parlamencie niż wcześniej. To zdaniem Nowackiej również oznacza, że „Hezbollah musi grać trochę ostrożniej niż kiedyś wobec Izraela”.

Libańczycy są negatywnie nastawieni do Izraela i popierają utworzenie państwa palestyńskiego, w czym widzą również rozwiązanie problemu z palestyńskimi uchodźcami, który wpływa na życie polityczne w Libanie. Wielu takich uchodźców tam już drugie czy trzecie pokolenie, a mimo mają inny status niż Libańczycy, mają małe szanse na obywatelstwo i nie mogą nawet legalnie pracować w wielu sektorach.„Libańczycy wspierają ideę stworzenia państwa palestyńskiego, w dużej mierze dlatego, że postrzegają to też jako rozwiązanie będące w ich interesie, ale nie pójdą na wojnę z Palestynę. Zwłaszcza, że już czują się wciągani w konflikty, które wcale nie są ich” – ocenia ekspertka PISM.

Wojna Jom Kipur

.Na temat zsynchronizowanej agresji Egiptu i Syrii na Izrael w 1973 r., która została przeprowadzona w czasie żydowskiego święta Jom Kipur, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Monika KRAWCZYK w tekście „Wojna Jom Kipur. 50 lat później”.

„Wojna rozpoczęła się po południu. Trwał dzień Jom Kipur 1973 r. Państwo Izrael istniało już ćwierć wieku, było weteranem dwóch wojen i kilku zbrojnych kryzysów wywołanych przez kraje sąsiednie, niepogodzone z istnieniem obcej cywilizacji w świecie zdominowanym przez islam. Izrael stał im ością w gardle. Ważne święto religijne wydało się doskonałym momentem, aby wymierzyć kolejny cios. Wojska Egiptu (od strony Kanału Sueskiego) i Syrii (na południu Wzgórz Golan) przeprowadziły zsynchronizowany atak, zaskakując Siły Obrony Izraela. Główne walki trwały intensywnie przez trzy tygodnie – w dniach 6–25 października. W tym czasie Izrael stracił 2656 żołnierzy. Izraelczykom udało się przeprowadzić błyskawiczną mobilizację. Paradoksalnie żandarmeria miała nieco łatwiej: zamiast chodzić od domu do domu z kartami powołań, przychodziła po prostu do lokalnej synagogi, gdzie zastawała większość rezerwistów uczestniczących w modlitwach świątecznych. Rabini zezwolili powołanym na wcześniejsze zakończenie postu i prowadzenie pojazdów. Kongregacje odmówiły modlitwy za Siły Obrony Izraela i siły bezpieczeństwa. Młodsi rabini również musieli opuścić zgromadzenie, aby zasilić natychmiast korpus kapelanów i … Chewra Kadisza (bractwa pogrzebowego)”.

.”Słowa starożytnego hymnu liturgicznego Unetane tokef, mówiące, że to w tym dniu postanowione zostaje na kolejny rok, „kto będzie żył, a kto zginie”, i to w dodatku jaką śmiercią, nabrały niezwykle realnego znaczenia. W miastach widać było ruch pojazdów wojskowych, w których ludzie ubrani byli nadal w tałesy czy odświętne białe kitle, które przy modlitwach miały upodabniać ich do aniołów, aby wzbudzić miłosierdzie Wszechmogącego. Zatem „armia aniołów” została wysłana do walki… Radio w Jom Kipur było całkowicie głuche. Po prostu nie nadawano żadnych audycji, więc w studiu nie było zupełnie nikogo. O godzinie 14.00 w Jerozolimie zawyły syreny, powodując panikę. Społeczeństwo było całkowicie zaskoczone. Wcześniej nie dyskutowano w mediach o eskalacji napięcia, część meldunków wywiadu, jak okazało się w śledztwie już po zakończeniu wojny, została zignorowana przez klasę polityczną, sztab generalny też wykazał się niefrasobliwością w pewnych aspektach. Błędne okazały się teoretyczne kalkulacje, że do nowej wojny będzie należało się jeszcze szykować. Spodziewano się jej, ale bliżej 1975 r., kiedy to armia egipska miała zostać zaopatrzona w pierwsze zamówione w Moskwie samoloty MIG” – pisze Monika Krawczyk.

PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 listopada 2023