Łotwa obawia się sabotażu infrastruktury krytycznej
Łotewskie służby bezpieczeństwa skontrolowały pracowników infrastruktury krytycznej pod kątem lojalności wobec państwa; ponad sto osób uznano za „potencjalnie nielojalnych” wobec Łotwy – pisze portal LSM.
Groźba sabotażu łotewskiej infrastruktury krytycznej
.Państwowa Służba Bezpieczeństwa (VDD) w tym roku skontrolowała ponad 4 tys. pracowników infrastruktury krytycznej Łotwy. Jak podkreśla LSM, po rozpoczęciu przez Rosję napaści na pełną skalę na Ukrainę łotewskie służby bezpieczeństwa dużo bardziej rygorystycznie oceniają lojalność pracowników obiektów infrastruktury wobec łotewskiego państwa.
Potencjalnie nielojalni pracownicy
.Nie wiadomo, czy osoby, które uznano za „potencjalnie nielojalne”, wciąż pracują w obiektach infrastruktury krytycznej. Nie wiadomo też, w jaki sposób prowadzone są takie kontrole – zaznacza LSM. W minionym tygodniu łotewski Sejm (Saeima) w drugim czytaniu przyjął poprawki dające pracodawcy prawo do zwolnienia pracowników za nielojalność wobec Łotwy. Zmiany przepisów muszą być jeszcze przegłosowane w trzecim, ostatnim czytaniu.
LSM pisze, że po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę VDD przeprowadziła kontrolę prawie 8 tys. pracowników różnych przedsiębiorstw w kraju. Już wcześniej na Łotwie prowadzono kontrole pracowników obiektów infrastruktury krytycznej i osób przebywających na ich terenie, ale w związku z rosyjską agresją liczba takich kontroli wzrosła. Osoby stojące na czele obiektów infrastruktury krytycznej same proszą o sprawdzenie niektórych pracowników.
Rosyjski imperializm
.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.
„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.
.”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.
PAP/WszystkoCoNajważniejse/MJ