Lodowiec kontynentalny Grenlandii skurczył się o 5 tys. km2 powierzchni w ciągu 37 lat

Lodowiec kontynentalny Grenlandii stracił 5 091 km2 powierzchni w latach 1985-2022 – wynika z badań opublikowanych w czasopiśmie Nature,
Jedna z ostatnich pokryw lodowych cały czas się zmniejsza
.Jest to pierwsze pełne oszacowanie utraty powierzchni lodowca – poinformowała agencja Reutera.
Według badania w wyniku cofania się lodowca Grenlandia skurczyła się o 1 034 gigaton lodu.
Utracone 5 091 km kwadratowych stanowi obszar o wielkości wyspiarskiego kraju Trynidad i Tobago – wskazał Reuters.
Lodowiec Grenlandii rozpada się
.W badaniu wykorzystano ponad 200 000 obserwacji satelitarnych oraz wykonanych przy pomocy sztucznej inteligencji, by ustalić zmiany w czasie pozycji lodowców.
„Na Grenlandii są obszary, gdzie wszystko po prostu się cofa i rozpada” – powiedział współautor badania Alex Gardner, naukowiec z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA.
„Poprzednie metody nie były zbyt dobre w mierzeniu zmian w pokrywie lodowej. Ale zmiana jest ogromna” – dodał.
Grenlandzki lodowiec jest jedną z dwóch pozostałych na świecie pokryw lodowych, obok Antarktydy. Pokrywa około 80 proc. jej powierzchni.
Klimatyczna stabilność, na której wszyscy polegaliśmy, już się kończy
.O zmianach klimatu, które zmieniają naszą rzeczywistość pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze sir David ATTENBOROUGH, brytyjski biolog, popularyzator wiedzy przyrodniczej, pisarz i podróżnik.
Jego zdaniem łatwo zapomnieć, że klucz do rozwiązania globalnego problemu zmian klimatycznych w zasadzie sprowadza się do jednego: ilości węgla w ziemskiej atmosferze. To miara, która w znacznym stopniu determinuje globalną temperaturę, a co za tym idzie, przyszłość całej ludzkości.
„Przez większą część historii ludzkości poziom dwutlenku węgla w ziemskiej atmosferze wahał się między 180 a 300 ppm. Ludzkość żyła wówczas w brutalnym i nieprzewidywalnym świecie. Nie było nas wiele, zdarzały się nawet okresy, podczas których nasi przodkowie istnieli na Ziemi tylko w niewielkiej liczbie i niewiele brakowało, by nie było nas wcale. Ale nieco ponad 10 000 lat temu zawartość dwutlenku węgla w atmosferze się ustabilizowała, wraz z nią zaś ustabilizował się ziemski klimat. Był to niezwykle łagodny okres z przewidywalnymi porami roku i powtarzalną pogodą. Po raz pierwszy w dziejach Ziemi możliwe stało się powstanie cywilizacji! To wszystko, co osiągnęliśmy w ciągu ostatnich 10 000 lat, było możliwe właśnie dzięki stabilności i przewidywalności natury. Globalnie temperatura nie wahała się przez ten czas więcej niż plus lub minus 1 stopień Celsjusza. Aż do teraz” – zaznacza autor.
Dodaje, że rozwiązanie jest przed nami. Wiemy, jak zatrzymać zmiany klimatu, jak odwrócić liczby na naszą korzyść. Przede wszystkim musimy odzyskać miliardy ton węgla z powietrza. Musimy ustabilizować wahania temperatury do maksymalnie 1,5 stopnia Celsjusza. Nowa rewolucja przemysłowa, napędzana przez miliony zrównoważonych innowacji, jest dziś niezbędna. Wszyscy będziemy czerpać z niej korzyści. Jeśli to się uda, czysta energia w przystępnych cenach, czyste powietrze i wystarczająca ilość żywności, aby wyżywić całą ludzkość, będą w zasięgu ręki.
„Rozwiązanie jest przed nami. Wiemy, jak zatrzymać zmiany klimatu, jak odwrócić liczby na naszą korzyść. Przede wszystkim musimy odzyskać miliardy ton węgla z powietrza. Musimy ustabilizować wahania temperatury do maksymalnie 1,5 stopnia Celsjusza” – pisze David ATTENBOROUGH.
Według niego natura jest naszym kluczowym sprzymierzeńcem. Gdziekolwiek przywrócimy dziką przyrodę i naturalny ekosystem, natura sama będzie wychwytywać węgiel i pomoże nam przywrócić równowagę na naszej planecie. Jednak w tym momencie musimy sami przed sobą przyznać, że żaden naród nie zakończył jeszcze rozwoju w tym kierunku. Żadne rozwinięte państwo nie jest jeszcze w pełni zrównoważone energetycznie.
„Jako cała ludzkość będziemy musieli wspólnie nauczyć się, jak to osiągnąć. Ale także zapewnić, że nikt nie pozostanie w tyle. Musimy wykorzystać tę szansę, by stworzyć lepszy świat. Ale motywować nas do tego musi nie strach, lecz nadzieja” – podsumowuje ekspert.
„Pokolenie dorastające w dzisiejszym świecie spojrzy przecież kiedyś w przeszłość, oceni ją i wyciągnie wnioski. Zada pytanie: czy wskaźniki węgla trafiającego do atmosfery przestały rosnąć” – jego zdaniem naszym zobowiązaniem jest działać, żeby ta odpowiedź brzmiała „tak”.