Liberał Macron może zawrzeć pakt nawet z diabłem - Il Giornale

Il Giornale 1 lipca 2024

Wynik wyborów we Francji potwierdza marsz prawicy naprzód i marginalizację pragnącego utrzymać się u władzy Macrona – pisze włoski dziennik Il Giornale komentując wyniki I tury wyborów parlamentarnych we Francji 30 czerwca 2024 r.

Il Giornale komentuje wyniki wyborów we Francji

.Zdaniem prorządowego włoskiego dziennika Il Giornale wynik wyborów we Francji potwierdza „marsz prawicy naprzód i marginalizację Macrona, który teraz zachęca: wszyscy przeciwko jednemu w drugiej turze, by spróbować uratować to, co jest do uratowania”.

To ta sama gra, którą francuski prezydent prowadzi w Unii Europejskiej: wszyscy przeciwko Giorgii Meloni po to, by zachować władzę, posyłając zarazem do diabła wskazówki napływające z urn wyborczych. Macron deklaruje się jako liberał, w tym sensie, że czuje się wolny, by zawrzeć pakt nawet z diabłem – pisze w komentarzu Alessandro Sallusti, redaktor naczelny Il Giornale.

Właśnie możliwość wpływu na sytuację włoskiego rządu Giorgii Meloni najbardziej podkreślają w pierwszych komentarzach do francuskich wyborów włoskie media.

Lewicowa La Repubblica pisze o „historycznym zwycięstwie” Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen i podkreśla, że prezydent Emmanuel Macron i lewica będą sojusznikami w drugiej turze, by nie dopuścić do tego, by liderka tej partii otrzymała absolutną większość w parlamencie. – Skrajna prawica nigdy wcześniej nie miała tak wysokiego wyniku i nigdy nie była tak blisko zdobycia władzy we Francji – zauważa La Repubblica.

To historyczne wybory także dlatego, że udział w nich wzięło ponad 67 procent wyborców; o 20 punktów procentowych więcej niż w wyborach parlamentarnych w 2022 roku – odnotowano na łamach dziennika, który wskazał na perspektywę „trójpolaryzacji”, czyli bloków: skrajnej prawicy, formacji prezydenta i koalicji lewicy. Gazeta przytacza wypowiedź dyrektora ośrodka sondażowego Elabe: Bernarda Sananesa, którego zdaniem „zagadką są jeszcze tendencje w drugiej turze”.

Inny popularny włoski dziennik – Corriere della Sera – kładzie nacisk na „linię ostrożności” kancelarii premier Włoch Giorgii Meloni, która milczy po pierwszej turze wyborów. Świętuje natomiast – zauważa gazeta – lider Ligi, wicepremier Matteo Salvini, który jako pierwszy włoski polityk złożył gratulacje politykom Zjednoczenia Narodowego: Marine Le Pen i Jordanowi Bardelli. Apel prezydenta Emmanuela Macrona o „republikański blok”, by uniemożliwić tej partii zdobycie absolutnej większości, Salvini uznał za „hańbę”. Co więcej, zaznacza gazeta, w swoim tweecie złośliwie wypowiedział się o Ursuli von der Leyen, wskazanej przez unijnych przywódców na drugą kadencję przewodniczącej Komisji Europejskiej. Jak zauważa się w komentarzu, doszło do tego w czasie skomplikowanych rokowań w sprawie składu KE i jest to „nowy sabotaż wszelkiego porozumienia między premier o osią kształtującą się w Brukseli”.

Przypomina się polityczne podziały w rządzie Meloni: drugi wicepremier i szef MSZ Antonio Tajani to lider ugrupowania Forza Italia, należącego do Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Szef Ligi chce zaś zbojkotować porozumienie większości z udziałem EPL w Parlamencie Europejskim w sprawie rozdziału unijnych stanowisk. Dlatego, według „Corriere”, gratulacje Salviniego wywołały irytację w ugrupowaniu szefowej rządu – Bracia Włosi. Jak relacjonuje dalej, centrolewicowa opozycja apeluje do przywódcy prawicowej Ligi, by „poczekał ze świętowaniem”, bo to dopiero pierwsza tura głosowania.

Co Zjednoczenie Narodowe zrobi z tym zwycięstwem?

.Tuż przed I turą wyborów parlamentarnych we Francji Założyciel i szef prestiżowego francuskiego dziennika „L’Opinion” Nicolas BEYTOUT stawiał na łamach „Wszystko co Najważniejsze” ważne pytania w kontekście rosnącej popularności ugrupowania Marine Le Pen: co Zjednoczenie Narodowe może zrobić z tym zwycięstwem oraz raczej co Emmanuel Macron powinien zrobić z tą porażką. „Czy trzeba było dotkliwej porażki, by prezydent wyciągnął z niej w końcu wnioski jeszcze tego samego wieczora, podejmując ryzyko rozwiązania parlamentu i ponownego wezwania Francuzów do urn? Taka reakcja na gorąco jest absolutnie bezprecedensowa w historii V Republiki, tym bardziej po wyborach do Parlamentu Europejskiego, których wymiar nienarodowy Macron osobiście podkreślał. Nie można było jednak udawać, że nic się nie stało. Nie można było zadowolić się biernością wobec tego nowego stosunku sił, który wytworzył się po niedzielnym głosowaniu. Co pozostaje Macronowi? Trzy lata z drugiej pięcioletniej kadencji, 36 miesięcy władzy z myślą, że to ostatnie lata jego rządów, gdyż nie może ubiegać się o trzecią kadencję” – pisze Nicolas BEYTOUT.

PAP/Sylwia Wysocka/WszystkocoNajważniejsze/ad

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 lipca 2024